Dzisiaj powinniśmy się zastanowić, czy nie ma środków prawnych, które pozwolą sięgnąć po te pieniądze - mówił w rozmowie z reporterem TVN24 wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, odnosząc się do niebotycznie wysokich pensji, jakie pobierali czołowi pracownicy mediów rządowych. Z kolei były wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk podkreślał, że zarobki w TVP należałoby porównać do tych w innych stacjach telewizyjnych.
W miniony wtorek 19 grudnia Sejm podjął uchwałę w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej. Szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz, powołując się na Kodeks spółek handlowych, odwołał tego samego dnia dotychczasowych prezesów zarządów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej oraz ich rady nadzorcze.
W związku z decyzją prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych szef MKiDN podjął w środę decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek TVP, Polskiego Radia i PAP.
W czwartek poseł KO Dariusz Joński opublikował natomiast wyniki swojej kontroli poselskiej, która dotyczyła zarobków w TVP. Wynikało z niej, że niektórzy czołowi pracownicy mediów rządowych mogli liczyć na zarobki w wysokości około 1,5 mln złotych rocznie.
Kowalczyk: chciałbym zobaczyć zarobki w innych mediach
Pytany o bajońskie zarobki w mediach publicznych były wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk powiedział, że chciałby "zobaczyć zarobki wszystkich dziennikarzy, gwiazd telewizyjnych różnego typu".
Na uwagę dziennikarza, że mówimy o mediach publicznych, mediach opłacanych z pieniędzy podatników, odpowiedział: "jak porównamy, to wtedy będziemy mogli mówić i komentować".
- To jest jednakowy zawód. (..) Jednoznacznie mówię. Dopóki nie zobaczę pozostałych (danych o zarobkach - red.), nie będę komentował - upierał się. - Media publiczne również rządzą się prawami rachunku ekonomicznego. Jak widać, wobec tego trzeba porównywać je do innych zarobków - mówił.
Gawkowki: dostawali pieniądze za przychylność
Politycy koalicyjnej większości wyrażają natomiast oburzenie i zapowiadają możliwe kroki, w wyniku których czołowi propagandziści TVP mieliby oddać pieniądze.
- Nie mam żadnych wątpliwości, że za to, co działo się w telewizji publicznej, pieniądze były wyciągane, że ktoś płacił za przychylność polityczną. I za taką przychylność polityczną dostawał olbrzymie pieniądze - powiedział natomiast wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
Stwierdził, że "dzisiaj powinniśmy się zastanowić, czy nie ma środków prawnych, które pozwolą sięgnąć po te pieniądze". - Odzyskać je i powiedzieć: "oddajcie kasę, którą braliście za propagandę", bo nic wspólnego to z rzetelnym dziennikarstwem nie miało miejsca - mówił polityk.
Tusk: zarabiali czterdzieści razy więcej niż nauczyciele
O możliwym zwrocie pieniędzy wspominał też wcześniej premier Donald Tusk.
""Niektórzy zarabiali CZTERDZIEŚCI RAZY więcej od nauczycieli czy pielęgniarek. A lista hańby jest znacznie dłuższa. Czy pójdą na czele Marszu Milionerów Kaczyńskiego? Raczej nie. Czy będą musieli oddać państwu te pieniądze? Raczej tak (pisownia oryginalna - red.)" - napisał na platformie X szef rządu.
Zarobki w mediach rządowych
Dariusz Joński, poseł IX kadencji Sejmu RP z ramienia Koalicji Obywatelskiej, złożył 26 grudnia do TVP wniosek o udostępnienie informacji na temat wysokości wynagrodzeń osób zasiadających na najwyższych stanowiskach. Po dwóch dniach otrzymał odpowiedź, którą skomentował w następujący sposób "Zapnijcie pasy! Oto wynik prawdziwej kontroli poselskiej. Miliony dla pisowskich szefów TVP. Już wiadomo dlaczego się tam zabarykadowali".
Jak wynika z pisma opublikowanego przez Jońskiego, likwidator TVP Daniel Gorgosz udzielił informacji na temat zarobków:
Michała Adamczyka, którego wynagrodzenie wynosiło - z tytułu stosunku pracy jako dyrektora TAI (Telewizyjna Agencja Informacyjna) w okresie od 25.04.2023-31.12.2023 - 372 593,71 zł brutto, - z tytułu umów cywilnoprawnych w ramach prowadzonej działalności gospodarczej w 2023 roku - 1 127 644 zł (łącznie z VAT).
Samuela Pereiry, którego wynagrodzenie jako zastępcy dyrektora TAI w okresie 25.04-31.12.2023 wyniosło 439 755,17 zł brutto.
Marcina Tulickiego, którego wynagrodzenie wyniosło
- z tytułu stosunku pracy jako zastępcy dyrektora TAI w okresie 26.05.2023 - 31.12.2023 - 417 354,33 zł brutto, - z tytułu umów cywilnoprawnych w 2023 roku - 296 340 zł brutto.
Rafała Kwiatkowskiego, którego wynagrodzenie jako zastępcy dyrektora TAI w 2023 roku wyniosło 366 948,03 zł brutto.
Jarosława Olechowskiego, którego wynagrodzenie w 2023 roku wyniosło
- z tytułu stosunku pracy jako dyrektora TAI - 1 016 450,34 zł brutto, - z tytułu umów cywilnoprawnych - 407 625 zł brutto.
Zmiany w TVP, Polskim Radiu i PAP
Przeciw wprowadzanym zmianom protestowali dotychczasowi prezesi mediów publicznych, a posłowie PiS w ramach interwencji poselskich od środy 20 grudnia okupowali siedziby mediów publicznych m.in. TVP, PR i PAP.
Ze sposobem przeprowadzania zmian w TVP nie zgadza się także prezydent Andrzej Duda. W sobotę wieczorem prezydent podjął decyzję o zawetowaniu ustawy okołobudżetowej na rok 2024, w której znalazły się 3 mld zł na media publiczne.
Media publiczne od ośmiu lat były krytykowane za stronniczy i nieobiektywny przekaz. Towarzystwo Dziennikarskie określiło obecne działania Prawa i Sprawiedliwości w mediach publicznych jako "pucz przegranej władzy w obronie swojego aparatu propagandy". Podkreślili, że "osiem lat temu, kiedy wybory wygrała Zjednoczona Prawica, przejęcie mediów publicznych nie natrafiło na podobny opór".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock