Olbrzymia biało-czerwona polska flaga długo czekała na wyjazd do Francji. "Sektorówkę" uszytą na poprzednie mistrzostwa Europy trzeba było wyczyścić i odpowiednio przygotować do tegorocznego turnieju. W końcu pojawiła się na trybunach w czasie meczu z Portugalią. Szczęścia niestety nie przyniosła.
Cztery lata temu "sektorówka" powstawała przez 48 godzin w cyfrowej drukarni wielkoformatowej w Gliwicach. Pracowało przy tym bezpośrednio ok. 30 osób. Uszyto ją z kilkunastu pasów poliestrowego materiału o szerokości trzech metrów. Zastosowany poliester ma specjalne atesty niepalności i bezpieczeństwa. Poszczególne pasy - ze względu na dużą powierzchnię - zostały połączone techniką podwójnego szwu.
Po poprzednich mistrzostwach Europy flaga była używana podczas kilku imprez, m.in. w trakcie "meczu na wodzie" z Anglią w Warszawie czy Igrzysk Polonijnych w Kielcach.
Do Francji nie mogła pojechać od razu. Była już nieco zabrudzona i wymagała odświeżenia. Została pocięta na osiem kawałków, wyczyszczona, a następnie zszyta. W czasie spotkania Biało-Czerwonych z Ukrainą zawisła na katowickim Spodku.
200 kg i 1,5 tys. metrów kwadratowych. Gliwicka sektorówka czeka, aż Polacy wyjdą z grupy
Wsparcie w Marsylii
Rozwieszenie flagi na francuskich trybunach wymagało wielu uzgodnień związanych z kwestiami bezpieczeństwa. W końcu jednak udało się uporać z formalnościami i "sektorówka" pojechała do Marsylii, by wspierać Polaków w walce z Portugalczykami.
Niestety, na Stade Velodrome szczęścia nie przyniosła. Po zaciętym boju Biało-Czerwoni przegrali z drużyną Fernando Santosa i to Portugalczycy awansowali do półfinału. O wyniku przesądziły rzuty karne i obroniony przez Rui Patricio strzał Kuby Błaszczykowskiego.
Muzyk Zbigniew Hołdys "winy" doszukał się jednak gdzie indziej:
Autor: kg/kk / Źródło: PAP, tvn24.pl