Wyniki sekcji zwłok 37-letniej Agnieszki z Częstochowy nie są jednoznaczne - twierdzi Prokuratora Regionalna w Katowicach, która bada przyczyny śmierci kobiety, i zapowiada powołanie zespołu biegłych lekarzy. Ustalono do tej pory, że 37-latka nie cierpiała na chorobę Creutzfeldta-Jakoba, co było jedną z medycznych hipotez. Kobieta była w pierwszym trymestrze bliźniaczej ciąży, zmarła po miesięcznej hospitalizacji. W szpitalu obumarły płody jej synów, a ona została zakażona koronawirusem. W tym czasie, na przełomie 2021 i 2022 roku, hospitalizowana była w trzech placówkach.
37-letnia Agnieszka była w 12. tygodniu bliźniaczej ciąży, gdy trafiła do szpitala wojewódzkiego w Częstochowie. Miała już trójkę dzieci, spodziewała się dwóch synów. Była hospitalizowana nieprzerwanie przez ponad miesiąc. Najpierw straciła ciążę, a po przewiezieniu do szpitala w Blachowni zmarła. Po doniesieniach medialnych, prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz nieumyślne spowodowanie jej śmierci.
Rodzina zmarłej oskarżyła lekarzy z wojewódzkiego szpitala w Częstochowie, że nie usunęli na czas martwych płodów. W styczniu przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego Ogólnopolski Strajk Kobiet zorganizował protest.
Jak teraz poinformowała prokuratura, są wyniki sekcji zwłok, przeprowadzonej w Zakładzie Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Nie wyjaśniają one jednak szczegółów sprawy.
"Wyniki nie są jednoznaczne. Prokurator postanowił o powołaniu zespołu biegłych lekarzy"
Jak ustalono, przyczyną śmierci kobiety była niewydolność wielonarządowa. - Wyniki nie są jednoznaczne. Prokurator postanowił o powołaniu zespołu biegłych lekarzy - mówi Agnieszka Wichary, rzeczniczka katowickiej Prokuratury Regionalnej.
Jak dodała, w zespole będą na pewno ginekolog, chirurg, neurolog. Będą analizować zabezpieczoną w śledztwie dokumentację medyczną i wyniki sekcji zwłok.
Instytut we Francji wykluczył chorobę Creutzfeldta-Jakoba
Jak mówi Agnieszka Wichary, u 37-letniej pacjentki z Częstochowy lekarze podejrzewali chorobę Creutzfeldta-Jakoba, dlatego przenieśli ją na oddział neurologiczny. Stało się to już po terminacji ciąży.
Jak podaje Główny Inspektorat Sanitarny, choroba Creutzfeldta-Jakoba występuje rzadko, najczęściej u osób między 50. a 70. rokiem życia. Nie do końca wiadomo, co jest jej przyczyną. Atakuje ośrodkowy układ nerwowy. Objawia się najczęściej zaburzeniami neurologicznymi: zaburzeniami snu, zmianami osobowości, osłabieniem, drgawkami, utratą wzroku, utratą zdolności używania mowy i pisma lub rozumienia, a także postępującą demencją. Do dzisiaj nie opracowano skutecznej metody leczenia.
- Materiał biologiczny, pobrany od 37-latki został wysłany do instytutu we Francji, który jako jedyny w Europie bada próbki pod kątem tej choroby. Opinia, która nadeszła kilka dni temu, jednoznacznie wyklucza tę chorobę - zastrzega jednak Agnieszka Wichary.
Po terminacji ciąży u pacjentki wykryto koronawirusa
37-latka na przełomie 2021 i 2022 roku hospitalizowana była w trzech placówkach. Najpierw przez kilka dni, do 3 grudnia w szpitalu miejskim w Częstochowie. Jak mówił nam dyrektor tej lecznicy Waldemar Konieczny, pacjentka trafiła tam z powodu typowych dolegliwości ciążowych. Była po trzech cięciach cesarskich, ale "nic nie wskazywało na powikłania, czy żeby przebieg dalszy tej ciąży był tak niekorzystny".
Wedle wiedzy Koniecznego, pani Agnieszka opuściła jego szpital w stanie ogólnie dobrym, z zaleceniami dalszego leczenia i kontroli w poradni patologii ciąży. - Oba płody były żywe - twierdzi dyrektor.
Od 6 do 13 grudnia kobieta przebywała na oddziale ginekologicznym w szpitalu wojewódzkim w Częstochowie. Dlaczego? Lecznica wydała oświadczenie na temat hospitalizacji 37-latki, ale nie wspomniała o tym okresie.
21 grudnia pani Agnieszka znowu tam trafiła i tym razem pozostała do 23 stycznia. 23 grudnia doszło do obumarcia pierwszego płodu, 29 grudnia obumarł drugi chłopiec. Ciąża została zakończona 31 grudnia. Pacjentka nie została wypisana do domu, przeniesiono ją na oddział neurologiczny. 23 stycznia 2021 stwierdzono u niej zakażenie koronawirusem (testy wykonane na początku hospitalizacji były ujemne). Dzień później została przetransportowana do szpitala w podczęstochowskiej Blachowni, który wówczas był placówką covidową. - Jak mówiła nam rzeczniczka tej lecznicy Marta Bełza, 37-latka była w stanie krytycznym. 25 stycznia zmarła.
Pytania o śmierć pacjentki
Kamila Ferenc, aplikantka adwokacka z kancelarii społecznej Prawo do Prawa, prawniczka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i Fundacji Przeciw Kulturze Gwałtu pytała w styczniu na Twitterze szpital wojewódzki w Częstochowie o 37-letnią Agnieszkę.
"Trzy pytania - czy to była wola pacjentki, żeby ratować drugi płód? A jeśli tak, to czy wcześniej poinformowano ją o ryzyku, jakie się z tym wiąże? I dlatego polscy lekarze nie wykonują aborcji selektywnej w ciążach bliźniaczych?" - pisała Ferenc.
Trzy pytania - czy to była wola pacjentki, żeby ratować drugi płód? A jeśli tak, to czy wcześniej poinform. ją o ryzyku, jakie się z tym wiąże? I dlatego polscy lekarze nie wykonują aborcji selektywnej w ciążach bliźn.?
— Kamila Ferenc (@kamila_ferenc) January 26, 2022
Dzisiaj widzę się z siostrą Agnieszki, poszukam odpowiedzi pic.twitter.com/4ssbMQhMc3
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24