Rodzice trzyletniego Tadzia z zachodniopomorskiego mogą dać synowi na drugie imię Dąb. Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który pozytywnie rozpatrzył skargę kasacyjną rodziców, jest prawomocny.
- Rodzice jeszcze nie ponowili swojego wniosku w tej sprawie i na razie trzylatek jest tylko Tadeuszem, ale jeśli to zrobią będziemy musieli zarejestrować go w naszych aktach jako Tadeusza Dęba – powiedziała Karzyna Bassel–Jazgarz, zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Koszalinie.
Urzędnicy odmówili Sprawa nadania chłopcu niecodziennego drugiego imienia zaczęła się od wniosku złożonego w przez jego rodziców we wrześniu 2004 roku w koszalińskim USC. Urząd odmówił uznając, iż "wyraz 'Dąb' nie spełnia wymagań odnoszących się do form, które mogą być imionami, jest to bowiem wyraz pospolity, określający przede wszystkim nazwę drzewa".
USC w odmowie powołał się również na opinię Rady Języka Polskiego, według której "noszenie przez dziecko takiego imienia (nawet jako drugie) może narazić je na przykrości".
Rodzice odwołali się od decyzji USC do wojewody zachodniopomorskiego. W odwołaniu napisali m.in., iż wybierając dla syna imiona "zwracali szczególną uwagę na ich znaczenie”. Tadeusz miał być synonimem odwagi i śmiałości ich syna, zaś Dąb miał świadczyć o jego sile, mocy i potędze oraz nawiązywać do polskości i patriotyzmu przez odwołanie do historycznej postaci gen. Stefana Dąb–Biernackiego.
Wojewoda decyzję podtrzymał Dziewięć miesięcy później wojewoda nie uznał tej argumentacji motywując swoja decyzję wyjątkowością sytuacji, w której słowo "Dąb" zostało włączone do nazwiska generała i działacza konspiracyjnego podczas wojny.
Wojewoda zasugerował też rodzicom, by drugie imię syna wybrali z powszechnie używanych imion męskich „(...) charakteryzujących silnego, mężnego i odważnego człowieka, np. Andrzej (męski, mężny), Bernard (silny jak niedźwiedź), Bolesław, Radosław (cieszący się sławą), Jarosław (słynący z siły i odwagi), Leonard (silny jak lew), Robert (żyjący w blasku sławy), Ryszard (silny i odważny), Waldemar (sławny)".
Rodzice chłopca nie skorzystali z rad wojewody i zaskarżyli jego rozstrzygnięcie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie. W skardze napisali m.in., że zarówno USC jak i wojewoda swoimi decyzjami ograniczyli ich władzę rodzicielską.
Jeden sąd decyzje podtrzymał... W lutym 2006 roku WSA uznał skargę za bezzasadną. Zdaniem sądu myślenie, że rzeczownikami rodzaju męskiego nie można nazywać chłopców jest błędne. - Gdyby tak było, to imię "wstążka" można by było nadać dziewczynce, a "nożyczki" - każdemu dziecku - napisał sąd w uzasadnieniu dodając, że funkcjonujące w języku polskim powiedzenie "chłop jak dąb”, które kojarzone jest z osobą postawną i silną może nie pasować do chłopca, gdy dorośnie.
Rodzice małego Tadeusza nie dali za wygraną i zaskarżyli szczeciński wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Sprawę wygrali.
...ale drugi uznał racje rodziców NSA stwierdził, że nie sposób uznać imienia "Dąb" za ośmieszające, gdyż "słowo to nie tylko w polskiej kulturze jest synonimem siły, honoru i szlachetności”, zaś w rozpatrywanym konkretnym przypadku jest ono również "wyrazem przywiązania rodziców do tradycji oraz wyznawania pewnych podstawowych zasad, którymi powinien kierować się każdy człowiek”. W tym przypadku imię nie jest ani niepolskie, ani ośmieszające, a nadanie imienia dziecku pozostaje w gestii rodziców, a nie urzędników.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24