Taniejący rubel uderza w Rosjan. - To dramat ludzi, którzy mają kredyty w dolarach albo euro. Po spłaceniu raty za mieszkanie nie pozostaje im już nic na życie - mówiła na antenie TVN24 Biznes i Świat Agnieszka Szypielewicz z serwisu tvn24.pl. - Rosjanie inwestując np. w nieruchomości próbują ratować pieniądze, bo czują, że za chwilę to, co zarabiają w rublach będzie nic nie warte - dodała.
Agnieszka Szypielewicz z serwisu tvn24.pl oceniła, że gwałtowny i głęboki spadek rubla oznacza trudną sytuację dla wielu Rosjan. - To dramat wielu ludzi, którzy chociażby mają kredyty w dolarach albo euro. Byli zresztą do tego nakłaniani przez pracowników banków, którzy twierdzili, że to są pożyczki bezpieczne, bo gospodarka Rosji jest w tak doskonałej formie, że nie grozi im spadek ceny rubla. Jednak w ostatnich miesiącach doszło do takiego tąpnięcia, że po spłaceniu raty za mieszkanie tym ludziom nie pozostaje już nic na życie. A trzeba pamiętać, że kredyty mieszkaniowe w Rosji są nieco wyżej oprocentowane niż w Europie - uważa Szypielewicz.
Cena Krymu
Ekspertka przypomina, że sytuacja jest trudna, a świadczy o tym choćby ostatni protest. - W piątek ludzie wyszli na ulice, aby zaprotestować przeciwko brakowi wsparcia rządu wobec spadającego kursu rubla. Domagali się rozwiązań, które pomogą im spłacać pożyczki - mówiła Szypielewicz i dodaje, że przedstawiciele tej klasy społecznej źródło problemów widzą w polityce Kremla. - Bo to, co dzieje się teraz z rublem jest konsekwencją działań rządu i prezydenta Władimira Putina. Potwierdzają to też badania. Okazuje się, że tylko 6 proc. Rosjan jest w stanie ponosić koszty aneksji Krymu i sankcji. Natomiast 40 proc. uważa, że powinny ponosić je osoby, które podjęły takie decyzje, czyli władza. To ciekawe, szczególnie w zestawieniu z poparciem Putina i decyzji o aneksji Krymu. Okazuje się, że Rosjanie do pewnego momentu byli gotowi znosić sankcje, ale teraz to się zmienia - wyjaśniała.
Ratują pieniądze
Przed spadającym kursem rubla Rosjanie próbują bronić się poprzez kupno drogich samochodów, czy nieruchomości. - Rosjanie zaczynają nabywać domy czy mieszkania w Wietnamie i Australii. Wielu Rosjan zadłuża się u rodziny, czy znajomych z innych państw i inwestują w nieruchomości. Wcześniej były to zakupy na zachodzie np. w Londynie. Próbują w ten sposób ratować pieniądze, bo czują, że za chwilę to, co zarabiają w rublach będzie nic nie warte - tłumaczyła Agnieszka Szypielewicz.
Dolary w sklepach
Rosjanie przez słabość rubla i spowolnienie gospodarki rzadziej wyjeżdżają też na święta do innych krajów. - Wielu z nich przyjeżdżało także do Polski. W tym roku musieli zmienić swoje plany. Łapią się za kieszenie, bo brakuje im pieniędzy. Widać to także w niektórych sklepach, gdzie zaczęły pojawiać się ceny w dolarach. To jest zakazane, ale sprzedawcy mówią, że gdyby mieli wystawiać towar z cenami w rublach, to musieliby je zmieniać co najmniej kilka razy w tygodniu - uważa Agnieszka Szypielewicz.
Rubel znów traci
Waluta narodowa Rosji w poniedziałek znów rekordowo straciła na wartości. Moskiewscy analitycy tłumaczą, że presję na kurs rubla wywiera przede wszystkim spadek cen ropy naftowej na świecie. O godz. 14.35 czasu lokalnego (godz. 12.35 w Polsce) na giełdzie w Moskwie za dolara płacono 59,40 rubli, tj. o 1,22 RUB więcej, niż w piątek na koniec dnia. Za euro dawano 73,90 rubli, czyli o 1,62 RUB więcej niż na piątkowym zamknięciu. Tak tania rosyjska waluta nie była nigdy. Analitycy prognozują, że trend ten - mimo interwencji Banku Rosji na rynku - utrzyma się, gdyż również ceny ropy wciąż spadają. Zdaniem ekspertów ropa Brent wkrótce może zbliżyć się do granicy 60 dolarów za baryłkę. W poniedziałek rano na giełdzie w Londynie ten gatunek "czarnego złota" kosztował 62,51 USD, a w piątek jego cena zjechała nawet do 61,85 dolarów.
Interwencja
Bank Rosji, tj. bank centralny Federacji Rosyjskiej, starając się ustabilizować sytuację na rynku walutowym, w ubiegłym tygodniu sprzedał około 1,7 mld dolarów ze swoich rezerw. A od początku grudnia - ponad 6 mld USD. Według cytowanego przez dziennik "Wiedomosti" analityka Sbierbanku Władimira Pantjuszyna bez interwencji Banku Rosji dolar kosztowałby już ponad 60 rubli.
Autor: msz//km / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiŚ