W krakowskim sądzie okręgowym ruszył we wtorek proces w sprawie zorganizowanej w 2017 roku w Katowicach manifestacji narodowców, podczas której na symbolicznych szubienicach powieszono zdjęcia sześciorga europosłów.
Jeden z adwokatów reprezentujących organizatorów i uczestników manifestacji narodowców, podczas której na symbolicznych szubienicach powieszono zdjęcia sześciorga europosłów, chce wyłączenia ze składu orzekającego sędziego Macieja Czajki; Wnioskował o to podczas wtorkowej rozprawy.
- Wniosek został złożony z uwagi na prawdopodobieństwo i uzasadnioną obawę, że sędzia nie będzie bezstronny, tak jak sędzia powinien być, zwłaszcza w postępowaniu karnym, z uwagi na fakt angażowania się w spór polityczny po jednej ze stron - powiedział dziennikarzom adw. Marek Szewczyk.
Jak zapewnił po rozprawie, która odbyła się przed krakowskim sądem okręgowym, "nie jest to próba odroczenia procesu". - Nie działamy na zwłokę ani w złej wierze. Chcemy, aby proces był w pełni transparentny, również z uwagi na to, że cieszy się dużym zainteresowaniem mediów. Chcemy też, żeby sędziowie byli w stu procentach bezstronni - podkreślił Szewczyk.
Maciej Czajka, którego wykluczenia domaga się adwokat, to krakowski sędzia aktywnie działający w stowarzyszeniu sędziów Themis.
Kolejna rozprawa w sprawie organizatorów i uczestników manifestacji narodowców, odbędzie się 18 marca.
Subsydiarny akt oskarżenia
Po wcześniejszym umorzeniu tej sprawy przez prokuraturę w połowie lutego 2021 r. pełnomocnik europosłów przesłał do Sądu Okręgowego w Katowicach subsydiarny akt oskarżenia przeciwko organizatorom i uczestnikom demonstracji. Kilka miesięcy później Sąd Najwyższy zdecydował, że sprawę rozpozna krakowski sąd.
Chodzi o zorganizowaną w listopadzie 2017 r. na pl. Sejmu Śląskiego w Katowicach demonstrację środowisk narodowych, której uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia sześciorga europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.
Wcześniej katowicka prokuratura, która prowadziła śledztwo w tej sprawie pod kątem art. 119 Kodeksu karnego - czyli stosowania groźby bezprawnej z powodu przynależności politycznej – dwukrotnie umorzyła je, nie dopatrując się przestępstwa (taka sama kwalifikacja, z art. 119, została przyjęta w subsydiarnym akcie oskarżenia).
Rezolucja w Parlamencie Europejskim
Parlament Europejski przyjął w połowie listopada 2017 r. rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. PE wyraził m.in. zaniepokojenie proponowanymi zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, które "mogą strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce". W dokumencie znalazł się też apel PE do polskiego rządu, by potępił - jak napisał PE - ksenofobiczny i faszystowski Marsz Niepodległości.
Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument. Byli to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun (w ubiegłym roku opuściła PO). To ich zdjęcia uczestnicy manifestacji zawiesili na szubienicach.
Pierwsze umorzenie
W listopadzie 2019 r. Prokuratura Okręgowa w Katowicach po raz pierwszy umorzyła śledztwo w tej sprawie, oceniając, że uczestnicy zgromadzenia pod hasłem: "Stop współczesnej Targowicy. Manifestacja w obronie wartości narodowych i patriotycznych" nie dopuścili się przestępstwa, a wydarzenia na pl. Sejmu Śląskiego były inscenizacją. Sposób wyrażania przez nich poglądów prokuratura oceniła krytycznie w kategoriach moralno-etycznych.
Śledczy uznali wówczas, że taka forma manifestacji nie wyczerpała znamion przestępstwa, a celem 20-minutowego zgromadzenia było "wyrażenie krytyki wobec działań tych europarlamentarzystów, którzy głosowali za przyjęciem negatywnej wobec Polski rezolucji Parlamentu Europejskiego".
Prokuratura uzasadniała, że owa krytyka wiązała się ze sposobem głosowania, a nie przynależnością polityczną europosłów, a żaden z uczestników manifestacji nie kierował wobec polityków gróźb i nie nawoływał do popełnienia przestępstwa ani nie wypowiadał się personalnie na temat europosłów. Jak uzasadniała prokuratura, inscenizacja polegająca na wieszaniu portretów polityków na konstrukcjach naśladujących szubienice, "miała charakter symboliczny, nawiązujący do historycznych wydarzeń z XVIII wieku, a utrwalonych na obrazie Jana Piotra Norblina".
Podczas śledztwa przesłuchano w charakterze świadków uczestników i organizatorów manifestacji oraz funkcjonariuszy policji, Straży Miejskiej, a także pokrzywdzonych. Europosłowie mówili, że po happeningu otrzymywali maile i telefony kierowane do ich biur poselskich zawierające treści znieważające lub o charakterze gróźb. Uważają, że uczestnicy zgromadzenia powinni byli usłyszeć zarzuty. Zarzucali też śledczym opieszałość, skarżyli się na przewlekłość postępowania.
Po tym, jak decyzję o umorzeniu postępowania zaskarżył pełnomocnik europosłów, katowicki sąd w lutym 2020 r. nakazał kontynuowanie postępowania. W listopadzie 2020 r. prokuratura po raz kolejny umorzyła sprawę, po uzupełnieniu materiałów postępowania ponownie nie dopatrując się przestępstwa. Zdaniem śledczych, przedstawiciele środowisk narodowych, którzy powiesili zdjęcia europosłów, nie popełnili przestępstwa.
Skarga odrzucona
W grudniu 2020 r. pełnomocnik europosłów zaskarżył tamto postanowienie do Prokuratury Regionalnej w Katowicach - zgodnie z nowymi przepisami, wyznaczającymi taką ścieżkę odwołania. Już wówczas zapowiadał, że w przypadku nieuwzględnienia zażalenia, zostanie złożony subsydiarny akt oskarżenia przeciwko uczestnikom demonstracji. W styczniu PR nie uwzględniła zażalenia i utrzymała decyzję o umorzeniu w mocy. Subsydiarny akt oskarżenia w imieniu wszystkich pokrzywdzonych został przesłany do sądu w lutym 2021 r.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24