Niektóre plaże na polskim wybrzeżu są zamknięte z powodu sinic. Tak intensywnych zakwitów naukowcy nie widzieli od ponad dekady. To jednak nie przekłada się na rezygnacje z wakacji nad Bałtykiem. - Odwołane rezerwacje są sporadyczne - uważa Kamila Miciuła z serwisu Nocowanie.pl. W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele Polskiej Izby Turystyki. - Obłożenie pensjonatów i hoteli jest wysokie, podobnie jak w roku poprzednim - mówi nam Iwona Nasiłowska.
Z powodu sinic w najgorszym momencie zamkniętych było ponad 50 kąpielisk na polskim wybrzeżu. Teraz, ponad tydzień po pojawieniu się bakterii, nadal zakaz kąpieli obowiązuje m.in. w Trójmieście, Helu i Mechelinkach.
Rezygnacje sporadyczne
Tak silnego rozkwitu sinic naukowcy nie widzieli od 12 lat. Jednak zdaniem Kamili Miciuły z serwisu Nocowanie.pl szkodliwe sinice nie odstraszają Polaków, którzy długie urlopy planują ze znacznym wyprzedzeniem. - Najbardziej zorganizowani turyści rezerwują noclegi już na początku roku, trudno wtedy przewidzieć pogodę czy inne utrudnienia. Często jest to długo wyczekiwany urlop, więc sytuacje, że rezerwacje zostają odwołane lub skracane, są sporadyczne - uważa Miciuła. Dodaje, że w ostatnim czasie "delikatnie spadło zainteresowanie Sopotem i Gdańskiem". - Może to wynikać z pojawiających się sinic, bo te miasta częściej wybierane są na krótsze wyjazdy, na przykład przedłużone weekendy. Rezerwacje dokonywane są wtedy z mniejszym wyprzedzeniem i turystom łatwiej zmienić plany - tłumaczy.
Bez wpływu?
Również Grzegorz Kołodziej z serwisu Nocleg.pl uważa, że niepokojący wzrost liczby zamkniętych z powodu sinic kąpielisk w Polsce nie ma aż tak dużego wpływu na rezerwacje noclegów nad morzem. - Tylko w kilku miejscowościach, takich jak Łeba, Jastrzębia Góra czy Jastarnia, odnotowaliśmy nieznaczny spadek rezerwacji noclegów. Tam właśnie woda jest nieprzydatna do kąpieli - mówi Grzegorz Kołodziej i dodaje, że Polacy rzadko rezygnują z zaplanowanego urlopu, bo wiąże się to ze stratą pieniędzy. - Rezerwacja najczęściej wiąże się z wpłatą zadatku, który nad morzem średnio wynosi 28 proc. wartości rezerwacji. W związku z tym goście częściej decydują się na skrócenie swojego pobytu niż całkowitą anulację. Odwołanie rezerwacji stanowi bowiem dużą stratę - zarówno dla gościa, jak i hotelarzy - dodaje.
Basen w hotelu
Zdaniem Kamili Miciuły niska liczba odwołanych rezerwacji wynika również z tego, że nad morzem istnieje coraz więcej możliwości odpoczynku i rekreacji. - Turyści tak łatwo nie rezygnują z wypoczynku nad morzem, szczególnie że w tym roku dopisuje pogoda. Z naszych statystyk wynika, że w lipcu tego roku turyści wysłali o 47 procent więcej zapytań o nocleg niż przed rokiem. Turyści najczęściej w lipcu pytali o nocleg nad morzem we Władysławowie, Łebie, Krynicy Morskiej - wylicza. O to, aby turyści nie rezygnowali z wakacyjnych planów, coraz mocniej dbają też właściciele obiektów, zapewniając dodatkowe atrakcje. - Nie chcą stracić gości i pieniędzy - mówi Grzegorz Kołodziej i dodaje, że w wiele obiektów posiada w swojej ofercie usługi wellness i SPA, a goście korzystają z udogodnień bezpłatnie lub za niewielką opłatą. - Dodatkowo niektóre hotele nawiązują współpracę z miejscami, które oferują liczne atrakcje w mieście i w ramach noclegu przekazują gościom bezpłatną kartę rabatową, która uprawnia do zniżek w restauracjach oraz do korzystania w wielu atrakcji turystycznych. Dlatego goście opalają się na plaży, a po powrocie korzystają z basenu czy sauny w obiekcie - dodaje Kołodziej.'
W podobnym tonie wypowiada się Iwona Nasiłowska, kierownik biura wykonawczego Polskiej Izby Turystyki. - Trzeba pamiętać, że turyści wybierają pobyt nad Bałtykiem nie tylko ze względu na możliwość kąpieli w morzu. Do dyspozycji jest bogata infrastruktura, hotelarze poszerzają ofertę o możliwość korzystania z wielu atrakcji niezależnych od stanu wody w Bałtyku. Oferują na przykład dostęp do basenów krytych i odkrytych, aquaparków, centrów odnowy biologicznej, czy gabinetów SPA. Można również uprawiać turystykę aktywną. Polska Izba Turystyki na chwilę obecną nie dysponuje danymi, które wskazywałyby na odwoływanie rezerwacji, czy skracanie pobytu nad polskim morzem z powodu sinic - mówi nam Nasiłowska.
Wolimy za granicą
Jarosław Kałucki z Travelplanet.pl zauważa, że w tym sezonie Polacy dużo częściej niż w kraju wolą spędzać urlop za granicą. Jednak stoją za tym inne przyczyny niż intensywny zakwit sinic.
- Wakacje zagraniczne wcale nie są o niebo droższe. Sześciodniowy pobyt nad Bałtykiem w trzygwiazdkowym hotelu z dwoma posiłkami i dojazdem własnym kosztuje obecnie od 1100 do 1500 zł. Za podobne pieniądze, ale z dolotem w cenie, można spędzić nie 6, a 7 dni w identycznym standardzie w Egipcie, Turcji, Maroku, a za około 1600 złotych od osoby – w Albanii, Tunezji, Bułgarii - mówi Jarosław Kałucki. Dodaje, że zagraniczne wakacje są w tym roku około 150–200 zł tańsze od ubiegłorocznych. Zdaniem Kałuckiego dodatkowym impulsem do wyboru wczasów za granicą jest niestabilna pogoda w kraju. - Akurat obecnie mamy w Polsce falę upałów, ale przecież początek wakacji powitał turystów gwałtowną obniżką temperatur i wielodniowymi ulewami - mówi Kałucki. Dodaje, że według analiz Travelplanet sporządzonych na podstawie pomiarów temperatur oraz opadów w ciągu ostatniej dekady prawdopodobieństwo wystąpienia opadów w lipcu i sierpniu na polskim wybrzeżu to 3 do 4 dni deszczowych w tygodniu. - Nad morzem Śródziemnym czy Czarnym taka liczba dni deszczowych odnotowywana jest w miesiącu - zaznacza.
Uwaga na sinice
Sinice wytwarzają niebezpieczne toksyny, dlatego należy wystrzegać się kąpieli w wodzie, gdzie są one obecne. Jeśli jednak się na to zdecydujemy, to musimy liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Jak mówił Tomasz Augustyniak, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku, kiedy napijemy się wody o dużym stężeniu sinic, możemy mieć problemy żołądkowe, takie jak biegunki i wymioty.
- Grożą nam konsekwencje zdrowotne, bo te cyjanobakterie produkują szereg różnych toksyn, szczególnie przy ich rozpadzie. Pod koniec własnego życia, mogą wydzielać neurotoksyny, hepatotoksyny i dermatotoksyny, czyli wpływać na ośrodkowy układ nerwowy, łącznie z porażeniami mięśni przy większej ilości i częstszym dostaniu się ich do organizmu. Hepatotoksyny mogą uszkodzić naszą wątrobę, a dermatotoksyny tylko po samym wejściu do wody mogą spowodować świąd, pokrzywkę i różne wypryski - mówił we wtorek w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny.
Autor: msz//sta / Źródło: tvn24bis.pl