- Urzędnicy unijni teraz będą się przyglądać, czytać gazety, analizować, co tam obiecują - powiedział w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24 ekonomista, prezes i założyciel Instytutu Finansów Publicznych Sławomir Dudek, odnosząc się do procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. Stwierdził jednak, że "paradoksalnie jest to bardzo dobra informacja, bo politycy nie będą mogli tak łatwo puścić nas z torbami".
- Komisja Europejska zaleci nam ścieżkę dostosowania. Deficyt wyniósł w zeszłym roku (..) 5,1 procent, a powinno to być to 3 procent, na ten rok (..) to będzie 5,4 procent PKB, czyli dalej powyżej tego poziomu - mówił Sławomir Dudek.
Zwrócił uwagę, że KE prognozuje, iż w dalszym czasie poziom deficytu spadnie, ale dalej będzie istotnie powyżej 3 proc.
Dudek: zasługa rządów premiera Morawieckiego
Stwierdził, że sama procedura to "zasługa rządów premiera Mateusza Morawieckiego".
- Komisja przedstawi nam ścieżkę zejścia do 2,9 procent. To jest redukcja o około 90-100 miliardów złotych, pytanie, przez ile lat. Wydaję mi się, że teraz są łagodniejsze procedury. Gdy w 2008 roku procedurę realizował minister Rostowski, koalicja PO-PSL, to rygorystyczne były te ścieżki i bardzo szybkie. Teraz to dostosowanie może być mniejsze - cztery lata, a nawet siedem, jeżeli kraj przedstawi reformy - powiedział.
- W poprzedniej procedurze Komisja kazała nam o trzy dziurki zacisnąć pasa w pierwszym roku, później o dwie w kolejnym. To zaciskanie było rzeczywiście istotne. Teraz nam powiedzą: "o dziureczkę, może nawet o pół, zobaczymy, jak to wyjdzie" - mówił.
Dudek: urzędnicy KE będą się nam przyglądać
- Nasze finanse są pod nadzorem Komisji Europejskiej. Urzędnicy Komisji teraz będą się przyglądać, czytać gazety, analizować, co tam obiecują - mówił.
Stwierdził jednak, że "paradoksalnie jest to bardzo dobra informacja, bo politycy nie będą mogli tak łatwo puścić nas z torbami".
- Będziemy musieli dwa razy do Komisji raportować, jakie działania podjęliśmy w celu redukcji deficytu. Będziemy musieli tam wpisać zarówno działania, które pogarszają deficyt, jak i te, które poprawiają - tłumaczył.
Wszystko załatwił podatek inflacyjny
- Załóżmy, że jest pacjent, który źle się prowadzi - pali, źle się odżywia, nie uprawia sportu, idzie do lekarza i on mówi: "jak będzie pan dalej palił, to może pan mieć zawał, raka płuc", ten pacjent przychodzi za rok i mówi: "ha, udało mi się". My musimy ostrzegać (jako - ekonomiści - red.) - mówił.
- Dlaczego ta sytuacja finansów nie jest w gorszym stanie? Dług jest umiarkowany, deficyt bardzo duży. Inflacja nam pomogła - inflacja spłaciła 10 procent długu, 380 miliardów złotych spłaciła inflacja. Kto tak naprawdę jednak to spłacił? Podatnicy. Nie trzeba było podnosić VAT, PIT, bo zrobił to podatek inflacyjny - wyjaśniał ekonomista.
Mrożenie cen energii
Tematem programu były także ceny energii. - Mrożenie cen jest jak rozdawanie leków przeciwbólowych. Nie rozwiązuje to problemu, problem rozwiązuje rozwijanie fotowoltaiki, inwestycje w elektrowniach, energooszczędne urządzenia - mówił.
Zdaniem Sławomira Dudka "jeżeli mielibyśmy transformację energetyczną szybciej, to ta cena byłaby niższa".
- Samo mrożenie niczego nie rozwiązuje, bo kosztuje. To mrożenie kosztuje 50, kilkadziesiąt miliardów złotych. Jednocześnie mamy dziurę w NFZ 50 miliardów złotych, która w trzy lata urośnie do 160 miliardów złotych. Mamy dziurę w ZUS-ie, mamy wyzwania zbrojeniowe, a tutaj jest takie rozrzucanie pieniędzy na lewo i prawo - stwierdził.
- Czy ktoś cierpi, czy nie cierpi z powodu ubóstwa energetycznego, dostaje to mrożenie. Wszyscy ekonomiści i instytucje międzynarodowe mówiły, że tak nie można pomagać, jeżeli chodzi o ceny energii. Po drugie spółki energetyczne nie mają pieniędzy na inwestycje i poprawianie tych bloków. Te bloki energetyczne w elektrowniach węglowych są tak stare, że mogą być problemy, jeżeli jeszcze będzie rosło zużycie energii - mówił.
Dudek: obniżenie składki zdrowotnej nie jest dobre
Sławomir Dudek był również pytany, czy jest teraz dobry moment na obniżenie składki zdrowotnej. - Uważam, że nie. Mamy dziurę w NFZ, nie starcza składek na pokrycie wydatków, po drugie jesteśmy w procedurze nadmiernego deficytu - mówił.
- W żadnym wypadku nie ma na to miejsca, potrzebny jest plan schodzenia z deficytem, plan zatkania dziury w NFZ i dopiero wtedy można przedstawiać taki program. W tej chwili nie ma miejsca na żadne obniżki składek i podwyższanie kwoty wolnej, jeżeli jesteśmy odpowiedzialni i dbamy o bezpieczeństwo Polski - powiedział.
Procedura nadmiernego deficytu
W minioną środę Komisja Europejska oceniła, że uzasadnione jest otwarcie procedury nadmiernego deficytu (EDP) w przypadku siedmiu państw, w tym Polski. KE zamierza zaproponować Radzie UE jej otwarcie w lipcu. Unijna procedura nadmiernego deficytu jest uruchamiana na podstawie rekomendacji Komisji Europejskiej, jeśli w danym kraju członkowskim deficyt sektora finansów publicznych przekroczył 3 proc. PKB lub dług jest wyższy niż 60 proc. PKB.
Mniejsze od planowanych wpływy z VAT mogą nie tylko podwyższyć deficyt budżetu państwa, który w ustawie budżetowej jest planowany na maksymalnie 184 mld zł, ale też zwiększyć - brany pod uwagę przez instytucje unijne - deficyt sektora finansów publicznych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24