Polski sztuczny posterunkowy kontra koreański. Obaj spełniają swoją funkcję

W Polsce kukła, w Korei hologram policjanta
Polski sztuczny posterunkowy kontra koreański. Obaj spełniają swoją funkcję
Źródło: Marzanna Zielińska/Fakty TVN
W tym temacie technologicznie jesteśmy daleko za Koreańczykami. Nasz przydrożny posterunkowy Janusz jest plastikowy, ten w Seulu - holograficzny. Wyświetlany między 19 a 22 w dość nieciekawej okolicy sprawił, że liczba przestępstw wyraźnie spadła. W Polsce w podobnej roli zostały postawione kukły.

Hologram budzi respekt. Po drugiej stronie systemu czujników i kamer są prawdziwi oficerowie. Gdy będzie trzeba, obok hologramu pojawi się patrol z krwi i kości.

- Nie jest możliwe zainstalowanie wszędzie kamer monitoringu i postawienie wszędzie policjanta na 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Uznaliśmy, że jeśli uda nam się zwizualizować obecność policji, to może to pomóc - mówi Kim Su-Hyang z Posterunku Policji Jungbu w Seulu.

Obecność holograficznego policjanta widać w statystykach

Park w Seulu, który w nocy wielu omijało szerokim łukiem, stał się atrakcją turystyczną. Stworzony przez sztuczną inteligencję policjant budzi respekt. - Wygląda jak zwykły człowiek, a kiedy widzę go w nocy, naprawdę mam wrażenie, że policjant stoi tuż obok mnie - mówi Choi In-Jung, mieszkanka Seulu.

- Dużo tu barów, wiele osób spaceruje po wypiciu alkoholu. Holograficzny policjant działa odstraszająco, co może sprawić, że okolica będzie bezpieczniejsza - ocenia Jung Jun-Seop, student Uniwersytetu w Seulu.

Holograficzny policjant w Seulu
Holograficzny policjant w Seulu
Źródło: Reuters

Już jest bezpieczniejsza. Koreańscy funkcjonariusze mają na to twarde dane, dlatego chcą instalować wirtualnych kolegów w kolejnych miejscach i zachęcają świat do naśladowania.

- Wprowadzenie hologramu spowodowało spadek przestępczości o ponad 20 procent, a szczególnie zauważalne efekty mamy w przypadku przestępstw nagłych, takich jak kradzieże, bójki, czy rozboje, popełniane pod wpływem impulsu, awantur i pijaństwa - twierdzi Kim Hyun-Don z Posterunku Policji Jungbu w Seulu.

Strachy na piratów drogowych w Polsce

W Polsce też mamy swoich sztucznych funkcjonariuszy. Jednym z pierwszych był ten z Mościc koło Kostrzyna nad Odrą. Samą obecnością, swoim przenikliwym spojrzeniem, zmuszał kierowców do zwalniania. - Zwalniają i to niesamowicie. Pisk opon jest czasami taki, że masakra - mówił w 2016 roku jeden z mieszkańców Mościc.

W ostatnich tygodniach swoje bezpieczeństwo w swoje ręce wzięli też mieszkańcy Nowych Kupisk na Podlasiu. Janusza, bo tak ma na imię, i jego radiowozu nie da się przeoczyć. Choćby z ciekawości - noga schodzi z gazu.

Janusz pilnuje kierowców w Nowych Kupiskach
Janusz pilnuje kierowców w Nowych Kupiskach
Źródło: Fakty TVN

- To jest trasa na Mazury, jest bardzo dużo obcych rejestracji. Myślę, że jest zauważalne to, że jednak ci kierowcy zwalniają tak naprawdę, uśmiechają się nawet - mówi Emilia Malinowska z Koła Gospodyń Wiejskich w Nowych Kupiskach.

Polska policja takich oddolnych akcji raczej nie popiera, ale pomysł z Korei Południowej być może rozważy. Z punktu widzenia psychologii każde działanie, które zmusza do zastanowienia się nad tym, czy nie łamiemy prawa, ma sens.

- Element, który nas przywołuje do porządku, niezależnie, z jakiego źródła by pochodził, powoduje, że zaczynamy się troszeczkę mitygować - komentuje Wojciech Korchut, psycholog transportu drogowego.

Czytaj także: