- Wygląda na to, że Pracownicze Plany Kapitałowe będą racjonalne, ale rację mają pewnie także ci, którzy uważają, że ta uporczywa dobrowolność niejednego wkurzy - mówi Robert Stanilewicz. Zdaniem dziennikarza TVN24 BiS to "emerytury na miarę Nobla". Prowadzący cykl "3...2...1..." porusza także tematy związane z likwidacją górnego limitu składek ZUS oraz podwyższeniem prognoz dla Polski przez Komisję Europejską.
Zdaniem Roberta Stanilewicza to "emerytury na miarę Nobla". - Najważniejszym pomysłem w Pracowniczych Planach Kapitałowych jest to, że pracownicy będą do nich zapisywani automatycznie - tłumaczy.
Jednocześnie wskazuje, że taki pomysł zakłada, iż "nie będzie się nam chciało z tego wypisywać, jak już będziemy zapisani". - Nawet jeśli komuś będzie się chciało, to po dwóch latach znowu zostanie zapisany. Taka uporczywa dobrowolność. Bardziej racjonalnie byłoby, gdybyśmy sami oszczędzali na emerytury, ale racjonalność jest przereklamowana, prawie nie występuje i zostało to naukowo udowodnione - dodaje prowadzący cykl "3...2...1...".
Dziennikarz TVN24 BiS zauważa, że Nagrodę Nobla w 2017 roku otrzymał za to amerykański ekonomisty Richard Thaler. - Bank Szwecji przyznał mu nagrodę za to, że szuka sposobów na to, jak nieracjonalnym ludziom pomóc w podejmowaniu racjonalnych decyzji - wyjaśnia Stanilewicz. - Wygląda na to, że nasze Pracownicze Plany Kapitałowe będą racjonalne, ale rację mają pewnie także ci, którzy uważają, że ta uporczywa dobrowolność niejednego wkurzy - dodaje.
Likwidacja górnego limitu
Stanilewicz mówi także o pomyśle likwidacji górnego limitu składek ZUS. Jak wskazuje, w razie wprowadzenia tego pomysłu w życie po kieszeni dostanie 350 tysięcy zatrudnionych.
- W tym momencie jest tak, że jak ktoś osiąga 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia, czyli prawie 128 tysięcy złotych, to powyżej tego pułapu nie płaci składek emerytalno-rentowych od tego, co zarobi. Teraz mają mu być zabierane już składki od wszystkiego i zapisywane na konta emerytalne - zauważa prowadzący cykl "3...2...1...".
Jego zdaniem w efekcie "za kilkanaście lat państwo będzie musiało wypłacać tym ludziom gigantyczne emerytury w niektórych przypadkach idące w dziesiątki tysięcy złotych". - Chyba że po tym, jak teraz zniesiony zostanie górny limit wynagrodzeń do składek emerytalno-rentowych, za jakiś czas ktoś ogłosi pomysł, że trzeba wprowadzić górny limit emerytur - zastrzega Robert Stanilewicz.
- To jest właśnie dowód na to, że rząd powinien się szybko zrekonstruować, bo na razie mamy do czynienia z jakimś rozdwojeniem jaźni. Z jednej strony mówimy, że stawiamy na gospodarkę, a z drugiej strony wysoko wykwalifikowanych specjalistom i przedsiębiorcom, którzy ich zatrudniają dajemy wyraźny sygnał, że nie są tu mile widziani - mówi dziennikarz TVN24 BiS.
Wyższe prognoz dla Polski
W czwartek swoje prognozy dla Polski podniosła Komisja Europejska. - Nie jest to przepowiednia, sprawdzić się nie musi, ale jak Komisja Europejska tak radykalnie podnosi prognozy dla Polski, to szum musi się zrobić i się zrobił - mówi Stanilewicz.
Przy tej okazji zwraca uwagę, że dziura w finansach publicznych ma wynieść zaledwie 1,7 proc. PKB. - Nikt tak niskiego poziomu jeszcze się chyba nie spodziewał w tym roku. W przyszłym roku dziura w finansach publicznych również ma być taka niska. Warto dodać, że w 2019 roku "idzie" w górę do 1,9 proc. PKB. Z roku na rok ma rosnąć deficyt strukturalny, ale generalnie są to bardzo dobre prognozy i to przy obniżeniu wieku emerytalnego i przy wyższych wydatkach na 500 plus - wskazuje Robert Stanilewicz.
- Już się boję, na co teraz znajdą się pieniądze. Nie bałbym się tak, gdybym miał pewność, że znajdą się na przykład na zdrowie, ale zdrowie nigdy dla polityków nie było "seksi", mimo że wszyscy narzekają i wszyscy by się ucieszyli, gdyby się z tym zdrowiem rzeczywiście coś dobrego wydarzyło - podkreśla dziennikarz TVN24 BiS.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS