Niezwykła wytrzymałość, hart ducha i żelazna konsekwencja pozwoliły 56-letniej Jennifer Figge przepłynąć wpław Atlantyk. Dokonała tego jako pierwsza w historii kobieta. Jej zmagania z żywiołem trwały prawie miesiąc. Figge zdradziła, że na pomył przepłynięcia oceanu wpadła podczas niewygodnego lotu samolotem.
Wyruszyła 12 stycznia z położonych w pobliżu zachodnich wybrzeży Wysp Zielonego Przylądka, asekurowana przez jacht, na którym odpoczywała i spożywała posiłki.
Od razu trafiła na piekielną pogodę - dochodzące do 9 metrów fale i silny wiatr, jednak nie poddała się. Mimo, że musiała zmienić trasę - zamiast na Wyspy Bahama dotarła do położonego bardziej na południe Trynidadu. Dopłynęła tam ostatecznie 5 lutego, zapisując się w historii ekstremalnych ludzkich dokonań. To jednak nie koniec - kobieta zamierza płynąć jeszcze dalej, by pod koniec lutego dotrzeć do Brytyjskich Wysp Dziewiczych.
Przepłynęła ocean, bo nie lubiła latać
Jak przyznała pływaczka, na pomysł przepłynięcia Atlantyku wpław wpadła podczas lotu samolotem przez ocean. Samolot wpadający co i rusz w silne turbulencje nie był, jej zdaniem, najwygodniejszym środkiem transportu i wtedy pomyślała, że wygodniej byłoby przepłynąć ocean. Do podróży życia przygotowywała się w... przydomowym basenie w Aspen w Kolorado.
Na dopalaczach z ziemniaków i makaronu
Podczas transatlantyckiego pływania budziła się o 7 rano i po śniadaniu złożonym z makaronu i pieczonych ziemniaków rozpoczynała pokonywanie kolejnego odcinka - jeśli pogoda na to pozwalała. Najdłużej przebywała w wodzie przez 8 godzin, najkrócej - przez 21 minut.
Załoga jachtu podawała jej w wodzie butelki z napojem energetycznym. Pływaczka codziennie traciła ok. 8 tys. kalorii, które uzupełniała wieczorem jedząc mięso i ryby.
Pierwszym człowiekiem, który pokonał wpław Atlantyk był w 1998 roku Francuz Benoit Lecomte. Pokonał on dystans 4 tys. mil (6400 km) z Massachusetts do Francji w ciągu 73 dni.
Źródło: PAP