Polska i Świat
Żona Andrzeja Poczobuta: Widzę, że to będzie się jeszcze ciągnęło. Żadnych nadziei nie mam
Andrzej Poczobut, polsko-białoruski dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi, od 25 marca przebywa w więzieniu. Tydzień później usłyszał zarzut podżegania do nienawiści, za co grozi od 5 do 12 lat więzienia. Natomiast kilka dni temu białoruski sąd odrzucił jego skargę na bezprawne pozbawienie go wolności. - Widzę, że to będzie się jeszcze ciągnęło. Żadnych nadziei nie mam - mówi Oksana Poczobut, żona Andrzeja Poczobuta. W rozmowie z Sylwią Piestrzyńską przyznała, że gdyby jej męża mieli wypuścić, już by to zrobili. Pytana o kontakt z adwokatem tłumaczyła, że ten może jej jedynie udzielić informacji na temat stanu zdrowia męża. 25 marca - to był dzień, w którym widziała go ostatni raz. Odkąd Andrzej Poczobut przebywa w więzieniu, otrzymuje od niego listy. Ostatni przyszedł w poniedziałek. Reporterce magazynu "Polska i Świat" opowiada, z kim jej mąż przebywa w więzieniu oraz o czym pisze w listach. - Nie czuje żadnej winy. Nic takiego nie zrobił, żeby siedzieć w więzieniu – mówi Oksana Poczobut. Domyśla się, że białoruskie władze mogły zaproponować jej mężowi wyjście na wolność w zamian za opuszczenie kraju. - Jeżeli on da się złamać na wyjazd, no to jest winny, a on w ogóle nie jest niczemu winny. Trzyma się swojej prawdy, historii. Pracował jako dziennikarz, szanował polską historię. W tym nie ma niczego złego – dodała żona Andrzeja Poczobuta. W jej ocenie "białoruskie więzienie nie tylko pozbawia ludzi wolności, pozbawia też zdrowia i życia".