- Nasze monitorowanie przestrzeni informacyjnej w Polsce przed wyborami pokazywało, że mamy do czynienia z przynajmniej czterema podmiotami stanowiącymi zagrożenie rosyjskie (...), a także jednym podmiotem z Białorusi, który wmieszał się w wybory. Była to tak zwana operacja Doppelganger, wymierzona w Polskę, stosująca narrację antyukraińską i antyunijną, dosyć wrogą. Kluczowa taktyka dotyczyła na przykład podszywania się pod redakcje medialne w kontekście promowania czy umieszczania różnego rodzaju informacji w mediach społecznościowych, czy na przykład wrzucania informacji wrogich na temat Unii Europejskiej czy Ukrainy - mówił Givi Gigitashvili.
Jak wskazał ekspert, aktywność ta miała miejsce przede wszystkim w serwisie X, na Facebooku i na TikToku. - Moja osobista ocena jest taka, że oni tak naprawdę nie są faktycznie skuteczni, jeśli chodzi o docelową ich widownię, ale chcą mieć zwiększoną widoczność. Podmioty, które ich finansują, dają im cały czas pieniądze i ta praca trwa - wskazał gość.
Analityk zwrócił uwagę, że kryzys migracyjny, Ukraina oraz wsparcie Polski dla niej są tematami szczególnie poruszanymi przez te podmioty, podobnie jak polskie członkostwo w UE.
- Starają się przekonywać Polaków, że Polska traci na tym członkostwie, albo że istnieje asymetria między Brukselą a Polską - wymienił. - Równocześnie atakują kandydatów, starają się niektórych kandydatów przedstawić jako tych, którzy są zależni od władzy zagranicznej, na przykład Waszyngtonu czy Brukseli, a także starają się promować innych kandydatów jako tych, którzy są za suwerennością - mówił.
Analityk wskazał, że owe podmioty starają się, aby ich treści dotarły do jak największej liczby odbiorców. Jednocześnie oświadczył, że nie ma dowodów, aby którykolwiek polski kandydat na prezydenta współpracował z tymi podmiotami. Zaznaczył jednak, że jeden z tych kandydatów był gościem reżimowego Radia Białoruś. Słuchacze mieli usłyszeć, że warto pomóc mu w zbieraniu podpisów. Kandydatem tym był Maciej Maciak.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Kontrowersje wokół reklam ujawnionych przez NASK
Givi Gigitashvili mówił także o sprawie reklam w mediach społecznościowych, które stawiały jednych kandydatów w złym świetle, a drugich - w dobrym, a które nie były finansowane przez komitety wyborcze. Na ich istnienie zwróciła uwagę NASK. - Nie wydaje mi się, żeby NASK był kluczowym podmiotem w tej historii - powiedział.
- Mogę państwu powiedzieć w tej chwili, że nie posiadamy mocnych dowodów technicznych, które mogłyby znaleźć odpowiedź na to, czy mamy tutaj do czynienia z finansowaniem zewnętrznym czy wewnętrznym - powiedział ekspert.
- W oparciu o dowody, które mamy, te pieniądze na reklamę były wypłacane z terenu Polski, a nie z zewnątrz. Ale równocześnie myślę, że należałoby przeprowadzić dobre, mocne śledztwo i ostatecznie służby specjalne powinny się tym zająć - podsumował. - Wydaje mi się, że to był najpoważniejszy incydent w tym cyklu wyborczym - dodał.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock