W mojej opinii jako eksperta on sam nie do końca wierzył w to, co mówił (...) i okłamywał sam siebie - powiedział Rafał Mładanowicz, były pełnomocnik ministra rolnictwa ds. rozwoju współpracy z Ukrainą, pytany o działania byłego ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Jerzy Plewa, ekspert Team Europe, były wiceminister rolnictwa, ocenił, że sytuacja w kraju jest bardzo poważna, a "doraźne działania nie przynoszą rezultatów".
Robert Telus, minister rolnictwa, powiedział dziś po spotkaniu z rolnikami, że "doszliśmy do pewnego porozumienia". Dodał, że pozostała grupa postulatów rozbieżnych, których "nie da się zrealizować".
- Jednak gdybyśmy procentowo policzyli, to jest to kilka procent, raczej są postulaty zbieżne - mówił szef resortu rolnictwa.
Rafał Mładanowicz, były pełnomocnik ministra rolnictwa ds. rozwoju współpracy z Ukrainą, który dziś stoi po stronie rolników, pytany w "Faktach po Faktach" o to, czy rozmowy rozwiązują problem, odpowiedział, że nie.
- Nie, zdecydowanie to nie załatwia sprawy, bo to był tylko jeden z małych kroków. Największym dzisiejszym sukcesem jest kwestia zespołu negocjacyjnego. Czyli nowego modelu prowadzenia negocjacji - stwierdził.
Żywność z Ukrainy zagrożeniem dla polskiego rolnictwa
Goście "Faktów po Faktach" byli pytani o to, jak groźny dla polskiego rolnictwa jest zalew taniej żywności z Ukrainy. Jerzy Plewa stwierdził, że sytuacja w kraju jest bardzo poważna, a "doraźne działania nie przynoszą rezultatów". - Dobrze, że rolnicy rozmawiają (z ministerstwem - przyp. red.), ale czy to porozumienie będzie realizowane, to się dopiero okaże - zastrzegł.
- Jak na razie dyskusje trwają dwa tygodnie od czasu zapowiedzi, a do tej pory magazyny nadal są zapełnione i widać, że te rozwiązania jeszcze nie funkcjonują. Dobrze, że rolnicy się porozumiewają, by mogli rozpocząć prace już w polu, ale tu jest problem bardziej skomplikowany i dotyczy całego polskiego rolnictwa - wskazał Plewa.
Czy minister Kowalczyk okłamywał rolników?
Rafał Mładanowicz został zapytany o to, jak wyglądała jego praca jako pełnomocnika ministra rolnictwa w kontekście wypowiedzi ministra Kowalczyka, który twierdził, że do Polski wjeżdża tyle zboża, ile wyjeżdża i niewiele go w kraju zostaje.
- Prawda była taka, że wskazywałem bardzo dużo rozwiązań możliwych i realnych do wdrożenia, ale tutaj były zaniechania zdecydowanie ze strony rządzącej w projektach, które miałyby olbrzymie znaczenie i dzisiaj z pewnością one by już funkcjonowały i nie mielibyśmy tak dużego kryzysu. Pamiętajmy, że pełniłem tylko rolę doradczą - odpowiedział.
Mładanowicz dopytywany o kwestię wypowiedzi ministra Kowalczyka stwierdził, że "w mojej opinii jako eksperta on sam nie do końca wierzył w to, co mówił". Na pytanie, czy Kowalczyk okłamywał rolników, odpowiedział, że "i siebie samego".
- Cyfry są nieubłagalne. Jeśli mamy produkcję w danym kraju i mamy import, i wiemy, ile eksportujemy, to wiemy, ile nam zostaje w magazynie. Można prowadzić taką narrację przez dwa, trzy miesiące, ale nie można jej prowadzić przez kilkanaście miesięcy - dodał Mładanowicz.
Były pełnomocnik ministra rolnictwa pytany o to, czym minister Kowalczyk kierował się, wypowiadając się w ten sposób, odpowiedział, że "my wszyscy wiemy, że polityka polega w dużej mierze na kłamstwie, na manipulacji informacjami". Prowadzący Piotr Marciniak próbował się dowiedzieć, czy "ktoś na tym zarabia". - Z czasem będziemy otrzymywać coraz więcej informacji, o co jako samorząd rolniczy walczymy - zapewniał były doradca ministra Kowalczyka.
- Zarabiają na tym i zachodnie firmy, i polskie firmy, które nie łamiąc prawa, a wykorzystując sytuację z niedoskonałością przepisów i systemu tranzytu kanałów solidarności, mogły na tym zarabiać - powiedział Mładanowicz.
Rząd nie kieruje pomocy do odpowiedniej grupy rolników
Jerzy Plewa zapytany o to, czy informacje o ilości zaimportowanego zboża z Ukrainy są prawdziwe, odpowiedział twierdząco. Zaznaczył jednak, że problem leży gdzie indziej.
- Problem jest taki, że to zboże zostało w pobliżu granicy i było w tej sprawie dużo nieprawdziwych informacji i propagandy - zauważył. Dodał, że pewne rozwiązania, które wdrożono, uderzają obuchem w inne branże, np. branża mleczarska nie chce zakazu importu z Ukrainy, bo na tym traci.
- By te sprawy rozwiązać, trzeba rozmawiać z rolnikami, którzy produkują na rynek, a polityka tego rządu jest skierowana głównie na wspieranie rolnictwa najmniejszego, również jest kierowanie pomocy ze wspólnej polityki rolnej nie do rolników, ale jako pomoc społeczną - przekonywał były wiceminister rolnictwa.
Pozycja polskiego komisarza ds. rolnictwa
Goście "Faktów po Faktach" byli pytani o pozycję komisarza Janusza Wojciechowskiego. Do jego dymisji wzywał niedawno wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski.
- Komisja już dużo wcześniej monitorowała tę sytuację i 20 marca przygotowała propozycję, by wesprzeć polskich rolników, a także z Bułgarii, Rumunii i Słowacji, i dopiero potem, gdy to rozporządzenie uruchomiło pomoc w wysokości około 29,5 miliona euro dla polskich rolników, dopiero wtedy powstał list premierów, by wprowadzić działania wspierające, a nawet nie domagali się wprowadzenia ceł w tym słynnym liście pięciu premierów - odpowiedział Jerzy Plewa.
- Wydaje mi się, że mamy naszego komisarza, mamy też komisarza do spraw handlu, natomiast kwestie tranzytu, kwestie kanałów solidarności to faktycznie tu zostały stworzone złe warunki, idealne do niewyhamowania niekontrolowanego importu bezpośredniego - dodał Rafał Mładanowicz.
- To jest wina na pewno wielu elementów. Tu nie można wskazać jednej konkretnej osoby - stwierdził były pełnomocnik ministra rolnictwa.
Źródło: TVN24 Biznes