Bez polityki
Anna Dymna: zdałam sobie sprawę, że ja prowadzę 7:0
Anna Dymna 20 lipca skończyła 70 lat. W rozmowie z Piotrem Jaconiem aktorka mówiła, jak się z tym czuje i jak obchodziła swoje urodziny. - Było tak pięknie, że lepszych urodzin nie mogłam mieć. Miałam bliskich ludzi wokół siebie, najpiękniejszy na świecie las, morze, ja po prostu jestem szczęśliwa - powiedziała. - Ja sobie zdałam sprawę, że ja prowadzę 7:0 - podkreśliła. - Jestem tak dumna, że mam 70 lat i mi się jeszcze chce rano wstawać, chce mi się coś robić. Uważam, że to są największe sukcesy człowieka, że mu się chce - skomentowała. W programie "Bez polityki" powiedziała również, czy potrafiłaby żyć bez teatru. - W ciągu półtora roku zagrałam jedno przedstawienie i odkryłam dziwną rzecz, że teatr jest najlepszym gabinetem psychoterapeutycznym, którego bardzo mi brakuje - zaznaczyła. - Na scenie produkujemy chyba najcudowniejszy lek na wszystko - adrenalinę - dodała. - Na scenie mogę zrobić wszystko, bardzo tego brakuje i będzie mi trudno bez teatru - mówiła. Anna Dymna w sierpniu przeszła na emeryturę, ale - jak powiedziała - pracowała dziewięć lat dłużej, a teraz "będzie grała, jak będzie potrzebna". Przyznała, że we wrześniu ma zagrać w teatrze. - Już na samą myśl mi się adrenalina wydziela - podkreśliła.
Aktorka odniosła się także do teatralnego #MeToo, zaznaczając, że jej to nigdy nie dotknęło. - Może mnie dlatego nie dotknęło, że ja od razu reagowałam. Nasz zawód niesie w sobie takie niebezpieczeństwo, pracujemy ze sobą bardzo blisko, mamy ze sobą sceny miłosne, dużo o sobie wiemy. W tym zawodzie my musimy sobie ufać, musimy sobie pomagać i musimy być życzliwi bo inaczej tego zawodu nie dasz rady długo uprawiać, po prostu zwariujesz - powiedziała. - To jest potwornie trudny temat. Ja znam studentów, którzy - jak mówią - byli prześladowani, leczyli się na depresję przez pedagogów, tylko to trzeba by było od razu zgłaszać, ktoś komuś powinien bardziej ufać, od razu zgłaszać i od razu to czyścić, wtedy nie byłoby tego - oceniła. Zaznaczyła jednak, że "każdy kij ma dwa końce". Dodała, że "okropnie jej żal, że nie będzie fuksówek w szkołach". - Dlatego, że jak ja byłam młoda w szkole, to nie było żadnej fali, nie było żadnego torturowania studentów przez studentów, którzy wcześniej byli torturowani przez innych studentów. To się przez lata później zaczęło tak robić. To powinno być zduszone w zarodku - skomentowała. W jej opinii, fuksówki "powinny być, tylko w formie ludzkiej". - To niedługo nie będziemy grać Romeo i Julii? Ja po prostu nie rozumiem tego tematu, on jest strasznie skomplikowany - przyznała.