Kluczowe fakty:
- 42-letnia pani Mirella od 15 roku życia nie wychodziła z mieszkania w bloku w Świętochłowicach, gdzie do dzisiaj żyje z rodzicami. Jak powiedziała policji i przed sądem, nie wychodziła z własnej woli.
- Sąsiedzi o tym nie wiedzieli. Byli przekonani, że pani Mirelli od 27 lat nie ma w tym bloku. Pamiętają, że tak im mówili jej rodzice.
- Po interwencji sąsiadów, pani Mirella trafiła na dwa miesiące do szpitala, a potem objął ją wsparciem ośrodek pomocy społecznej. Sprawa została nagłośniona w mediach, następnie prokuratura wszczęła śledztwo.
- Sprawdziliśmy, dlaczego żadna instytucja nie zareagowała wcześniej.
29 lipca ratownicy medyczni w asyście policji wyprowadzają z mieszkania w bloku w Świętochłowicach kobietę. Dzisiaj wiadomo, że to pani Mirella, mieszkała tam z rodzicami. Niektórzy sąsiedzi widzą ją pierwszy raz. Ci, którzy znali Mirellę z dzieciństwa, nie rozpoznają tej kobiety.