Podczas mundialu antyrządowe protesty przetaczały się przez "Kraj kawy", ale nie było o nich głośno. Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Brazylia, która przeżywała ostatnio swój złoty wiek, jest bowiem w opałach. To efekt wielu nakładających się na siebie czynników: słabej koniunktury na produkowane przez nią towary, hamującej rozwój biurokracji, kumoterstwa, straszliwej suszy oraz postępującej inflacji.
Kiedy w 2007 roku ojczyzna Pelego otrzymała prawo organizacji mundialu, nastroje społeczne były bardzo dobre, podobne do tych, które towarzyszyły Polakom i Ukraińcom wybranym na organizatorów EURO 2012. W latach 2004-2011 brazylijska gospodarka bowiem kwitła. PKB rósł w średnim tempie 5 proc., a ludność szybko się bogaciła.
Karnawał się jednak skończył. Wzrost przygasł i wynosi mniej niż 2 proc. PKB (w roku 2015 r. należy się natomiast spodziewać zwiększenia brazylijskiego PKB o 0,4-0,5 proc. - przewidują analitycy przepytani przez Bloomberga), najmniej od 20 lat.
Jest to związane m.in. ze spadkiem światowych cen produktów rolnych i spożywczych (zwłaszcza soi, cukru i kawy - ich ceny spadły o ok. 30 proc.) oraz surowców (zwłaszcza ropy naftowej), które są najważniejszymi towarami eksportowymi Brazylii. Dodatkowym kłopotem pozostaje największa od ponad 30 lat susza.
Czara goryczy
I tak, w samym São Paulo przeciwko prezydent Dilmie Rousseff i rządzącej Partii Pracujących, oskarżanej o tolerowanie wielkich afer korupcyjnych, demonstrowało niedawno ok. miliona ludzi. Czarę goryczy przelało wykrycie gigantycznej korupcji w administracji państwowego koncernu naftowego Petrobras, największego przedsiębiorstwa publicznego Ameryki Łacińskiej. Śledztwo toczy się w stosunku do około 50 polityków, w większości związanych z partią rządzącą.
Popularność samej Rousseff drastycznie spadła. We wrześniu popierało ją 55,6 proc. respondentów, a 40,1 proc. krytykowało jej przywództwo. W marcu poparcie dla prezydent wyrażało już tylko 18,9 proc. badanych, a krytykowało ją 77,7 proc.
Tym razem na ulice wyszli jednak nie biedacy mieszkający w fawelach, ale przede wszystkim klasa średnia i wyższa. To jej bowiem dotyka - ze względu na posiadane oszczędności - postępujący spadek reala. Wartość brazylijskiej waluty w stosunku do dolara obniżyła się w ostatnich tygodniach o ponad 25 proc. Spowolnienie brazylijskiej gospodarki, wbrew regule, nie trzyma natomiast cen w ryzach - inflacja wynosi ponad 7 proc.
Ubóstwo i plagi
Tymczasem aż 10 proc. populacji Brazylii żyje za mniej niż 2 dolary dziennie, a poniżej wyznaczonego przez Bank Światowy progu ubóstwa - 16 proc. Wszyscy doznają zaś znacznego pogorszenia jakości życia. Przykładowo, liczba szpitalnych łóżek zmniejszyła się z 3,3 na 1000 mieszkańców w roku 1993 do zaledwie 1,9 w roku 2009 - podał "Financial Times".
Wydatki na służbę zdrowia wyraźnie spadły, bo ogromne środki przeznaczono na rozwój priorytetowej, zwłaszcza od rozpoczęcia oficjalnych przygotowań do mundialu, infrastruktury - wskazuje prof. James Petras w swoim artykule zatytułowanym "Brazylia: przemysłowy kapitalizm i wielki skok w tył".
W rezultacie wynoszą one - według danych OECD - 1043 dolarów (w parytecie siły nabywczej) na głowę mieszkańca rocznie, podczas gdy średnia dla krajów organizacji to 3339 dolarów.
Korupcyjny rak
Nie od dziś też wiadomo, że Brazylia pozostaje krajem, w którym panuje "kapitalizm kolesiów" (crony capitalism) - według ekspertów Światowego Forum Ekonomicznego opracowujących Globalny raport konkurencyjności (Global Competitiveness Report) pod względem kumoterstwa Brazylia zajmuje obecnie niechlubne 108. miejsce na świecie i jest do cna skorumpowa.
Nie bez przyczyny okupuje zresztą 69. lokatę w przygotowywanym przez Transparency International Rankingu Percepcji Korupcji (Corruption Perception Index), którego trafność potwierdzają liczne badania. Na przykład aż 84 proc. dyrektorów firm ankietowanych na potrzeby the Global Fraud Survey 2012 stwierdziło, że kumoterstwo idące w parze z przekupstwem jest w Brazylii powszechne.
Walka z korupcją już jednak w "Kraju kawy" została rozpoczęta. Przykładowo, w styczniu ubiegłego roku weszło w życie nowe Prawo antykorupcyjne, które stanowi między innymi, że firmy uznane za winne przekupywania urzędników państwowych, będą mogły zostać ukarane grzywną wynoszącą 20 proc. rocznego przychodu, konfiskatą mienia, a nawet przymusowym zamknięciem działalności.
Brak konkurencyjności
Trudniej będzie zwalczyć brak konkurencyjności gospodarki. To wymaga bowiem przeprowadzenia wielu strukturalnych reform. Jak się zdaje, rządzący Brazylią to dostrzegają. Nie bez przyczyny w lewicowym rządzie ministrem finansów został niedawno Joaquim Levy, bardzo liberalny ekonomista, który zdążył już zapowiedzieć cięcia budżetowe i otwarcie bardzo protekcjonistycznej gospodarki na świat.
Autor: Michał Wołangiewicz / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, Instytut Misesa, CNN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu