Arabia Saudyjska pokonała Argentynę i została liderem "polskiej" grupy na mundialu w Katarze. Ojcem sukcesu Saudyjczyków jest francuski trener Herve Renard. Sobotni mecz z Polską będzie miał dla niego szczególne znaczenie. Kilka miesięcy temu Renard wyznał, że jego babcia pochodziła z Poznania.
To nie tylko największa do tej pory niespodzianka tegorocznego mundialu, ale generalnie jedna z największych sensacji w historii piłkarskich mistrzostw świata. Arabia Saudyjska pokonała zaliczaną do grona faworytów Argentynę. A dzięki remisowi Polski z Meksykiem została liderem grupy C. Do niespodziewanego triumfu nad ekipą Messi'ego Saudyjczyków poprowadził Herve Renard. Było to pierwsze mundialowe zwycięstwo francuskiego trenera, który jednak ma już na koncie duże sukcesy w piłce reprezentacyjnej.
Na mistrzostwach świata Renard debiutował w 2018 roku jako selekcjoner Maroka. Kadrę tę objął dwa lata wcześniej i sam wywalczył z nią awans na mundial. Marokańczycy zakwalifikowali się tam po raz pierwszy od 1998 roku. Na rosyjskim turnieju podopieczni Renarda z grupy nie wyszli, ale pokazali, że potrafią postawić się mocniejszym rywalom. Z Portugalią przegrali tylko jedną bramką, z Hiszpanią zremisowali. Zawiedli za to w pierwszym meczu turnieju, gdy dali się pokonać teoretycznie słabszemu Iranowi.
W 2019 roku Renard został selekcjonerem reprezentacji Arabii Saudyjskiej. Dalszą część tej historii doskonale znamy. Z Saudyjczykami Francuz awansował na kolejny mundial, a na nim już w pierwszym meczu potwierdził, że starcia z wyżej notowanymi rywalami są jego specjalnością.
Polskie korzenie Herve Renarda
W swoim następnym mundialowym spotkaniu Arabia Saudyjska zagra z kolejnym teoretycznie mocniejszym przeciwnikiem, czyli reprezentacją Polski. Dla Renarda starcie to będzie szczególne. Francuski trener ma bowiem polskie korzenie, o czym poinformował wiosną, po losowaniu grup tegorocznych mistrzostw. - Babcia pochodzi z Poznania. Do Francji przyjechała sama, ale była już w ciąży z moją mamą. Mój dziadek został natomiast w Polsce. Nie wiem jednak dlaczego. Moja mama nigdy nie poznała swojego biologicznego ojca. Wydaje mi się, że jego losy nie są naszej rodzinie znane. Babcia też już nie żyje, ale myślę, że byłaby dumna, iż wnuk będzie miał okazję zmierzyć się z reprezentacją jej ojczyzny. A mamę to nawet chcę zabrać na ten mecz - mówił 54-latek w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
Z kolei w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" matka Renarda, Danielle, wyjaśniła, że jej rodzice na nazwisko mieli Kamińscy (babcia trenera z domu była Cybulska) i do Francji przyjechali w 1940 roku. Jednak ani Renard, ani jego mama, po polsku nie mówią.
Kim jest partnerka Herve Renarda, Viviane Dièye
Ciekawa jest też historia obecnej partnerki Renarda, Senegalki Viviane Dièye. Po zwycięstwie Arabii Saudyjskiej niektóre media piszą, że jest jak "mundialowy talizman", który pomaga trenerom, zwłaszcza w starciach z faworyzowanymi przeciwnikami.
Dièye jest wdową po innym francuskim trenerze, zmarłym w 2013 roku Bruno Metsu. Na mundialu w 2002 roku, prowadzony przez jej ówczesnego męża Senegal, w swoim pierwszym meczu pokonał broniącą tytułu mistrza świata Francję, po czym dotarł aż do ćwierćfinału turnieju.
Tak Renard i Viviane wyglądali razem na okładce marokańskiej edycji magazynu "Hola!".
ZOBACZ TEŻ: Przejmujący obrazek po meczu. "Najtrudniejsza wiadomość, z jaką kiedykolwiek musiałem się zmierzyć"
Herve Renard - przeciętny piłkarz, świetny trener
Początki przygody Renarda z futbolem nie zwiastowały jego późniejszych sukcesów. 54-letni obecnie szkoleniowiec piłkarzem był przeciętnym. Grał jako obrońca, we francuskiej pierwszej lidze występował w barwach AS Cannes, potem był zawodnikiem dwóch klubów z niższych lig: Stade de Vallauris i SC Draguignan. Ciekawostką jest, że w swoich dwóch ostatnich sezonach w Cannes dzielił szatnię z wchodzącym do drużyny nastoletnim Zinedinem Zidanem.
W wieku 30 lat Renard zawiesił buty na kołku i został trenerem. W latach 1999-2001 prowadził SC Draguignan, klub ten wywalczył w tym okresie dwa z rzędu awansy do wyższych lig. Dobre rezultaty młodego szkoleniowca zauważył doświadczony Claude Le Roy. Zaproponował Renardowi posadę asystenta w chińskim Shanghai Cosco, którego był wówczas trenerem.
Francuski duet przepracował w Chinach dwa lata, po czym przeniósł się do angielskiego Cambridge United. Tam Renard początkowo również był asystentem Le Roya, a po jego odejściu przejął funkcję głównego szkoleniowca. Na stanowisku wytrwał zaledwie kilka miesięcy, podobnie jak w swoim następnym klubie - wietnamskim Song Da Nam Dinh. Po krótkiej przygodzie w Azji Renard wrócił do Francji i przez dwa sezony prowadził AS Cherbourg.
Przełom w Zambii
W 2007 roku pod swoje skrzydła znowu wziął go Le Roy. Renard został asystentem pierwszego trenera w prowadzonej przez niego reprezentacji Ghany. Tak obecny selekcjoner Saudyjczyków trafił do Afryki, w której później miał spędzić wiele lat. Po kilku miesiącach pracy w Ghanie do Renarda odezwała się inna afrykańska federacja - zambijska. W 2008 roku Francuz został selekcjonerem reprezentacji Zambii.
Miejscowi dziennikarze mieli wątpliwości co do tego wyboru. - Na mojej pierwszej konferencji zostałem zapytany, jak trener tak przywiązany do fizycznego futbolu ma prowadzić drużynę narodową. Byłem trochę zły, ale ostatecznie uznałem, że ta prowokacja wpłynie na mnie korzystnie. Powiedziałem sobie: pokażę wam, co potrafię - wspominał cytowany przez "The Guardian" szkoleniowiec.
ZOBACZ TEŻ: Chciał wejść na mecz w koszulce z tęczą. Usłyszał, że "jest niedozwolona" i został zatrzymany
W Zambii Renard obronił się wynikami. W 2008 roku doprowadził tego kontynentalnego średniaka do pierwszego od 14 lat awansu do ćwierćfinału Pucharu Narodów Afryki. Swój największy sukces z zambijską kadrą - a być może i największy w całej karierze - odniósł jednak dopiero cztery lata później, gdy wrócił do Zambii po kilku miesiącach pracy jako selekcjoner Angoli. W 2012 roku Zambia, pod wodzą Renarda, sensacyjnie triumfowała w Pucharze Narodów Afryki. W finale podopieczni Francuza pokonali faworyzowane Wybrzeże Kości Słoniowej, z gwiazdami takimi jak Didier Drogba czy Yaya Toure w składzie.
Sukces ten Renard powtórzył trzy lata później, tyle że już jako trener… Wybrzeża Kości Słoniowej. Tamtejszą reprezentację przejął w 2014 roku, po nieudanej przygodzie we francuskim pierwszoligowym FC Sochaux, a kilka miesięcy później ponownie zwyciężył w mistrzostwach Afryki. Po roku pracy z Iworyjczykami Renard podjął kolejną próbę odniesienia sukcesu w swoim kraju. Ale z zespołem Lille Francji nie podbił. Drużyna z nim na ławce radziła sobie słabo i po pół roku kontrakt Renarda został rozwiązany. Wtedy szkoleniowiec wrócił do Afryki i w 2016 roku zaczął pracę w Maroku. Od tamtej pory trwa jego dobra passa.
Źródło: "The Guardian", WP Sportowe Fakty
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images