Trzymiesięczny areszt, groźba dożywotniego więzienia. Tak się kończy śledztwo internetowe dwóch okaleczonych dziewczyn. Doprowadziły do zatrzymania swojego napastnika, a prokurator postawił mu zarzuty usiłowania zabójstwa, spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i udział w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Podejrzany nie przyznaje się.
26-letni Sebastian K. z Siemianowic Śląskich usłyszał prokuratorski zarzut usiłowania zabójstwa dwóch młodych kobiet. Śledczy zarzucają mu także spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i udział w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
- Pierwsza z kobiet, z raną na policzku, doznała obrażeń ciała, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie dla życia i stanową trwałe zeszpecenie ciało. Obrażenia drugiej naruszyły prawidłowe funkcjonowanie jej organizmu powyżej siedmiu dni - powiedziała Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Katowicach na dzisiejszej konferencji prasowej.
Sąd nie miał wątpliwości i przychylił się do wniosku o tymczasowy areszt.
Mężczyzna spędzi za kratami trzy miesiące, a jeśli zostanie skazany z zarzucanego mu paragrafu, może do końca życia nie wyjść na wolność.
Nie przyznaje się do winy. Jak mówi Zawada-Dybek, wyjaśnił, że był pijany i że użył rozbitej butelki, ale w celu odstraszenia agresywnych osób.
To poszkodowane: 18-letnia Elwira i 24-letnia Anna, przyczyniły się do tak szybkiego rozwiązania sprawy.
Do napaści z użyciem tzw. tulipana, czyli rozbitej butelki doszło w nocy 1 kwietnia na ul. Piotra Skargi w centrum Katowic. Mężczyzna z tulipanem rozciął Ewelinie policzek, Annie brodę.
K. został zatrzymany w środę, po tym gdy pokrzywdzone wrzuciły jego wizerunek do sieci. Dane mężczyzny ustalili internauci. Wskazali, że Sebastian K. od dwóch tygodni przebywa w areszcie za inne przestępstwo.
Dzień później policja miała już w rękach jego kolegę, 20-letniego Adriana O, który również uczestniczył w bójce na Piotra Skargi. Poszukiwała trzeciego agresora, miała jego dane, odwiedzała już jego bliskich.
Po szumie medialnym wokół sprawy trzeci podejrzewany sam zgłosił się dzisiaj na policję. To 26-letni Dawid D. z Siemianowic Śląskich. Usłyszał taki sam zarzut, jak O., czyli pobicia dwóch mężczyzn, określany przez prokuraturę jako czyn chuligański. Nie przyznał się.
Bo próbowały rozdzielić chłopaków
Według relacji Elwiry i Anny zaczęło się od zaczepki Sebastiana K. Gdy czekały na autobus do domu, 26-latek objął ich koleżankę, powiedział: "Pójdziesz ze mną" i pociągnął za sobą.
W obronie dziewczyny stanął jej kolega. Sebastian K. rzucił w niego kebabem, a potem rozbił butelkę po piwie i zamierzył się. Napastnikowi mieli pomagać Adrian O. i jeszcze jeden kompan.
Elwira i Anna próbowały rozdzielić chłopaków, krzycząc. Wtedy zostały ranione "tulipanem" przez Sebastiana K. - Dostałyśmy za nic - mówiły na antenie TVN 24.
"To mój sąsiad"
Sprawą zajęła się policja. Mijały tygodnie, a sprawca wciąż chodził po wolności. Dziewczynom zdjęto szwy, wiedziały już, że blizny zostaną im prawdopodobnie na całe życie i miały poczucie niesprawiedliwości. Obawiały się, że nikt nie poniesie konsekwencji za ich oszpecenie.
Postanowiły działać na własną rękę. Dotarły do baru naprzeciwko przystanku, gdzie doszło do bójki. Przypuszczały, że napastnik tam mógł kupić kebab, którym rzucił w ich kolegę.
Trafiły. Bar miał monitoring, udostępnił dziewczynom nagranie. Był na nim Sebastian K.
Anna I Elwira wrzuciły film do sieci. Reakcja była lawinowa. Jedna z internautek we wtorek udostępniła nagranie z komórki z twarzą tego samego mężczyzny. Jak pisała w poście, zaczepiał on dziewczyny w innym miejscu podobnie jak na Piotra Skargi.
Twarz Sebastiana K. w tym filmie była tak wyraźna, że kolejni internauci w ciągu kilku godzin rozpoznali, kto to jest i podali poszkodowanym jego nazwisko. - On mieszka blisko mnie - napisała jedna z internautek.
Poszkodowane przekazały te informacje policji. W środę śledczy potwierdzili, że Sebastian K. przebywa w areszcie w Herbach. Był tam za kradzież z włamaniem, a wcześniej karany był za jazdę po pijanemu.
Dlaczego poszkodowane musiały wyręczać śledczych
Dziennikarze zapytali Zawadę-Dybek, czy prokuratura nie ma zastrzeżeń co do działań policji.
Nas wcześniej policjanci zapewniali, że filmy z monitoringów zabezpieczyli sami, przed poszkodowanymi, a nazwisko podejrzewanego poznali z innego źródła. Twierdzili, że rozesłali wizerunek poszukiwanego do wszystkich jednostek policji w województwie.
Zatem twarz Sebastiana K. powinni znać również policjanci, którzy dwa tygodnie temu, ponad miesiąc od bójki na Piotra Skargi doprowadzili Sebastiana K. do aresztu.
Na razie prokuratura nie dostrzegła żadnych nieprawidłowości po stronie policji. - Ale to dopiero początek sprawy, prokuratura zajmuje się nią od dwóch dni - zaznaczyła Zawada-Dybek.
Na konferencji prasowej padło też pytanie o kwalifikację obrażeń Elwiry i Anny. Pierwszy biegły, zaraz po okaleczeniu dziewczyn wydał opinię, że są to obrażenia do siedmiu dni. Miało to ogromny wpływ na tempo śledztwa.
Jak mówiła nam Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji, gdyby poszkodowane miały obrażenia powyżej siedmiu dni (tak jak je ocenił drugi biegły, teraz), sprawca ścigany byłby za przestępstwo z oskarżenia publicznego, a nie jak dotąd prywatnego. Policja mogłaby wtedy opublikować jego wizerunek i poszkodowane nie musiałby wyręczać śledczych.
- Opinia biegłego budziła nasze wątpliwości, dlatego wystąpiliśmy o drugą do Zakładu Medycyny Sądowej - powiedziała Zawada-Dybek.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice