50-latek zmarł w izbie wytrzeźwień. Sprawę wyjaśnia prokuratura

Policja zatrzymała dwie osoby (zdjęcie ilustracyjne)
Chorzów (Śląskie)
Źródło: Google Earth
Mężczyzna miał ponad dwa promile alkoholu. Wieczorem ratownicy pogotowia przekazali go policjantom, ci zaś do izby wytrzeźwień. Tam następnego dnia rano zmarł. Tragedię wyjaśnia prokuratura.

30 sierpnia o 5 nad ranem w izbie wytrzeźwień w Chorzowie zmarł 50-letni mężczyzna. - Został tam przywieziony dzień wcześniej w stanie nietrzeźwości, miał ponad dwa promile - mówi Agnieszka Kwatera, zastępca prokuratora rejonowego w Chorzowie, gdzie prowadzone jest postępowanie w tej sprawie.

- Trwają czynności dowodowe, rozpoczęto przesłuchania świadków, zabezpieczyliśmy monitoring z izby, czekamy na dokumentację medyczną, zarządzono sekcję zwłok - wymienia Kwatera.

W aktach sprawy, jak dodaje prokurator, określono, że przyczyną śmierci był zawał serca. To jednak rozstrzygnąć ma ostatecznie sekcja zwłok.

Pogotowie przekazało mężczyznę policji

Dzień przed śmiercią wobec mężczyzny interweniowało najpierw pogotowie ratunkowe. - Ratownicy medyczni zatrzymali przejeżdżający obok patrol policji - relacjonuje Magdalena Jurkowska, rzeczniczka policji w Chorzowie.

Była godzina 19 w poniedziałek. - Według ratowników nie było wskazań do hospitalizacji mężczyzny. Przekazali go policjantom w celu umieszczenia w izbie wytrzeźwień - dodaje Jurkowska.

Mężczyzna nie awanturował się. Według przepisów prawa, nie jest to jedyna podstawa do umieszczenia w izbie wytrzeźwień. Jak mówi Jurkowska, powody mogą być "opiekuńcze". - Do naszych obowiązków należy służyć i chronić. Nietrzeźwej osobie, leżącej na ulicy, mogłoby się coś stać, mogłaby na przykład stać się ofiarą przestępstwa. Nie możemy zostawiać takich osób samych sobie. Ten mężczyzna mówił bełkotliwie, policjanci z trudem ustalili jego personalia. Podawał adres do korespondencji w Bytomiu, ale nie miał adresu stałego zamieszkania - wyjaśnia rzeczniczka.

Według Jurkowskiej, mężczyzna został przebadany ponownie przez lekarza w izbie wytrzeźwień.

Następnego dnia około 5 nad ranem pracownik zauważył, że mężczyzna się nie rusza. Był nieprzytomny, ale oddychał. Podjęto reanimację, niestety nieskuteczną.

Jak mówi Agnieszka Kwatera, nie był to pierwszy pobyt 50-latka w izbie wytrzeźwień.

Czytaj także: