Ruch lotniczy w całej Europie spadł o 90 procent - wynika z danych Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA). Między kilkoma krajami wciąż kursują samoloty pasażerskie, choć największe lotniska świecą pustkami.
Choć część krajów Europy - tak jak Polska - całkowicie zamknęła pasażerski ruch lotniczy, to w wielu państwach podróże są wciąż dozwolone dla obywateli i rezydentów Unii Europejskiej. W większości przypadków, aby uzyskać prawo wstępu na pokład, trzeba mieć ważny powód, jak na przykład praca lub powrót do domu. W niektórych przypadkach zgodę na lot wydają krajowe ministerstwo spraw zagranicznych. W praktyce większość lotów to loty repatriacyjne.
Są jednak wyjątki: Szwecja, Holandia i Wielka Brytania pozwalają na przyloty bez podania ważnej przyczyny, choć oficjalnie odradzają zbędnych podróży. Nikt jednak na lotniskach tych krajów nie wymaga dokumentów potwierdzających konieczność odbycia podróży lotniczej.
Mimo drastycznych cięć w liczbie lotów - czasem nawet o ponad 90 procent - nadal latają samoloty głównych europejskich linii lotniczych, jak British Airways, KLM, Air France, SAS, Lufthansa czy Alitalia. Działają też niektóre tanie linie, choć również w bardzo okrojonym wymiarze.
Ryanair uziemił 99 procent swojej floty i oferuje niemal wyłącznie połączenia z lotniskami w Irlandii i Wielkiej Brytanii. Wyjątki to na przykład loty do Berlina, Amsterdamu czy Brukseli. EasyJet obecnie nie lata, choć przyjmuje rezerwacje na loty od końca maja. Najambitniejsze plany ma jednak Wizz Air, który od maja chce wznowić loty z Wiednia i Londynu-Luton do ponad 20 portów lotniczych, w tym na przykład Walencji i Mediolanu.
Według Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), spadek popytu sprawił, że ruch lotniczy w całej Europie spadł o 90 procent. Efekt jest taki, że na przykład podróż z Lizbony do Amsterdamu, zwykle zajmująca niecałe trzy godziny, dziś może zająć nawet kilkanaście godzin, z przesiadką we Frankfurcie.
Lotniska świecą pustkami
Na największych europejskich lotniskach ruch niemal ustał. Przed nastaniem pandemii COVID-19 przez londyńskie lotnisko Heathrow przewijało się ponad 200 tysięcy pasażerów dziennie, a lądowało i startowało ponad 1 tysiąc samolotów. Dziś pojemne hale najruchliwszego lotniska Europy świecą pustkami, a każdej godziny lądują nie więcej niż 2-3 samoloty. Przylatują głównie z ograniczonej liczby lotnisk europejskich takich jak: Frankfurt, Helsinki, Lizbona, Madryt, Rzym, Dublin, Zurych, Amsterdam.
Mimo wprowadzonych w całej Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii restrykcji zamykających granice dla przybyszów spoza kontynentu, na Heathrow wciąż lądują samoloty między innymi z Chin, USA, Kataru, czy Japonii. Rzeczniczka Heathrow Alexandra Connor wyjaśniła, że to głównie samoloty przewożące powracających do domu obywateli i rezydentów. - Wciąż odbywa się wiele lotów repatriacyjnych - zarówno oficjalnych, jak i nieoficjalnych - a także ważne loty towarowe - powiedziała Connor.
Jak dodała, choć ruch pasażerski zmniejszył się w marcu o 52 procent, a w kwietniu spadek ma wynieść nawet 90 procent, znacznie więcej jest lotów towarowych. W ubiegłym tygodniu lotnisko zanotowało ponad dziesięciokrotnie większą liczbę samolotów frachtowych. - Spadek popytu na loty pasażerskie pociągnie za sobą długotrwałe i znaczące efekty dla całego przemysłu - zaznaczyła rzeczniczka Heathrow.
Podobna sytuacja jest na innych największych europejskich lotniskach. Służby prasowe amsterdamskiego lotniska Schiphol podały, że liczba obsługiwanych pasażerów spadła o 80 procent, a lotów o 75 procent. Wiele z terminali lotniska zostało zamkniętych, a teren wokół nich służy za parking dla samolotów.
Pustkami świeci też paryskie lotnisko Charlesa de Gaulle'a. - Wyglądało jak miasto duchów. Ogromne lotnisko całkowicie puste, wszystkie sklepy zamknięte. Surrealizm - tak opisał swoje wrażenia z Paryża Neil, Kanadyjczyk, który pod koniec marca odbył lot repatriancki z Tbilisi do Calgary, z czterema międzylądowaniami.
Powrót do normalności?
Eksperci przewidują, że pełnego powrotu do normalności nie będzie jeszcze długo, nawet w miarę znoszenia przez kolejne kraje restrykcji na podróże. Według IATA, obecny kryzys może kosztować linie lotnicze nawet 314 miliardów dolarów.
Z kolei komisarz UE do spraw transportu Adina Valean stwierdziła, że niemożliwym jest przewidzieć, kiedy branża lotnicza będzie mogła wznowić pełną działalność operacyjną. - Spodziewamy się, że kryzys z nami zostanie, tak samo, jak zostanie z nami wirus - powiedziała unijna komisarz.
Polski rząd przedłużył zakaz w ruchu lotniczym do 9 maja br. Polskie Linie Lotnicze LOT zrobiły jednak krok dalej i wstrzymały wszystkie rejsy pasażerskie do 15 maja.
Źródło: PAP