Nieco ponad rok po ogłoszeniu powstania kalifatu w Iraku i Syrii, Państwo Islamskie zaczyna zmagać się z coraz większymi problemami gospodarczymi.
O kłopotach pisze „Business Insider”, powołując się na doniesienia reporterów amerykańskiego „Newsweeka”. Eksperci oraz mieszkańcy kalifatu w rozmowie z gazetą przyznają, że zauważalna staje się coraz większa luka w dochodach między bojownikami ISIS i zwykłymi cywilami. Narasta też złość tych drugich.
Długa lista
Skąd kłopoty? Na pewno po części z powodu spadających cen ropy i zniszczeń wojennych, które dotknęły instalacje naftowe będące pod kontrolą ISIS. Dodatkowo bojownicy coraz więcej pieniędzy wydają na zbrojenia, a coraz mniej na zaspokajanie potrzeb zwykłych ludzi. Źródła wśród bojowników informują, że przywódcy ISIS planują większą część uwagi poświęcić podatkom i ich ściągalności. Według „Newsweeka” w obrębie samozwańczego kalifatu ISIS żyje około 8 mln osób, które dla bojowników są źródłem wpływów podatkowych.
Problem w tym, że i to źródło wysycha. Bo z ogarniętych konfliktem terenów wyjeżdżają dziesiątki tysięcy osób.
Kłopotem dla gospodarki Państwa Islamskiego jest też deficyt profesjonalistów. Najlepiej wykształceni, np. lekarze, czy specjaliści pracujący w branży naftowej, uciekają do Europy w poszukiwaniu lepszego, bezpieczniejszego życia. Wśród niedogodności, z jakimi muszą mierzyć się mieszkańcy kalifatu, szczególnie w Iraku są szybko rosnące koszty usług lokalnych i przedmiotów codziennego użytku. „Newsweek” podaje, że przed przejęciem władzy przez ISIS w Mosulu litr paliwa kosztował 30 centów. Teraz kosztuje 2 dolary. Butla z gazem do gotowania kosztowała 5 dolarów a teraz 25 dolarów.
Głównym źródłem dochodów ISIS pozostaje ropa. Szacuje się, że w 2014 roku jej sprzedaż na czarnym rynku przyniosła dżihadystom 100 mln dolarów zysku.
Autor: mn / Źródło: Business Insider