Katowice

Katowice

Na autostradzie urodziła się Ania. "Jak zapłakała, poczuliśmy ulgę"

- Wyjazdów do dzieci i rozpoczętych akcji porodowych obawiamy się najbardziej. Po drodze planowaliśmy scenariusze. Na miejscu okazało się, że poród już się rozpoczął. Udało nam się przenieść pacjentkę do karetki. Niesamowita radość, ze urodziła bez powikłań, że mama i dziecko czują się dobrze - opowiada ratownik, który przyjmował poród na autostradzie A1.

Pies wpadł do studzienki. "Bamo rzucił się na szyję strażakowi"

Półtoraroczny pies zaginął w trakcie spaceru. Skomlenie i jęczenie czworonoga usłyszał jeden z członków ekipy poszukiwawczej. Okazało się, że pies wpadł do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej. Wtedy na pomoc zostali wezwani strażacy. Pierwszą informację oraz zdjęcia z ich akcji w Zabrzu (Śląskie) otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Kobieta na wózku potrącona na pasach

- Kolejne samochody zatrzymywały się przed przejściem dla pieszych, przepuszczając młodą kobietę na wózku i jej opiekuna. 52-letnia kierująca niestety się nie zatrzymała - mówi policjant o potrąceniu niepełnosprawnej osoby. Było już po zmroku, ale przejście znajduje się w centrum miasta i jest dobrze oświetlone. Policjant podkreśla, że piesi nie mają tam obowiązku noszenia elementów odblaskowych.

Odbiła się od samochodu, wpadła pod drugi. Wstrząsające nagranie z potrącenia na pasach

Policja publikuje, ku przestrodze, wstrząsające nagranie z monitoringu. 15-latka na pasach zostaje potrącona przez samochód, odbija się od maski i wpada pod drugi, nadjeżdżający z przeciwka. Próbuje się podnieść, upada. Okazało się, że ma liczne złamania. - Tutaj wszystko zależy od kultury kierowcy. Przepuści albo nie. Idzie się w ciemno. Co z tego, że ktoś ma prawo przejść, jak go samochód przejedzie - mówili nam mieszkańcy o tym przejściu dla pieszych.

Na wycieczce klasowej Pawła rozbolała głowa. Odtąd się nie rusza. Zarzut dla wychowawczyni

- Wyjechaliśmy na wycieczkę klasową do kina. Była końcówka filmu i zaczęło się z Pawłem coś psuć. Pani wychowawczyni podchodziła do Pawła i on twierdził, że go głowa strasznie boli. W autobusie podeszła do mnie i zapytała, czy odprowadzę go do domu. On w autobusie nie płakał, był twardy przy wszystkich. Jak tylko wysiadł... Ja takiego płaczu jeszcze nie słyszałem - opowiada przyjaciel czternastoletniego Pawła, który od roku leży bez ruchu. Śledczy twierdzą, że wychowawczyni zareagowała nieodpowiednio. Tak jak później lekarz pogotowia. Oboje usłyszeli zarzuty.

Skradziony, spalony, porzucony w rzece

Spalone auto zostało znalezione w rzece Brennica, na granicy miejscowości Górki Wielkie i Harbutowice (Śląskie). Jak poinformowała policja, samochód został wcześniej skradziony. Pierwszą informację oraz nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.

"Kosmiczny sprzęt" trafił do Katowic. Będzie pomagać dzieciom

Wart sześć milionów złotych aparat trafił do odnowionej Pracowni Rezonansu Magnetycznego w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka (GCZD) w Katowicach. To dar od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dla śląskiej placówki, jednego z największych szpitali pediatrycznych w Polsce.

Potrącił dwóch mężczyzn i wylądował na boku

30-letni mężczyzna potrącił dwóch pracowników remontowych w Tychach. Obaj trafili do szpitala. Jak przekazała policja, kierowca był trzeźwy. Pierwszą informację i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Para nagrała komórką interwencję policji. Film stał się dowodem do ich skazania

- Rzadko się zdarza, aby sąd dysponował takim prostym materiałem dowodowym - mówił sędzia o filmiku, który przedstawia interwencję policji wobec dwójki rodziców. Przeszli w miejscu niedozwolonym przez ruchliwą trasę z dziećmi, a potem "kpili z policjantów", którzy próbowali ich wylegitymować, wreszcie siłą zostali przetransportowani do komisariatu. Całą interwencję rejestrowali i na podstawie tego wideo zostali skazani.

Zostawił kanister obok ognia, spłonęła kamienica. Chciał dla siebie czterech lat więzienia

- Byłem nawalony. Nie wiedziałem co robię. Cały czas tego żałuję. Nawet spać nie mogę. Dzięki Bogu, sąsiadom nic się nie stało - mówił we wtorek w sądzie 61-latek, oskarżony o spowodowanie wybuchu i pożaru kamienicy. Kilkanaście osób straciło przez to dobytek. Niektórzy twierdzą, że oskarżony odgrażał się, że "wysadzi dom w powietrze". A w przeszłości był już skazany za podpalenie.

Wezwał policję do zakłócania ciszy nocnej, został pobity. "Poszliśmy załatwić konfidenta"

Pierwszy oskarżony, syn prokuratorów: biłem pokrzywdzonego rękami i nogami. Drugi oskarżony, prezes klubu piłkarskiego: wychodząc z mieszkania zauważyłem jego żonę i powiedziałem: niepotrzebnie było wzywać policję. Obaj zeznawali w sądzie po tej samej stronie. W Sądzie Okręgowym w Częstochowie ruszył proces Mateusza T. i Adama C. Nie tylko oni mają kłopoty z prawem po wydarzeniach z 26 sierpnia 2017 roku. Przed sądem, ale w innym procesie, ma stanąć były komendant komisariatu policji. Toczą się również śledztwa w sprawie zachowania policjantów i pani prokurator.

Jedna miała zagadywać seniorów, druga plądrować mieszkania. Zarzuty i areszt

Dzwoniła do drzwi przed południem, by mieć pewność, że młodsi członkowie rodzin będą w szkole albo w pracy. Gdy otwierał starszy człowiek, przedstawiała się jako pracownica jakiejś instytucji. Zagadywała lokatora, wtedy jej wspólniczka penetrowała mieszkanie. Tak - wedle policji - działały dwie kobiety podejrzane o kradzieże mieszkaniowe. Nie przyznają się do winy.

"Wystraszył personel, używając noża, grożąc zabiciem". Policja zatrzymała agresywnego pacjenta

Pacjent zaatakował nożem personel szpitala w Częstochowie. Po pościgu został zatrzymany przez policję. - Te osoby niestety tak się zachowują, są agresywni, zagrażają personelowi i samym sobie. Próbujemy ich leczyć, ale oni nie zawsze pozwalają to leczenie dokończyć. Tak było w tym przypadku. Pacjent oswobodził się, wystraszył personel, używając noża, grożąc zabiciem - opowiada Dariusz Kopczyński, dyrektor szpitala miejskiego w Częstochowie.

"Rano miałem z nimi lekcję". Technikum samochodowe w żałobie po trzech uczniach

- To byli dobrzy uczniowie. Myślący o życiu, o przyszłości. Wszyscy mieli prawo jazdy. Byli kolektywem. Wracali do domu jednym samochodem - mówi dyrektor technikum samochodowego, który w poniedziałek stracił trzech uczniów. Zginęli w wypadku na drodze powiatowej. To droga pełna zakrętów i wzniesień. Ale przed ósmą rano i po piętnastej nie ma na niej korków.