Południowokoreańska policja poinformowała w niedzielę, że zatrzymała mężczyznę podejrzanego o wzniecenie największych pożarów w historii kraju. Wykonywał on rytuał przy grobie krewnych.
Jak podały południowokoreańskie media, w pożarach lasu zginęło 28 osób. Policja przekazała w niedzielę, że ogień mógł wzniecić mężczyzna, który na cmentarzu w regionie Uiseong, na południowym wschodzie kraju, wykonywał rytuał przy grobie krewnych.
Zatrzymano podejrzanego mężczyznę
Policja podejrzewa, że 56-letni mężczyzna mógł zaprószyć ogień 22 marca. Według jego córki próbował on spalić gałęzie drzew wiszące nad grobem swoich dziadków; on sam temu zaprzecza - podała agencja AFP. Mężczyzna zostanie wezwany na przesłuchanie, gdy zakończą się oględziny i przeszukiwanie przypuszczalnego miejsca wybuchu pożaru, co może potrwać jeszcze miesiąc.
Najtragiczniejsze pożary w historii kraju
W pożarach spłonęło około 48 tysięcy hektarów lasów, co czyni go najbardziej niszczycielskim w historii kraju - poprzedni rekordowy kataklizm odnotowano w kwietniu 2000 r., kiedy ogień strawił blisko 24 tys. ha lasów na wschodnim wybrzeżu.
Chociaż walka z ogniem dobiega końca, sytuacja w regionie pozostaje trudna. Do opuszczenia domów zostało zmuszonych ponad 37,8 tysiąca mieszkańców, głównie na obszarach powiatów Uiseong i Andong. Ogień uszkodził lub zniszczył całkowicie cztery tysiące budynków, w tym zabytkowy kompleks świątynny.
Do piątku udało się w większości opanować żywioł, choć strażacy nadal walczą z niewielkimi ogniskami pożaru, które powstały w sobotę. Były to najtragiczniejsze w skutkach pożary w historii Korei Południowej - podała agencja AFP.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YONHAP