Era łatwego wzrostu w światowej gospodarce, napędzanego odbiciem w Chinach, minęła - uważa profesor socjologii i polityki społecznej na Uniwersytecie w Sydney Salvatore Babones. Jak podkreśla, gospodarka Chin nie skurczyła się, ale wróciła do normalności.
- Nie wiem, czy Chiny wrócą do poprzedniej ścieżki wzrostu. Wzrost Chin przez ostatnie 35 lat nie był organicznym wzrostem ich gospodarki, to było odbicie od 200 lat kolonializmu, wojny domowej, japońskiej okupacji, komunizmu, więc to, co obserwujemy w Chinach jest po prostu powrotem do normalności, niezbyt dużego organicznego wzrostu gospodarki - ocenia ekspert.
Będzie odbicie?
Jak mówi, chińska gospodarka pod względem prawie wszystkich głównych wskaźników społecznych i ekonomicznych przypomina gospodarki Brazylii, Meksyku, Rosji, innych krajów o średnich dochodach. - Sądzę więc, że nie ma powodów, by oczekiwać odbicia do wzrostu gospodarczego na poziomie 8-10 proc. (PKB) w Chinach. Z drugiej strony nie ma powodów obawiać się jakiegoś ogromnego załamania. Chiny po prostu wracają do normalności po 200 latach, by znowu stać się normalnym krajem, z normalną ścieżką gospodarczą - ocenia Babones. Przyznaje, że należy obawiać się o wpływ sytuacji w Chinach na globalną gospodarkę. - Powinniśmy obawiać się o wpływ na globalną gospodarkę, bo Chiny wciąż mają ogromny potencjał, by go jednak wykorzystać, muszą zmienić charakter swojej gospodarki w sposób, w jaki uczyniły to Japonia, Korea, czy Tajwan w latach po drugiej wojnie światowej. To jest jednak trudne do wykonania, wymaga polityki w zakresie edukacji społeczeństwa, zapewnienia opieki zdrowotnej, kontynuacji inwestycji w infrastrukturę i zdaje się, że Chiny nie podążają w tym kierunku. W rzeczywistości Chiny zmierzają w kierunku redukcji inwestycji w infrastrukturę i zmniejszania nakładów na edukację i myślę, że to nie wróży dobrze przyszłości chińskiej gospodarki - ocenia.
Przykład dla innych
Babones zaznacza, iż problem polega na tym, że rozwój gospodarczy Chin jest motorem wzrostu gospodarczego w Azji Południowo-Wschodniej, w Afryce i nawet do pewnego stopnia w Europie. - Oczywiście, Europa jest głównym rynkiem eksportowym dla Chin, ale także Chiny są kluczowym rynkiem eksportowym dla Europy. Sądzę, że w przypadku towarów, jakie Chiny kupują od Europy, tj. samochodów, produktów luksusowych, samolotów, zaobserwujemy mniejszy popyt. Myślę więc, że gospodarcze kłopoty Chin są naprawdę gospodarczymi problemami świata. Trzeba pamiętać, że w ciągu ostatnich 50 lat, gdy amerykańska gospodarka miała trudności, ciągnęło to w dół cały świat. Dziś są dwa miejsca na świecie, które wpływają na resztę świata, gdy mają trudności. Pierwsze to Stany Zjednoczone, a drugie to Chiny - podsumował profesor. W jego opinii nie będzie jednak powtórki z kryzysu z lat 30. XIX wieku, ale "era łatwego wzrostu w światowej gospodarce minęła". - Dobiegł już końca łatwy wzrost napędzany przez odbicie w Chinach (...). Mamy teraz trudny wzrost XXI wieku - ocenia Babones. Według Chińskiego Narodowego Urzędu Statystycznego w zeszłym roku wzrost chińskiego PKB wyniósł 7,3 proc, co jest najgorszym wynikiem od 24 lat. Również w tym roku nie jest spodziewany lepszy wynik; według optymistycznych prognoz wzrost PKB wyniesie 7 proc.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock