Nauczyciel trzyma kota w powietrzu za łapy i upuszcza na podłogę, by dowodzić praw fizyki - takie nagranie ze szkolnej lekcji w stolicy Tajwanu wywołało ogromne oburzenie wśród internautów. Sprawą zajęły się lokalne instytucje zajmujące się ochroną praw zwierząt, a nauczyciel opublikował w tej sprawie oświadczenie.
Do zdarzenia doszło 5 marca w jednej ze szkół w Tajpej, stolicy Tajwanu. Nauczyciel Lee Feng przyprowadził na zajęcia własnego kota o imieniu Laifu, aby wykorzystać go do eksperymentu podczas lekcji - chciał pokazać uczniom, jak działa jedno z praw fizyki. Na nagraniu udostępnianym w mediach społecznościowych widać, jak Lee trzyma kota do góry nogami za łapy, a następnie upuszcza z wysokości ok. 1,5 metra, a zwierzę spada na ziemię. Na nagraniu widać, że przynajmniej jeszcze raz powtórzył upuszczenie kota z wysokości.
Media relacjonują, że Lee chciał w ten sposób wytłumaczyć uczniom, jak działa zasada zachowania momentu pędu. Z zasady tej wynika, że jest niemożliwe, aby obiekt, który się nie obraca, nagle zaczął się obracać bez udziału siły zewnętrznej. Zgodnie z tą zasadą obrócony do góry łapami kot po upuszczeniu powinien spaść na grzbiet. Ten jednak, wbrew opisywanej zasadzie, potrafił obrócić się w powietrzu i wylądować na łapach, co naukowcy tłumaczą jego naturalnym odruchem i niezwykle elastycznym kręgosłupem. - Można tak postąpić z kotem, ale z psem już nie - wyjaśnia na nagraniu fizyk.
Wideo jednak natychmiast wywołało oburzenie wielu internautów martwiących się o bezpieczeństwo kota. Niektórzy zapowiedzieli, że zgłoszą tę sytuację do miejscowego biura ochrony zwierząt i wskazywali, że nauczyciel lekceważył dobro własnego pupila. Inni uznali, że ktoś taki jak Lee nie powinien w ogóle być nauczycielem. Biuro Ochrony Zwierząt w Tajpej potwierdziło, że otrzymało zawiadomienie w tej sprawie i natychmiast wszczęło czynności wyjaśniające.
Nauczyciel przeprasza
W odpowiedzi na te zarzuty już dzień po zdarzeniu mężczyzna postanowił wydać oświadczenie, w którym przeprosił za swoje postępowanie. "Jako właściciel Laifu, zignorowałem fizyczne i psychiczne szkody, które wyrządziłem mu przez ten eksperyment. Jako nauczyciel zachowałem się w sposób kontrowersyjny, nie zastanawiając się nad tym, że może to potencjalnie wywołać negatywny wpływ na moich uczniów i innych" - przekazał w mediach społecznościowych.
Zaznaczył, że po lekcji zabrał kota na badanie kontrolne do weterynarza i przeprosił zwierzę, obiecując mu, że kupi mu najlepszą karmę, by pokazać, jak bardzo mu przykro. Zapewniał, że bardzo dba o kota, którego adoptował i który codziennie śpi na jego łóżku. Lee zaapelował też do uczniów i opinii publicznej, by nie powtarzali jego eksperymentu w domu, bo bez odpowiedniego zaplanowania może on się skończyć źle dla zwierzęcia. Powiedział ponadto, że wpłacił na rzecz tajwańskiej organizacji charytatywnej zajmującej się ratowaniem bezdomnych zwierząt 50 tys. dolarów tajwańskich, czyli około 6,2 tys. zł.
Źródło: Taiwan News, The New Paper