Mikrocja i atrezja. Jedno na dziewięć tysięcy dzieci rodzi się w Polsce z tą wadą

Doktor Joseph Roberson
Leczenie mikrocji i atrezji jest ważne dla rozwoju dziecka. Polskę odwiedził specjalista z USA, który to robi
Źródło: Marzanna Zielińska/Fakty TVN
Dwa trudne słowa: mikrocja i atrezja. W Polsce rodzice jednego na dziewięć tysięcy dzieci słyszą właśnie taką diagnozę. Dziecku nie wykształca się ucho, nie ma też kanału słuchowego. Trzeba je stworzyć i robi to na przykład dr Joseph Roberson, który właśnie przyjechał do Polski, bo tu też ma swoich pacjentów.

Bartek pół roku po operacji odkrywa dźwięki w stereo i świat z zupełnie innej perspektywy. Jest ogromna różnica w słyszeniu na jedno ucho i w obu uszach.

- To, oczywiście, kwestie rozwoju mowy, ale także kwestie tego, że bardzo często ma problem z lokalizacją dźwięków, zwłaszcza w hałasie - tłumaczy Urszula Bałys, matka Bartka.

Kluczowe słowa w tej historii to mikrocja i atrezja. Mikrocja to wada rozwojowa powstająca w pierwszym trymestrze ciąży, podczas formowania się struktur ucha zewnętrznego. U Bartka się nie wykształciło. Miał też zarośnięty otwór uszny - to właśnie atrezja.

Atrezja
Atrezja
Źródło: Archiwum prywatne/Fakty TVN

Amerykański specjalista od słuchu z wizytą w Polsce

Opisując rzecz najprościej: ucho zewnętrzne i kanały słuchowe, których Bartek nie miał, trzeba było stworzyć, a dr Joseph Roberson ze Światowego Centrum Słuchu w Kalifornii jest jedynym lekarzem, który u dzieci przeprowadza te dwa zabiegi jednocześnie.

- Rozwój mózgu dziecka zależy od wczesnej stymulacji dźwiękowej. Dlatego najlepiej wykonywać tę operację między trzecim a piątym rokiem życia. Wtedy mózg rozwija się najbardziej dynamicznie - powiedział w wywiadzie dla "Faktów" TVN dr Joseph Roberson, specjalista ds. otologii, neurologii i operacji podstawy czaszki.

Doktor Roberson takich zabiegów, jak u Bartka, ma za sobą ponad 4,5 tysiąca i to u pacjentów z ponad osiemdziesięciu krajów. Przyjechał swoich pacjentów odwiedzić i sprawdzić, czy w każdym stworzonym przez niego uchu wszystko gra, i zbadać te, które można dostroić.

Jan marzy o pozbyciu się nakostnych aparatów słuchowych i o uszach takich, jakie mają inne dzieci. Urodził się z mikrocją i atrezją - obustronną.

- W przyszłym roku w wakacje chcemy jechać na rekonstrukcję drugiego kanału, na drugie ucho, bo dla nas najważniejsze w tej chwili jest odzyskanie słuchu - tłumaczy Katarzyna Gadzińska-Jeż, matka Janka.

Nowe technologie mogą zrewolucjonizować leczenie wad uszu

Z tego typu wadą rodzi się w Polsce jedno na dziewięć tysięcy dzieci. 60 procent chorych to chłopcy. Genetycy na całym świecie nadal pracują nad ustaleniem jednoznacznych przyczyn. Wielka przy tym nadzieja w sztucznej inteligencji. Nie chodzi tylko o diagnostykę, ale też o leczenie, które da pacjentom jak najwyższy komfort życia.

- Myślę, że tym największym osiągnięciem będzie możliwość pobrania chrząstki od pacjenta, wyhodowania jej w laboratorium biotechnologicznym, a następnie "wydrukowania" i wszczepienia ucha z naturalnej chrząstki, które będzie idealnie dopasowane do drugiej strony - stwierdził dr Joseph Roberson.

To, że Bartek i Jan znaleźli pomoc dopiero za oceanem, nie oznacza, że nie można znaleźć jej w Polsce. Zabiegi poprawiające słuch i odtwarzające małżowiny uszne przeprowadza się również u nas. Dobór sposobu leczenia zależy od indywidualnych potrzeb pacjenta.

Klatka kluczowa-11030
Cały wywiad z doktorem Josephem Robersonem
Źródło: Marzanna Zielińska/Fakty+
Czytaj także: