Wyjeżdżając na zagraniczne wakacje myślimy często już tylko o odpoczynku i relaksie, ale musimy pamiętać, że i w trakcie urlopu możemy zachorować lub ulec wypadkowi. I chociaż wolimy nie dopuszczać do siebie takiej myśli, to lepiej być przezornym i zakupić dodatkowe ubezpieczenie turystyczne. To stosunkowo niewielki koszt, a może uchronić nas przed dużymi wydatkami za świadczenia medyczne.
Jak wynika z niedawno przeprowadzonego badania na zlecenie Nationale-Nederlanden ponad połowa Polaków zadeklarowała chęć skorzystania z ubezpieczenia turystycznego lub ubezpieczenia rezygnacji z podróży. Ankietowani pytani o to, czego oczekują od tych ubezpieczeń odpowiedzieli, że najważniejsze dla nich jest pokrycie kosztów leczenia (60 proc.), wysokość składki ubezpieczeniowej (38 proc.) oraz zwrot kosztów w razie niespodziewanych zdarzeń takich jak odwołanie podróży czy kradzież (34 proc.).
Wyniki pokazują jednocześnie, że 60 proc. badanych ma świadomość, że koszty leczenia za granicą potrafią być duże i dlatego warto wykupić dodatkową polisę.
Karta Ekuz to podstawa, ale to za mało
Owszem jest tzw. karta EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego), czyli unijny dokument, dzięki któremu mamy prawo do leczenia w czasie wyjazdów turystycznych lub zawodowych do większości krajów europejskich. Jest ona wydawana za darmo i daje posiadaczowi prawo do korzystania ze do wszystkich świadczeń zdrowotnych za granicą, które są niezbędne w danym momencie w czasie pobytu w danym kraju.
Więcej informacji o karcie EKUZ znajdziesz w "Warto mieć tę kartę za granicą. Wszystko, co trzeba wiedzieć o EKUZ".
Jednak karta EKUZ nie ochroni nas przed wszystkimi dodatkowymi kosztami albo konsekwencjami nieprzewidzianych i nieprzyjemnych zdarzeń, jak np. utrata bagażu czy przede wszystkim skomplikowane leczenie lub transport medyczny. Poza tym w ramach EKUZ nie działają szpitale prywatne, a to właśnie do nich możemy trafić, jeśli karetka zawiezie nas do takiej jednostki, na przykład dlatego, że był najbliżej, a pomocy trzeba było pilnie udzielić.
Poza tym każde państwo ma swoje zasady. W wielu krajach pacjent musi dopłacać do wizyty u lekarza, badań laboratoryjnych, czy leczenia szpitalnego.
Koszty leczenia za granicą mogą iść w setki tysięcy
Bez dodatkowego prywatnego ubezpieczenia możemy być zmuszeni do pokrycia wydatków związanych z transportem czy skomplikowanym leczeniem. Najlepiej pokazują to konkretne przykłady, o których podanie poprosiliśmy Towarzystwa Ubezpieczeniowe, które oferują polisy na zagraniczną podróż.
I tak np. Generali wskazało kilka powszechnych szkód, które wcale nie były najwyższymi wypłatami w historii ubezpieczyciela. W Niemczech wizyta ambulatoryjna na ostrym dyżurze, np. z powodu urazu, to koszt 500 euro. To kwota jeszcze do przełknięcia, ale wydanie 25 tysięcy euro z własnej kieszeni, a taki jest koszt pomocy związanej z zawałem czy udarem i 10-dniową hospitalizacją po nim, już nie. Z kolei klientowi, który miał wypadek samochodowy w USA towarzystwo pokryło w ramach polisy koszty hospitalizacji w wysokości 128 tysięcy dolarów. To ponad pół miliona złotych.
- W ostatnim czasie jeden z naszych klientów wymagał hospitalizacji podczas pobytu w Egipcie. Dzięki ubezpieczeniu koszty hospitalizacji i transportu powrotnego do Polski, tj. około 350 tys. zł, zostały w całości pokryte przez Nationale-Nederlanden – przytacza przykład Marta Pokutycka-Mądrala, rzecznik prasowy tego towarzystwa.
Pokutycka-Mądrala zauważa, że "w momencie, gdy klient znajduje się w takiej sytuacji, przeznaczenie pełnej sumy ubezpieczenia na pokrycie kosztów leczenia jest kluczowe".
- Stąd w naszej polisie, transport powrotny osoby poszkodowanej jest nielimitowany jako stała część pakietu. Jest to ogromne wsparcie dla podróżujących, ponieważ takie transporty są dość częstym zjawiskiem, a nierzadko również bardzo kosztownym ze względu na konieczność transportu w określonych warunkach np. w pozycji leżącej, w asyście lekarza lub w konkretny sposób tj. air-ambulansem lub karetką – może to być kwota rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych – wylicza i wskazuje na czynniki, które mogą mieć wpływ na koszty, rzeczniczka firmy.
Prywatne ubezpieczenie, co pokrywa?
Oferta każdego biura ubezpieczeń jest inna, różne są np. sumy ubezpieczenia – czyli kwota, do której towarzystwo bierze na siebie koszty związane z pomocą w razie zdarzenia. Zakres ubezpieczenia powinien zawierać kilka elementów. Po pierwsze pokrycie kosztów leczenia. Po drugie ubezpieczenie NNW – czyli następstw nieszczęśliwych wypadków. Po trzecie ubezpieczenie OC – czyli od odpowiedzialności cywilnej, gdy to my wyrządzimy komuś szkodę, np. podczas jazdy na stoku potrącimy innego narciarza. Często jego elementem jest także ubezpieczenie od kradzieży bagażu czy usługa assistance (w ramach której może być pokrywany koszt transportu medycznego).
Nie warto przy wyborze ubezpieczenia kierować się ceną, tylko należy dostosować je do tego, jak planujemy spędzać czas. Nic nam po najtańszym pakiecie, jeśli będziemy uprawiać sporty ekstremalne, których w nim nie uwzględniono. Przy czym trzeba pamiętać, że oferty różnią się w tym zakresie i każde towarzystwo może inaczej definiować aktywność wysokiego ryzyka. Trzeba dokładnie przeczytać tzw. OWU, czyli Ogólne Warunki Ubezpieczenia.
Na przykład w Nationale-Nederlanden sporty takie jak nurkowanie do 30m, jazda na rowerze czy pływanie żaglówką lub kajakiem po jeziorze są włączone w zakres ubezpieczenia i nie jest od nich wymagana dodatkowa opłata.
- W OWU zdefiniowaliśmy te sporty i aktywności, za które pobieramy dodatkową składkę – są to sporty zimowe i ekstremalne. Wszystko inne co nie znalazło się w tych definicjach nie wymaga dodatkowej opłaty – tłumaczy przedstawicielka Nationale-Nederlanden.
Z kolei w Generali sporty, które nie wymagają rozszerzenia to m.in.: surfing, windsurfing, żeglarstwo, nurkowanie ze sprzętem specjalistycznym nie głębiej niż 15 m.
Łukasz Parkot, ekspert TU Europa Ubezpieczenia wskazuje, że "jeśli jest cień szansy, że skusi nas nurkowanie lub trekking w górach, albo chorujemy przewlekle, warto wybrać najszerszy wariant polisy".
Czytaj też: Pożary w Grecji. Jakie prawa ma turysta?
- W większości nieszczęśliwych zdarzeń suma rzędu 300 tys. zł wystarczy, aby pokryć wydatki związane z kosztami leczenia lub wypadkami. Zdarzało nam się jednak pomagać w sytuacjach, które kosztowały dużo więcej. Przykład? Ubezpieczona przebywała u córki w Hiszpanii. Przewróciła się i uszkodziła biodro. Wymagana była pilna operacja. Podczas tej operacji ubezpieczona doznała zawału i została przewieziona do kolejnego szpitala. Za pomoc zapłaciliśmy z polisy prawie 450 tys. zł – wskazuje Parkot.
Przedstawiciel Europa Ubezpieczenia zauważa, że im dalej od domu jedziemy, tym lepiej wybrać najwyższy wariant. - Najwyższe warianty polisy bezwzględnie wybieramy na dalekie destynacje, poza Europę. Wezwanie karetki, pomoc medyczna i kilka dni w szpitalu w USA, jednym z najdroższych krajów pod względem kosztów opieki medycznej, może nas kosztować nawet pół miliona złotach – dodaje.
Ubezpieczenie turystyczne wcale nie jest drogie
Dla pokazania, jak wysokie są to koszty, poprosiliśmy towarzystwa ubezpieczeniowe o podanie przykładowych ofert dla dwóch hipotetycznych sytuacji – obydwie to wyjazd na 8 dni w okresie od 19 do 26 sierpnia tego roku. Zmienia się kraj pobytu, liczba osób oraz sposób spędzania wolnego czasu.
W Wariancie pierwszym rodzina 2+1 lecimy do Hiszpanii na wypoczynek bez sportów ekstremalnych ani wysokiego ryzyka, co najwyżej planujemy uprawiać te uznawane za amatorskie. W wariancie drugim dwoje dorosłych wybiera się do Chorwacji, gdzie zamierzają aktywnie spędzać czas i mogą pojawić się sporty wysokiego ryzyka.
Podstawowe dane na temat polis prezentujemy w tabelach poniżej, przy czym należy pamiętać, że nie jest to porównanie na zasadzie rankingu. To wymagałoby bardzo szczegółowych założeń, które mogłyby zaburzyć ogólny obraz. Wszak sytuacja każdego z nas jest inna.
Natomiast warto zaznaczyć, że to nie wszystko. Na przykład Generali oferuje także koszty leczenia NNW w Polsce do 5 tys. zł – w tym np. rehabilitacji. W ramach polisy turystycznej otrzymamy także ubezpieczenie "ruchomości domowych" od szkód, które powstały w wyniku kradzieży z włamaniem i rabunku w miejscu zamieszkania do 5 tys. zł. Towarzystwo zaznacza także, że zakres ubezpieczenia w assistance na 500 tys. zł jest dodatkową i niezależną od kosztów leczenia sumą, koszty assistance np. transport do Polski nie pomniejszają sumy ubezpieczenia na koszty leczenia. W ramach pokrycia kosztów leczenia uwzględniono także zaostrzenie chorób przewlekłych oraz leczenie osób, które zaraziły się COVID-19.
Przedstawicielka Nationale-Nederlanden zaznacza, że propozycja polisy przedstawiona dla obydwu wariantów została sporządzona o ofertę systemową, a "klient ma zawsze możliwość dopasować sumy oraz zakres według swoich potrzeb, wybierając wariant ‘elastyczny’".
- Bardzo ważnym elementem naszego ubezpieczenia są kwestie związane z chorobami przewlekłymi, które pokrywane są do 20 proc. sumy ubezpieczenia, bez płacenia dodatkowej składki. Co więcej, nie pobieramy dodatkowych opłat za wiek. W procesie zakupowym klient ma zapewnione nasze doradztwo w kontekście wyboru sum ubezpieczenia w zależności od kraju, do którego się wybiera – zaznacza rzeczniczka. Warto też przypomnieć, że koszty transportu są nielimitowane.
Z kolei w przypadku oferty TU Europa poza podstawowymi elementami wymienionymi w tabelach klient dostanie także:
przymusowa kwarantanny lub izolacja związana z COVID-19 - 9 tys. zł, ubezpieczenie w przypadku chorób przewlekłych, ubezpieczenie bagażu/sprzętu sportowego do 2 tys. zł, ubezpieczenie podróży samolotem do 400 zł, ochrona w zakresie COVID-19 - 300 tys. zł, oraz ochronę dla zdarzeń pod wpływem alkoholu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Gimas / Shutterstock