Mieszkańcy Korei Południowej zapisują się na specjalne szkolenia, na których uczą się, jak lepiej szpiegować sąsiadów. Wszystko po to, aby pomóc policji w ściganiu złoczyńców. Teraz śmiecący na ulicach czy nieuczciwi sklepikarze powinni mieć się na baczności.
Jedną ze szkół szpiegowania prowadzi Moon Sung-Ok. Na jego lekcjach Koreańczycy mogą się dowiedzieć jak prowadzić obserwację z ukrycia, obsługiwać małe kamery i umiejętnie stosować prowokacje np. wobec niechlujnych obywateli.
Kurs nie jest tani (ok. 250 dolarów), ale się opłaca, bo nauczony szpiegowania absolwent kursu może zarobić dużo więcej.
Wszystko dzięki rządowemu programowi "raportuj i bądź nagradzany". Władze w Seulu postanowiły bowiem uhonorować Koreańczyków, którym udało się udowodnić przewiny współobywateli. Stąd dziesiątki doniesień o rzucanie niedopałków na ulicę i sklepikarzach, którzy rozdają za darmo foliowe torebki (w Korei Południowej trzeba za nie koniecznie płacić).
Jednak obywatelscy śledczy też muszą uważać. Jak ostrzegają działacze organizacji pozarządowych, powszechne szpiegowanie może naruszać prywatność wielu osób.
Na razie jednak pan Moon Sung-Ok nie narzeka na brak chętnych na kurs.
Źródło: Reuters