- Odmowy udzielenia absolutorium za 2023 rok w spółkach z udziałem Skarbu Państwa to przestroga dla menedżerów, by nie ulegali naciskom polityków - ocenił profesor Michał Romanowski z Katedry Prawa Handlowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Według Romanowskiego w tym roku mamy do czynienia z bezprecedensową liczbą menedżerów państwowych firm, którym walne zgromadzenia akcjonariuszy nie udzieliły absolutorium za 2023 rok. Przypomniał, że skwitowania nie otrzymała większość członków zarządów i rad nadzorczych takich spółek, jak: Orlen, Azoty, PZU, PKO BP, PKP Cargo, GPW, KGHM, PGE, Enea czy Tauron.
Czytaj także: Były zarząd Orlenu bez absolutorium >>>
- Owszem, w przeszłości, zwłaszcza po zmianach rządów, zdarzało się, że kierujący państwowymi spółkami nie otrzymywali absolutorium, ale nigdy nie było sytuacji, by rady nadzorcze (nowe - red.), które jeszcze miesiąc temu rekomendowały udzielenie absolutorium poszczególnym osobom z odwołanych zarządów, zmieniały stanowisko - powiedział.
Zauważył też, że w tym roku po raz pierwszy w historii akcjonariusze zgłaszali projekty uchwał o nieudzielenie absolutorium, co jest jednoznaczne z wyrażeniem braku zaufania do zarządzających. Przypomniał, że do tej pory akcjonariusze zwykle nie podejmowali uchwał o nieudzieleniu absolutorium, co jest tożsame z odmową skwitowania działań menedżera, ale z punktu widzenia prawnego ma nieco inny ciężar. Tę zmianę stanowisk Romanowski tłumaczył audytami, które przeprowadzono w państwowych firmach.
- To, co łączy wszystkie przypadki, gdy walne zgromadzenie akcjonariuszy odmówiło skwitowania, to stawiane zarzuty w sprawie wykorzystania środków spółek Skarbu Państwa bezpośrednio lub przez fundacje, na finansowanie partii politycznej PiS i koalicjantów - powiedział.
Skala nadużyć
W ubiegłym tygodniu skalę nadużyć w instytucjach państwowych przedstawił premier Donald Tusk. Podczas konferencji prasowej szef rządu przekazał, że Krajowa Administracja Skarbowa prowadzi postępowania w 90 jednostkach w sprawie podejrzanego wydania środków publicznych za rządów PiS. Doprecyzował, że KAS oszacowała tę kwotę na 100 mld zł, a zarzuty w sprawie nadużyć postawiono 62 osobom.
Premier podkreślił, że dochodziło też do "wyprowadzania gigantycznych środków poprzez np. akcje reklamowe, przez spółki Skarbu Państwa i administrację publiczną". Zaznaczył, że w wypadku niemożności ściągnięcia środków od instytucji lub organizacji, zgodnie z prawem za nadużycia będą odpowiadać członkowie zarządów. Romanowski przypomniał, że zgodnie z prawem nieudzielenie absolutorium przez walne zgromadzenia akcjonariuszy otwiera drogę do dochodzenia przez spółki odszkodowań od byłych menedżerów. Zauważył, że w 2016 roku również mieliśmy w Polsce do czynienia z falą zmian w zarządach państwowych spółek, ale - jak zaznaczył - skala była znacznie mniejsza, a żaden z byłych prezesów, który nie otrzymał absolutorium, nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Profesor nie zgodził się z argumentami przedstawianymi przez wielu odwołanych menedżerów, którzy podkreślają, że za brakiem udzielenia absolutorium stoją względy polityczne, a nie merytoryczne. - Jeżeli uważają, że odmowa miała charakter niemerytoryczny, to mogą bronić swoich decyzji finansowych, wykorzystując istniejące ścieżki prawne, na przykład wnosząc powództwo o ochronę dóbr osobistych. Wtedy to sąd ustali, czy mu się to absolutorium należało, czy nie - powiedział. Dodał, że spodziewa się wielu powództw od byłych menedżerów, chociażby dlatego, że absolutorium jest warunkiem otrzymania premii rocznej. Zaznaczył jednak, że liczba orzecznictwa w takich sprawach w polskich sądach jest niewielka, co może sprawić, że postępowania będą toczyć się latami.
Silniejszy lęk przed politykami niż przed prawem
Zapytany, czy przy kolejnej zmianie rządu w Polsce również należy spodziewać się fali odmów udzielenia absolutorium dla menedżerów państwowych spółek, Romanowski odpowiedział, że polska gospodarka cały czas jest w procesie dojrzewania i przyswajania sobie pewnych norm. Przypomniał np., że obecna forma Kodeksu spółek handlowych została wprowadzona w 2000 roku.
- Mam wrażenie, że dopiero teraz zaczyna się pojawiać świadomość, że absolutorium to nie tylko techniczne działanie, które należy "odhaczyć", że odmowa absolutorium ma swoje bolesne konsekwencje, ponieważ może prowadzić do odpowiedzialności cywilnej i karnej - powiedział. Jednocześnie profesor wyraził nadzieję, że obecne zarządy z większą ostrożnością będą podejmować decyzje mające wpływ na wartość majątku, którym zarządzają, a przede wszystkim nie będą tak ulegać naciskom politycznym. W jego ocenie do tej pory "wśród zarządzających silniejszy był lęk przed politykami, którzy dawali pracę i pieniądze, niż przed prawem". - Chciałbym, żeby teraz prawo zaczęło działać - podkreślił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: MOZCO Mateusz Szymanski / Shutterstock