Boeing w ciągu 90 dni musi opracować kompleksowy plan działania w celu rozwiązania "systemowych problemów z kontrolą jakości" - powiedział w środę szef amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa Mike Whitaker. Jak podkreślił, amerykański koncern "musi na nowo spojrzeć na każdy aspekt procesu i zadbać o to, aby bezpieczeństwo było wiodącą zasadą firmy". Agencja Reuters przypomniała, że incydent związany z samolotem Alaska Airlines to drugi poważny kryzys Boeinga w ostatnich latach.
Stojący na czele Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) Mike Whitaker we wtorek spotkał się z dyrektorem generalnym Boeinga Dave'em Calhounem. Według źródeł agencji Reutera spotkanie trwało ponad 7 godzin. "Boeing musi zobowiązać się do rzeczywistej i głębokiej poprawy" - powiedział Whitaker, cytowany w oświadczeniu.
Jak wskazał, "Boeing musi na nowo spojrzeć na każdy aspekt procesu kontroli jakości i zadbać o to, aby bezpieczeństwo było wiodącą zasadą firmy". "Dokonanie fundamentalnych zmian będzie wymagało od kierownictwa Boeinga stałego wysiłku, a my będziemy rozliczać ich na każdym kroku, ze wzajemnie uzupełniających się kamieni milowych i oczekiwań" - podkreślił Mike Whitaker.
Według źródeł agencji Reutera Whitaker miał wyrazić zaniepokojenie niektórymi rzeczami, które zobaczył 12 lutego br. podczas wizyty w fabryce Boeinga w Renton w stanie Waszyngtonie, gdzie produkowane są samoloty 737 MAX.
FAA oświadczyła w środę, że Boeing musi podjąć kroki m.in. w celu ulepszenia programu Systemu Zarządzania Bezpieczeństwem i połączyć go z Systemem Zarządzania Jakością, aby "stworzyć wymierną, systemową zmianę w kontroli jakości produkcji".
Niebezpieczny incydent
5 stycznia br. krótko po starcie samolotu Boeing 737 MAX 9 linii Alaska Airlines z Portland ze 177 osobami na pokładzie od kadłuba maszyny oderwał się panel zaślepiający miejsce na opcjonalne, dodatkowe drzwi ewakuacyjne. W efekcie w lecącym samolocie powstała duża dziura, a kabina pasażerska uległa rozhermetyzowaniu. Konieczne było też użycie masek tlenowych. Mimo awarii samolot zdołał bezpiecznie wylądować.
FAA podjęła decyzję o wyłączeniu z eksploatacji 171 maszyn tego typu i przeprowadzeniu dokładnych badań incydentu. Rzecznik Urzędu Lotnictwa Cywilnego informował wówczas, że "żadna polska linia lotnicza nie posiada w swojej flocie Boeingów 737 MAX 9".
Ze wstępnego raportu amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu wynika, że w panelu "brakowało czterech kluczowych śrub" - wskazał Reuters.
Kolejne problemy Boeinga
Po incydencie z samolotem linii Alaska Airlines produkcja nowych samolotów 737 MAX została ograniczona przez FAA. Organ zapowiadał, że nie zgodzi się na żądanie Boeinga dotyczące zwiększenia produkcji ani nie zatwierdzi dodatkowych linii produkcyjnych, dopóki nie będzie przekonany, że zostały rozwiązane problemy z kontrolą jakości.
Agencja Reutera zwróciła uwagę, że nowe oświadczenie FAA rodzi pytania dotyczące tego, jak długo potrwa ograniczenie produkcji. Przypomniano, że Boeing w ubiegłym tygodniu nagle zwolnił wieloletniego pracownika Eda Clarka, który odpowiadał za program produkcji 737 MAX.
Na tej sytuacji korzysta francuski Airbus. Agencja Reutera wskazała, że koncern w wyniku rekordowych zamówień w 2023 roku - piąty rok z rzędu - utrzymał pierwsze miejsce pod względem produkcji maszyn.
Agencja przypomniała, że incydent związany z samolotem Alaska Airlines to drugi poważny kryzys Boeinga w ostatnich latach. W październiku 2018 roku i marcu 2019 w wyniku katastrof samolotów MAX zginęło łącznie 346 osób. Boeing 737 MAX pozostawał wtedy uziemiony przez 20 miesięcy, co zaszkodziło reputacji amerykańskiego koncernu.
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: VDB Photos / Shutterstock