Popularny miś z berlińskiego zoo doczekał się filmu o sobie. Niestety niedźwiadek nie mógł być obecny na premierze. Organizatorzy nie przewidzieli, że chciałby zobaczyć swoją biografię i nie przygotowali dla niego miejsca w kinie.
Film "Knut i jego przyjaciele" opowiada prawdziwą historię misia, który zaraz po urodzeniu został odrzucony przez swoją matkę. Pracownicy berlińskiego zoo nie dopuścili jednak do śmierci niedźwiadka i mimo protestów ekologów, wychowali Knuta na wielkiego i dorodnego niedźwiedzia.
Premiera zza krat
Mieszkam w Berlinie i od Knuta nie da się uciec. On jest taki słodki. Nie da się go nie kochać knut
Dzieci, które pojawiły się na premierze filmu były zachwycone. - On jest cudowny - krzyczała mała dziewczynka. - Mieszkam w Berlinie i od Knuta nie da się uciec. On jest taki słodki. Nie da się go nie kochać - powiedział po premierze Matthew Martinez, jeden z aktorów grających w filmie.
Knutomania
Miś z berlińskiego zoo zdobył międzynarodową sławę na początku 2007 roku. Po akcjach ekologów, nawołujących do pozostawienia misia naturze, zaczęły interesować się nim media. Zaledwie trzymiesięczny wówczas miś miał swój debiut przed kamerami. Jego zdjęcia zaczęły pojawiać się na okładkach najbardziej znanych pism na świecie, natomiast do zoo ściągały tłumy zwiedzających.
Premiera filmu o Knucie zbiegła się w czasie z ogłoszeniem przez berlińskie zoo wiadomości o narodzinach nowego niedźwiadka. Przyszedł on na świat już dwa miesiące temu, jednak pracownicy trzymali tę wiadomość w tajemnicy, aby nie wywołać kolejnej "misiej histerii".
Źródło: Reuters, TVN24