Premier Grecji Aleksis Cipras przebywa z wizytą w Moskwie, gdzie spotka się z Władimirem Putinem. Rodzą się podejrzenia, że władze Grecji będą próbowały cynicznie wykorzystać spór Rosji z Unią Europejską i poprawić w ten sposób swoje moce negocjacyjne z Brukselą. Gośćmi "Otwarcia dnia" byli Andrzej Talaga z Warsaw Enterprise Institute oraz Ryszard Żółtaniecki, dyplomata Collegium Civitas, b.ambasador RP w Grecji.
- Putin ewidentnie gra na rozbicie Unii Europejskiej. Próbuje punktowo wyrwać niektóre kraje, oferując im wszelkiego rodzaju usługi - powiedział Talaga.
Przykład Cypru
Jak zauważa jednak ekspert, "złamanie europejskiej solidarności jest bardzo kosztowne dla krajów, które się tego podejmują. Dlatego zasadnicze pytanie brzmi: czy Rosja chce i czy może finansowo pomóc Grecji".
- Jeżeli nie może, a będzie oferowała tylko to, co Cyprowi np. tańszy gaz, to jest stanowczo za mało. Atenom w przyszłym roku kończy się bailout. Grecja nie ma pieniędzy na spłatę teraz, ale w przyszłym roku w ogóle nie będzie miała pieniędzy na funkcjonowanie - powiedział Talaga.
- To jest niewyobrażalne, by dostała od Rosji 200 mld euro, które otrzymała od Unii Europejskiej - dodał.
Jak zauważa z drugiej strony Żółtaniecki, dzisiejsza wizyta Ciprasa w Moskwie, "jest to bardzo dobry grunt dla przebudowy stosunków grecko-rosyjskich ze względu na to, że jest długa i mocno zakorzeniona tradycja traktowania Rosjan jako tych, którzy wspierali Greków w walce o niepodległość. Ten sentyment istnieje cały czas".
Jak dodał, w Atenach "istnieją silne resentymenty antyzachodnie, wystąpienie z solidarności unijnej mogłoby jednak Grecję bardzo dużo kosztować, a nie wiemy, czy Rosja jest w stanie pomóc Grecji w sposób znaczący".
Recesja
W Rydze 24 kwietnia odbędzie się spotkanie ministrów finansów państw strefy euro.
- Premier Cipras buduje w pewnym sensie pozycję przetargową - powiedział Żółtaniecki.
Podobnie uważa drugi z gości, mówiąc, że "Cipras podbija stawkę gry, ponieważ może powiedzieć: spójrzcie, nie chcecie na moich warunkach rozmawiać, a są ludzie, którzy chcą rozmawiać i być może kiedyś mi pomogą".
Jak zauważa jednak, dla Ciprasa dzwonkiem alarmowym powinno być to, co się stało z Cyprem. Jak przypomina bowiem, "Cypr rzeczywiście wystąpił o pomoc finansową do Rosji i tej pomocy nie dostał. Dostał tylko dwie rzeczy - obietnice inwestycji i obniżenie rat spłaty długu wobec Rosji".
- Straty Rosji w ostatnim roku sięgają 200-300 mld dol. Rosji nie stać na finansowanie - podkreśla Talaga.
- Budżet Rosji absorbuje wojna na Ukrainie - zauważa Żółtaniecki.
Pokaz siły na Arktyce
Arktyka staje się polem rywalizacji mocarstw, którym zależy na znajdujących się tam surowcach. Zdaniem ekspertów należy oczekiwać agresywnych posunięć Rosji w tym regionie, a Władimir Putin będzie chciał odwrócić uwagę od pogarszającej się sytuacji gospodarczej kraju.
- Rosja jest spóźniona w wyścigu zbrojeń w Arktyce - stwierdził Talaga. Jako przewodzące wyścigowi wymienił Kanadę i Norwegię.
Jak zauważa Żółtaniecki, "kontrola Arktyki ma nie tylko wymiar gospodarczy, ale również strategiczny".
- Putinowi ewidentnie nie wyszedł plan ukraiński, dlatego przerzuca siły na różne inne plansze - stwierdził b. ambasador RP w Grecji, dodając przy tym, że "przewiduje w nieodległym czasie kolejny krok na drodze integracji Białorusi i Rosji". Odmienne zdanie ma w tej sprawie drugi z gości, który powiedział, że "w najbliższym czasie do tego nie dojdzie. Byłbym ostrożny w prognozowaniu połączenia Białorusi z Rosją. Reżim Łukaszenki nie jest tym zainteresowany.
- Chyba że zostanie zaszantażowany - dodał.
- Arktyka dziś nie ma takiego znaczenia, jakie się jej przypisuje. Eksploatacja surowców jest niewyobrażalnie droga, a ceny nie spadają. Za kilkanaście, kilkadziesiąt lat może mieć jednak znaczenie. To jest krok wyprzedzający, by być tam - zauważył ekspert z Warsaw Enterprise Institute.
Wiele frontów
Zwraca się uwagę na grę Władimira Putina na wielu frontach.
- Putin nie ma innego wyjścia. Plany poszybowały tak wysoko, że rezygnacja z tych ambicji byłaby totalną kompromitacją. Początkiem odsunięcia Putina od władzy - powiedział Żółtaniecki.
- Musi szukać kolejnych pól, na których może odnosić spektakularne sukcesy - dodał. Jak stwierdził Talaga, "Putin boi się rewolty, ale nie w całej Rosji, lecz w Moskwie i Petersburgu. Dlatego musi iść do przodu, tam gdzie tego oporu nie ma".
Bojkot moskiewskiej parady
Kreml stara się ratować obchody Dnia Zwycięstwa w Moskwie, przewidziane jak co roku na 9 maja, stwierdzając, że zaproszenie od Władimira Putina do świętowania zakończenia II wojny światowej przyjęło "już" 26 światowych przywódców.
- Jest to podsumowanie, w którym miejscu jest Putin dyplomatycznie i politycznie - ocenił Żółtaniecki. - Trudno jest zrozumieć obecność członków władz Unii Europejskiej. Premiera Słowacji i prezydenta Czech. Ciekawe, co zrobi Orban. Bardzo znaczącą nieobecnością, świadczącą o porażce Rosji, jest Bułgaria, która długo była potencjalnym sojusznikiem Rosji - powiedział Talaga.
Otwarcie dnia" od poniedziałku do piątku o 10.00 w TVN24 Biznes i Świat.
Autor: mb/ps / Źródło: TVN24 BiS