25-latek i 66-latek mieszkali w tym samym budynku. Według śledczych, w nocy młodszy z mężczyzn poszedł do sąsiada i pobił go śmiertelnie. Prokuratura nie może znaleźć motywu zbrodni, dlatego postawiła 25-latkowi zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. On się do tego nie przyznaje.
Do zbrodni doszło w nocy ze środy na czwartek w Będzinie. Kobieta powiadomiła policję, że jej 25-letni partner poszedł do mieszkania starszego sąsiada piętro wyżej i dotkliwie go pobił.
Według informacji policji, młody mężczyzna feralnej nocy był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Gdy zorientował się, że 66-latek nie oddycha, miał wrócić do swojego mieszkania, zabrać rzeczy i wyjść, oświadczając partnerce, że musi wyjechać.
Policja zatrzymała go na dworcu kolejowym w Tychach, czyli około 30 kilometrów od miejsca zamieszkania.
Nie przyznaje się
- 66-letni mężczyzna zmarł na skutek doznanych urazów - mówi Monika Jankowska, prokurator rejonowa w Będzinie.
- To świeża sprawa, przesłuchujemy świadków. Każdy ma inną wersję. Podejrzany 25-latek w ogóle się nie przyznaje do pobicia sąsiada, ale jego wyjaśnienia są irracjonalne. Na razie wygląda na to, że nie miał żadnego motywu. Po prostu poszedł do sąsiada i zabił go bez przyczyny. Dlatego usłyszał zarzut z artykułu 148 paragraf 2 - dodaje prokurator.
Kto zabija człowieka: 1. ze szczególnym okrucieństwem, 2. w związku z wzięciem zakładnika, 3. zgwałceniem albo rozbojem, 4. w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, 5. z użyciem materiałów wybuchowych, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
25-latek był już w przeszłości karany. Decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu nawet dożywocie.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja