Wolno żyjący kot z Czechowic-Dziedzic przetrwał prawie cztery dni ze słoikiem na głowie. Prawdopodobnie zakleszczył się, wkładając mordkę do środka w poszukiwaniu jedzenia. Gdy szczęśliwie udało się spacyfikować zwierzaka, został wykastrowany, zaczipowany i odrobaczony. Mimo starań lokalnej fundacji niestety nie udało się znaleźć dla niego domu tymczasowego i zwierzak wrócił w miejsce swojego wcześniejszego bytowania.
Dramatyczny apel w sprawie pomocy kotu z głową zakleszczoną w szklanym słoju wystosowała na początku października fundacja "Mam konta na punkcie psa" z Czechowic-Dziedzic. Zwierzak został zaobserwowany po raz pierwszy dwa dni wcześniej w okolicach ulicy Junackiej w tym mieście. Niestety osoba, która zauważyła kota, nie zdołała mu pomóc, bo wystraszony kocur czym prędzej czmychnął.
Fundacja poinformowała, że zwierzę jest doskonale znane okolicznym mieszkańcom. Jego dokarmiania podjęli się nawet pracownicy jednej z tamtejszych firm. Nic więc dziwnego w tym, że w poszukiwania zwierzaka zaangażowało się wiele osób. Ten długo pozostawał jednak nieuchwytny.
Przełom przyniósł czwarty dzień poszukiwań. Na trop kota naprowadził dźwięk tłuczonego szkła. Zwierzak siedział w starej, blaszanej szopie, wciśnięty między zardzewiałe sprzęty. Gdy zorientował się, że ktoś zbliża się w jego stronę, w popłochu rzucił się do ucieczki.
"Zaczął obijać słoikiem o otaczające go sprzęty, tym sposobem słój sukcesywnie zaczął się kruszyć aż zniknął zupełnie. Wtedy właśnie został narzucony na niego koc, został przytrzymany i umieszczony w transporterze" - poinformowała fundacja. Stamtąd trafił prosto do lecznicy weterynaryjnej.
"Słoik" otrzymał opiekę weterynaryjną
"Słoik" - bo takie imię otrzymał zwierzak - miał naprawdę dużo szczęścia. Nie tylko przeżył tak długo bez jedzenia i picia, ale udało mu się również uniknąć poranienia odłamkami stłuczonego szkła. Nie udało się tylko znaleźć osoby, która zdecydowałaby się zapewnić dom tymczasowy nieoswojonemu kotu. Gdy pozwolił na to jego stan zdrowia, po czipowaniu, kastracji i odrobaczeniu około dwuletni kocur wrócił więc w miejsce swojego wcześniejszego bytowania.
Przedstawiciele fundacji zapewniają, że z reszty pieniędzy pozyskanych w ramach internetowej zbiórki na usługi weterynaryjne zwierzaka, zakupią dla niego puszki z wysokomięsną karmą.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mam kota na punkcie psa