Strażacy, którzy nie gaszą pożaru, są winni wysokiej inflacji - powiedział w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 ekonomista, prezes i założyciel Instytutu Finansów Publicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej Sławomir Dudek. Dodał, że nowy baner na siedzibie Narodowego Banku Polskiego pokazuje, że "stand-up prezesa Glapińskiego wyszedł na ulicę, mamy już teraz street art i zaraz będą graffiti".
Gość "Wstajesz i wiesz" odnosił się do banera, który wisi na siedzibie NBP, na którym czytamy, że "obciążanie Narodowego Banku Polskiego i rządu winą za wysoką inflację to narracja Kremla". Wymieniono też dwie "główne przyczyny inflacji": agresję rosyjską w Ukrainie, a także pandemię "i jej skutki".
- Inflacja wynika z wielu przyczyn, w tym jest oczywiście efekt Putina, kryzys energetyczny, także zatrzymanie produkcji w Chinach. Ważnym czynnikiem jest jednak również popyt krajowy, stopy procentowe i polityka budżetowa - mówił ekonomista. - Szkoda, że na tych banerach nie wyświetlono analiz cenotwórczych, których domagają się chociażby członkowie Rady Polityki Pieniężnej - podkreślał.
Czytaj więcej: Inflacyjny baner na budynku NBP. Obciążanie rządu i banku ma być "narracją Kremla">>>
Sławomir Dudek o "przypudrowanej inflacji"
Ekonomista dodał, że "podobne banery są stawiane na Węgrzech". - Kłamstwo tej tezy można wykazać poprzez proste porównanie. Węgry i Polska to podobne gospodarki. Z tym, że na Węgrzech nie obwinia się Putina, Orban ma przecież z nim dobre relacje. Tam obwinia się Unię Europejską - mówił.
Zwrócił uwagę, że w narracji rządu "nikt nie niuansuje". - Gdy premier idzie do społeczeństwa mówi: "putinflacja, my nie jesteśmy winni", to jest pewnego rodzaju oszustwo. Analizy obecnie jednak wskazują, że efekty krajowe są dużo większe niż zewnętrzne - stwierdził.
- Po co dyskutować kto podpalił (inflację - red.), trzeba gasić. Kto będzie winny, gdy spalą się nasze oszczędności? Ten jeden, który podłożył zapałkę lub może ten, który stoi, patrzy i nie gasi tego pożaru? Moim zdaniem to rząd i NBP nie gaszą inflacji, bo są wybory. (..) Strażacy, którzy nie gaszą, specjalnie, celowo, są winni wysokiej inflacji - ocenił.
Zdaniem Sławomira Dudka inflacja w Polsce "to taka inflacja przypudrowana, centralnie sterowana". - Rząd czasowo obniżył stawkę VAT na żywność. (..) Co będzie ze stawką VAT 1 stycznia? Rząd zamroził ceny energii i gazu. Te osłony kosztują 100 miliardów złotych, ogromne pieniądze. Proszę zauważyć, co dzieje się z rządowymi spółkami. Jedna spółka ogłosiła wzrost biletów, później premier, jak w PRL-u, decyzją centralną, nakazał im te ceny obniżyć. Pytanie, ile jest jeszcze takich decyzji, które sterują cenami - mówił ekspert.
800 złotych i wyższe podatki
Ekonomista odniósł się do zapowiedzi podwyższenia świadczenia na dziecko z 500 złotych na 800 złotych. - Ktoś tu musi wyciąć niektóre pozycje, uciąć jakieś wydatki albo podnieść podatki. Deficytu nie da się podnieść, bo UE wiąże nas do jego zredukowania. Jeżeli rząd nie przedstawi odpowiednich wyliczeń, to póki co są gruszki na slajdach - ocenił.
Według Dudka "ta pudrowana inflacja" po wyborach "wyjdzie na wierzch". - Wprowadzamy 500 plus, inflacja szybko zjadła jego część, dokładamy 300 złotych, inflacja znowu to zje i tak się kręci. Po drodze są wprowadzane podatki lub cięte usługi publiczne. Na przykład taka edukacja jest na dużym minusie - mówił ekspert.
Inflacja w Polsce
Inflacja w Polsce utrzymuje się obecnie na dwucyfrowych poziomach. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2023 roku wzrosły o 14,7 procent rok do roku. Liderem wzrostów pozostaje cukier, który wyprzedził ceny energii cieplnej i usług transportowych. Są też produkty, których ceny spadły rok do roku.
Według danych NBP w kwietniu 2023 roku po wyłączeniu cen żywności i energii inflacja wyniosła 12,2 procent, licząc rok do roku. Jest to wskaźnik wzrostu cen po wyłączeniu cen żywności i energii.
Źródło: TVN24