Katowice

Katowice

Zginęła matka, jej trzyletnia córka walczy o życie. "Boję się chodzić tą drogą". Zbudują tam chodnik

- O niczym się nie mówi we wsi, tylko o tym. Tu się wszyscy znają, ludzie są przybici. To jest nie do pojęcia tragedia. Była piękna pogoda, słoneczna, a ten kierowca w dodatku jechał pod górkę. Nie wiem, jak do tego doszło. Nie powinno do tego dojść - mówi sołtys Gilowic Andrzej Drobisz. Zginęła matka, jej trzyletnia córka walczy o życie. Świadkiem tragedii był ojciec. Według biegłych na drodze nie było śladów hamowania. Kierowca tłumaczył śledczym, że próbował uniknąć potrącenia psa.

Zginęła matka, jej trzyletnia córka walczy o życie, ojciec był świadkiem tragedii. Zarzuty dla kierowcy

68-letni kierowca zjechał z drogi do rowu. Po około 25 metrach wyrzuciło go na podjazd do posesji, gdzie stała rodzina. Po potrąceniu 36-letnia kobieta zginęła na miejscu, a jej trzyletnia córka jest w ciężkim stanie. - Ojciec dziecka, mąż tej pani był świadkiem wypadku - mówi prokurator. Według biegłych na drodze nie było śladów hamowania. Kierowca usłyszał zarzuty. Tłumaczył, że próbował uniknąć potrącenia psa.

Proboszcz zmarł podczas nabożeństwa. "Rozdał komunię i stracił przytomność"

"Szok straszny. Szok głównie dlatego, że ks. Mieczysław niecałe 3 godziny przed śmiercią wysłał do mnie maila z ogłoszeniami parafialnymi oraz intencjami. Co kilka dni takie maile wysyłał. Cieszył się wszystkim co się działo w Parafii i chciał się tym dzielić na stronie parafialnej" - czytamy o śmierci proboszcza na stronie jego parafii. Ksiądz zmarł podczas nabożeństwa różańcowego, miał 58 lat. 

Byli pijani, zabrał i wyrzucił ich kluczyki. Znaleźli je i zaczęli go ścigać. "Córeczka płakała, żona w ciąży, a tu czerwone"

Pan Piotr zauważył na drodze ekspresowej auto z kobietą i mężczyzną w środku, które jechało zygzakiem. Postanowił je zatrzymać, zabrał parze kluczyki i doszło do szarpaniny. - Kobieta powiedziała, że mnie zabije - i tak zaczął się pościg. Jak się okazało, 38-latka wracała z 40-latkiem z grzybobrania. Byli pijani, przejechali skrzyżowanie na czerwonym i rozbili samochód.

"Zobaczyłem dwóch chłopców stojących nad trzecim, który leżał. Zero bicia serca, zero oddechu"

- Robiłem, jak co dzień, obchód wokół sklepu, czy nie spożywają alkoholu i zobaczyłem dwóch chłopców stojących nad trzecim, który leżał. Zapytałem, co się stało - opowiada pan Piotr, ochroniarz. Od jednego z chłopców usłyszał: "siedział na krzesełku i upadł i nie rusza się, nie wiemy, czy sobie żarty robi". 14-latek nie oddychał, nie biło mu serce, miał siniaki na głowie. Śmigłowcem medycznym został przetransportowany do szpitala, gdzie wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną.