Burberry, brytyjska legendarna marka, znana między innymi z charakterystycznej kraty, ma kłopoty. Jej przychody ze sprzedaży detalicznej od kwietnia do czerwca spadły o 21 procent, zaś za cały zeszły rok o 40 procent. Zarząd zdecydował o zmianie na fotelu prezesa. Joshua Schulman ma przeprowadzić firmę przez kryzys. Dom mody nie uniknie też zwolnień. W Burberry mogą zostać zredukowane setki stanowisk pracy.
Burberry podało, że Joshua Schulman, były szef amerykańskiej marki Michael Kors, obejmie stanowisko dyrektora generalnego, zastępując Jonathana Akeroyda, który opuszcza firmę "ze skutkiem natychmiastowym". Zmiana przywództwa nastąpiła po odnotowaniu przez Burberry gwałtownego spadku sprzedaży. To efekt mniejszego zainteresowania towarami luksusowymi, zwłaszcza w Chinach.
Burberry traci kluczowych klientów
Firma stwierdziła, że rozważa redukcję miejsc pracy i jeśli obecne tendencje się utrzymają, jej zyski będą poniżej oczekiwań. Jej przychody detaliczne spadły o 21 proc. w ciągu trzech miesięcy kończących się 29 czerwca. Przewodniczący Gerry Murphy nazwał te dane "rozczarowującymi", a rynek dóbr luksusowych "okazał się większym wyzwaniem, niż oczekiwano".
Akeroyd próbował wprowadzić Burberry na bardziej ekskluzywny rynek, ale Murphy powiedział, że marka "podejmuje zdecydowane działania, aby zrównoważyć naszą ofertę, tak aby była bardziej przyjazna klientom Burberry, jednocześnie zapewniając odpowiedni powiew świeżości".
Catherine Shuttleworth, szefowa agencji marketingowej Savvy, stwierdziła, że próba przesunięcia się "w górę na rynku dóbr luksusowych zniechęciła wielu głównych konsumentów, których nowe ceny odsunęły od marki". - Burberry przestała skupiać się na tym, kim naprawdę jest jej klient, dlatego dzisiejsze oświadczenie, że ponownie skupi markę na codziennym luksusie, zostanie przyjęte z zadowoleniem - dodała.
Planowane zwolnienia
Schulman, który w latach 2007–2012 był także szefem Jimmy Choo w Londynie, zostanie czwartym dyrektorem naczelnym Burberry w ciągu 10 lat. Jego poprzednik pełnił tę funkcję od dwóch lat.
Burberry zawiesza wypłatę dywidendy dla akcjonariuszy za bieżący rok finansowy, chcąc zaoszczędzić pieniądze. Murphy stwierdził, że podjęte działania, w tym cięcie kosztów, poprawią wyniki spółki w drugiej połowie roku. Z raportów na początku tego miesiąca wynikało, że w firmie mogą zostać zredukowane setki stanowisk pracy.
W poniedziałek dyrektor finansowa Burberry, Kate Ferry, oświadczyła, że nie może komentować zwolnień w związku z trwającym procesem konsultacji, ale dodała, że zagrożonych może być kilkaset stanowisk, głównie w brytyjskim oddziale korporacyjnym.
Rozczarowujące wyniki sprzedaży
Sprzedaż Burberry boryka się z trudnościami w związku ze słabszym popytem na towary luksusowe, a handel w Chinach i obu Amerykach odnotowuje jedne z największych spadków.
W swojej najnowszej aktualizacji Burberry stwierdziło, że sprzedaż w regionie Azji i Pacyfiku spadła o 23 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, a sprzedaż w Chinach kontynentalnych spadła o 21 proc. Sprzedaż w obu Amerykach również spadła o 23 proc. W maju tego roku spółka ogłosiła spadek zysków całorocznych o 40 proc.
Jak zauważa BBC Burberry nie jest jedyną luksusową marką, która przechodzi przez kryzys. W marcu firma Kering, produkująca towary luksusowe, wydała ostrzeżenie dotyczące zysków po tym, jak stwierdziła, że popyt na jej markę Gucci w Chinach spadł.
Pauline Brown, była szefowa luksusowej grupy LVMH na Amerykę Północną, stwierdziła, że zmiana postaw konsumentów w Chinach szczególnie wpływa na sprzedaż marek średniej klasy. - Widzimy, że dzieje się to na każdym rynku, który przechodzi z rynku wschodzącego do bardziej dojrzałego. Gusta zmieniają się, a wraz z tym zmienia się zainteresowanie ludzi prezentowaniem swojego majątku – powiedziała BBC World Service. - Marki, takie jak Hermes i firmy skierowane do ultrabogatych, jak Chanel czy Moncler, prawdopodobnie przetrwają kryzys lepiej niż bardziej dostępne, takie jak Gucci, Coach czy Burberry – stwierdziła.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Maria Surtu/Shutterstock