Włochy są rdzeniem strefy euro, a Włosi są przywiązani do wspólnej waluty, bo wiedzą, że ona ich chroni - oświadczył we wtorek unijny komisarz do spraw finansowych Pierre Moscovici, odpowiadając na sugestie jednego z czołowych włoskich polityków, że kraj byłby silniejszy bez euro.
Claudio Borghi, który we współrządzącej Włochami Lidze odpowiada za kwestie gospodarcze, powiedział we wtorek rano w wywiadzie radiowym, że sytuacja gospodarcza Włoch byłaby lepsza, gdyby kraj znajdował się poza strefą euro. - Jestem przekonany, że Włochy rozwiązałyby większość swoich problemów, gdyby miały własną walutę - oznajmił. Borghi przewodniczy komisji budżetowej w Izbie Deputowanych włoskiego parlamentu.
Analitycy wskazują, że słowa Borghiego uderzyły we wtorek we wspólną walutę. Kurs euro około godziny 13 spadał o 0,57 proc. - do 1,1509 dolara - do najniższego poziomu od 10 września. Jednocześnie we wtorek rentowność 10-letnich włoskich obligacji wzrosła o 12 pkt. bazowych do 3,421 proc., najwyżej od ponad 4 lat, co świadczy o rosnącym braku zaufania inwestorów.
"Włosi są bardzo przywiązani do euro"
O słowa Borghiego był pytany we wtorek rano przed spotkaniem ministrów finansów krajów UE unijny komisarz do spraw finansowych Pierre Moscovici.
- Włochy są krajem, który jest rdzeniem strefy euro. W interesie eurolandu jest to, aby Włochy były silne, żeby waluta euro była silna. Pracujmy razem, z opanowaniem i w duchu porozumienia. Włosi są bardzo przywiązani do euro, bo wiedzą, że euro chroni Włochy - odpowiedział Moscovici. Wiceszef KE, komisarz do spraw euro Valdis Dombrovskis pytany o tę samą kwestię, odpowiedział, że nie zamierza wdawać się w spekulacje. Odniósł się natomiast do złożeń budżetowych Włoch przedstawionych w ubiegły czwartek. Wtedy to rządząca we Włoszech koalicja prawicowej Ligi i antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd porozumiała się, po długich negocjacjach i pod groźbą impasu, w sprawie założeń budżetu na przyszły rok. To pierwszy plan wydatków przygotowany przez rząd Giuseppe Contego. W jego ramach zaplanowano deficyt na poziomie 2,4 procent PKB przez najbliższe trzy lata. Informacja ta była dużym zaskoczeniem dla rynków i unijnych polityków, bo oczekiwano niższego poziomu wydatków. Rynki finansowe obawiają się, że plany wydatków włoskiego rządu zwiększą dług tego kraju, który wynosi obecnie około 131 procent PKB i jest po Grecji najwyższym w strefie euro. - To co widzimy wydaje się niezgodne z Paktem Stabilności i Wzrostu, ale jesteśmy otwarci na dialog z włoskim władzami - zaznaczył we wtorek Dombrovskis.
Pakt stabilności
Pakt stabilności i wzrostu to porozumienie podpisane przez kraje członkowskie w 1997 roku. Przewiduje między innymi, że kraje UE nie powinny przekraczać 3-procentowego progu deficytu w relacji do PKB oraz 60-procentowego poziomu długu publicznego w stosunku do PKB. Ma to zapewniać stabilny i dobry stan finansów publicznych, co ma przekładać się na trwały wzrost gospodarczy. Zasady paktu mają zapobiegać również nadmiernemu rozluźnieniu polityki fiskalnej w okresie dobrej koniunktury. Wicepremier Włoch Luigi Di Maio we wtorek w wywiadzie radiowym cytowanym przez agencję Reutera powiedział, że Włochy nie zmienią swoich założeń deficytu budżetowego pomimo presji ze strony Brukseli i jej partnerów z Unii Europejskiej. "Nie cofniemy się przed tym 2,4-procentowym celem (dotyczącym deficytu - red.), to musi być jasne ... nie cofniemy się o milimetr" - powiedział Di Maio.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP