- Jest to naprawdę zdarzenie, które ciężko ogarnąć umysłem ludzkim. Trzeba współczuć rodzinie ofiar. Jedna osoba zmarła, mąż zmarłej jest ciężko okaleczony - mówił sędzia, uzasadniając wyrok wobec kierowcy, który jadąc po pijanemu i pod prąd, doprowadził do śmiertelnego wypadku. Mógł za to dostać maksymalnie 12 lat, ale sąd wydając wyrok uwzględnił, że "oskarżony nigdy nie kwestionował winy".