Będziemy musieli ograniczyć wydatki. Zracjonalizować je. Przeskalować. Uruchomić odpowiednie mechanizmy. Na pewno czekają nas cięcia budżetowe - przyznała brazylijska prezydent Dilma Rousseff.
Prezydent Brazylii zapowiedziała, że zamierza za to ograniczyć biurokrację, aby ratować budżet państwa. Podkreśliła również, że cięcia nie obejmą polityki społecznej.
Jakie cięcia?
- Zmiany w budżecie dotkną przede wszystkim wydatki rządowe. Nie rozwiążemy problemów przez ograniczenie liczby urzędników czy zmniejszenie ich płac. Jednak będziemy musieli ograniczyć wydatki. Na pewno czekają nas cięcia budżetowe. Nie zamierzamy ograniczać polityki społecznej, bo to nie jest element budżetu, który kosztuje nas najwięcej - mówi Dilma Rousseff. Zmiany w budżecie są związane m.in. z gospodarczym spowolnieniem w Brazylii. W ostatnich latach kraj ten był jedną najbardziej dynamicznie rozwijających się gospodarek świata. Jednak w tym roku analitycy spodziewają się skurczenia PKB o 0,5 proc. Wśród przyczyn najczęściej wymieniana jest korupcja.
Koniec wzrostu?
W latach, gdy Europa i Stany Zjednoczone odczuwały dotkliwie międzynarodowy kryzys gospodarczy, Brazylia prezentowała się jako jedna z najbardziej prężnych gospodarek świata. Rozwijała się m.in. dzięki ekspansji kredytów i zwolnieniom podatkowym dla niektórych sektorów. W 2010 r. roku, za drugiej kadencji prezydenta Luisa Inacio Luli da Silvy - który zdołał przekonać banki do tego, że "warto inwestować w najuboższych" i w ciągu ośmiu lat wyprowadził ze strefy skrajnego ubóstwa 40 milionów Brazylijczyków, czyniąc z nich po raz pierwszy "klientów supermarketów" - PKB wzrósł o 7,6 proc. Gospodarka zaczęła jednak wyhamowywać od chwili objęcia prezydentury w 2011 roku przez bliską współpracownicę prezydenta Luli, Dilmę Rousseff. W 2011 r. PKB wzrósł o 3,9 proc., w 2012 r. - o 1 proc., w 2013 r. - o 2,3 proc, a wszystkie prognozy wskazują na to, że po fatalnym 2014 roku, kiedy PKB skurczył się o 0,1 proc., rok bieżący będzie jeszcze gorszy.
Skandal korupcyjny
Rokiem negatywnego "przełomu" był według ekonomisty Andre Nassifa rok 2014 r., gdy z ogromną siłą wybuchł skandal korupcyjny wokół największego koncernu publicznego w Ameryce Łacińskiej, państwowego przedsiębiorstwa naftowego Petrobras. Prokuratura umieściła na liście oskarżonych 49 polityków, w tym 36 czynnych parlamentarzystów, którzy otrzymywali od przedsiębiorców zabiegających o zamówienia dla Petrobrasu stałe "pensje" sięgające 200 tysięcy dolarów miesięcznie. Podważenie zaufania do rządu, spowodowane gigantycznym skandalem korupcyjnym, a także błędami w polityce fiskalnej oraz inwestycyjnej, sprawiło według Nassifa, że brazylijscy konsumenci stali się znacznie ostrożniejsi, a przedsiębiorcy zaczęli redukować plany inwestycyjne.
Autor: msz/ps / Źródło: Bloomberg/x-news, PAP