Mama dwuletniej Amelki wysiadła z samochodu i obeszła go, żeby wyciągnąć z drugiej strony córkę. Ale dziewczynka wcisnęła przycisk blokady drzwi. Wtedy kobieta zorientowała się, że nie ma przy sobie ani kluczyków, ani telefonu. A mąż z drugą parą kluczy w delegacji...
Pani Agata zaparkowała pod jednym ze sklepów w Tarnowskich Górach i wysiadła z zamiarem wyciągnięcia dwuletniej córeczki. Amelka siedziała przypięta w foteliku dziecięcym obok kierowcy. Wystarczyło obejść auto. Kilka sekund.
Matka wysiadła, jak siedziała: bez torebki, bez portfela, bez telefonu. I bez kluczyków, zostały w stacyjce. Jak potem przyzna, pozostawienie kluczyków w samochodzie to był jej największy błąd.
Wysiadła, trzasnęła drzwiami i zanim dotarła do drzwi od strony pasażera, Amelka przez przypadek nacisnęła nóżką przycisk blokady drzwi.
Włosy Amelki zrobiły się mokre
Dziewczynka zaczęła głośno płakać. Wystraszyła się: mama nie otwiera drzwi, nie zabiera jej, coś mówi i macha przez szybę. Pani Agata próbowała wytłumaczyć córce, żeby nacisnęła ten guziczek na dole, ale mała nie rozumiała.
Nie mogła zadzwonić do męża, żeby przyjechał z drugą parą kluczyków, bo mąż był daleko w delegacji. Nigdzie nie mogła zadzwonić, nie miała telefonu.
Było około 13 we wtorek. Słońce grzało mocno. Pani Agata widziała, jak włosy jej córki robią się mokre. Słyszała w telewizji o dzieciach pozostawianych przez rodziców w samochodach, wiedziała, że to się może skończyć nawet śmiercią, wystarczy 40 minut. Nie rozumiała tych rodziców, nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
Krzątającą się nerwowo przy aucie kobietę zauważył pan Dominik, który właśnie miał odjeżdżać po zakupach. Dowiedział się, co się stało i próbował wybić szybę w aucie pani Agaty. Jednak bez skutku, nie miał ostrego narzędzia. Użyczył pani Agacie telefonu, ta wezwała straż pożarną.
Nauczka: zawsze mieć przy sobie kluczyki
- Wybijemy szybę - zdecydowali natychmiast strażacy.
- Nic się tu nie dzieje - uspokajali matkę. - Ono tylko jest zdenerwowane - ocenili szybko stan dziecka. - Zaraz do niego wejdziemy. Proszę je zagadywać.
Jedno uderzenie kilofem i było po kłopocie.
Amelka cały czas płakała. Mama wzięła ją na ręce, przytuliła i dopiero wtedy dziewczynka się uspokoiła.
- Nie potrzeba ratownictwa medycznego? - na koniec dopytali matkę strażacy. - To było tylko kilkanaście minut. Spociła się od płaczu. Jest dobrze. Bardzo dziękuję.
- To jest dla mnie nauczka, żeby zawsze mieć przy sobie kluczyki - powiedziała nam pani Agata.
Pan Dominik: Pomogli strażacy. Dobrze, że są.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice