We wtorek na sejmowy tapet ma trafić projekt ustawy likwidującej Otwarte Fundusze Emerytalne. W bloku głosowań niższa izba parlamentu ma między innymi zadecydować o jego losach. Odrzucenia projektu chcą kluby Koalicji Obywatelskiej i Koalicji Polskiej, a za uchwaleniem jest Prawo i Sprawiedliwość.
Chodzi o rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeniesieniem środków z otwartych funduszy emerytalnych na indywidualne konta emerytalne. Komisje finansów publicznych oraz polityki społecznej rozpatrzyły w czwartek 24 poprawki zgłoszone w czasie drugiego czytania, które odbyło się w Sejmie dzień wcześniej. Nie obyło się bez burzliwej debaty posłów.
Proponowany koniec OFE
Rządowy projekt zakłada, że każdy uczestnik OFE będzie miał do wyboru dwie możliwości. Domyślnie będzie to przeniesienie środków z OFE na indywidualne konto emerytalne (IKE) przy pobraniu z nich 15 proc. w formie - jak to określa rząd - opłaty przekształceniowej. Pieniądze te będą dziedziczone, ale dalsze wpłaty na IKE będą wyłącznie dobrowolne; nie trafią tam już żadne części późniejszych składek emerytalnych.
Druga możliwość to złożenie deklaracji o przeniesieniu swoich środków na rachunek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, działającego w imieniu i na rzecz Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Te pieniądze nie będą dziedziczone. Zostaną zapisane na indywidualnym koncie prowadzonym w ZUS, a odpowiadające im aktywa trafią do Funduszu Rezerwy Demograficznej.
Opłata przekształceniowa jabłkiem niezgody
Podczas sejmowej debaty posłowie PiS przekonywali, że nowe przepisy stanowią naprawę systemu emerytalnego, który w 2014 roku, za czasów rządów PO-PSL, został nadwyrężony transferem większości środków z OFE do ZUS. Zdaniem wiceministra funduszy i polityki regionalnej Waldemara Budy nowe przepisy mają odbudować zaufanie do państwa po przetransferowaniu z OFE do ZUS 152 mld zł bez zgody Polaków. Zwrócił ponadto uwagę, że projekt daje Polakom prawo wyboru - IKE bądź ZUS. - To uczciwe postawienie sprawy - ocenił wiceminister.
Przygotowane przez rząd rozwiązania krytykowała cała opozycja. Najwięcej emocji wzbudziła tzw. opłata przekształceniowa w wysokości 15 proc., którą trzeba będzie zapłacić, wybierając IKE. Posłowie opozycji nazywali opłatę przekształceniową "prowizją od oszczędności", "oszustwem", "haraczem", czy "skokiem na kasę".
Zdaniem Marka Sowy (KO) oszczędzający w OFE, wybierając IKE, stracą 15 proc. swoich pieniędzy. Poseł ocenił, że rząd w ten sposób chce pozyskać ponad 20 mld zł, które trafią do "kieszeni PiS, na limuzyny, telewizję Kurskiego". Jego zdaniem na reformie straci szczególnie klasa średnia oraz kobiety.
Odnosząc się do zmian w OFE z 2014 roku, Sowa podkreślił, że decydując się na przeniesienie środków z OFE do ZUS, zagwarantowano ich dziedziczenie. Wskazywał, że jeśli po zmianie przepisów wybierze się ZUS zamiast IKE, to tych środków nie będzie można dziedziczyć.
Podobne krytyczne argumenty podnosili w debacie Adrian Zandberg (Lewica), Jacek Protasiewicz (Koalicja Polska), Paulina Henning-Kloska (Polska 2050) oraz Krzysztof Bosak (Konfederacja).
Posłowie opozycyjnych klubów i kół zgłosili też łącznie kilkanaście poprawek do projektu. Sejmowe komisje: finansów publicznych oraz polityki społecznej i rodziny opowiedziały się za ich odrzuceniem. Poparły jedynie kilka poprawek, które zaproponowali do projektu posłowie PiS. Jedna z nich dotyczy przeprowadzenia akcji informacyjnej dotyczącej nowych przepisów.
Aktywa OFE
Zgodnie z projektem powszechne towarzystwa emerytalne (PTE) zarządzające OFE staną się towarzystwami funduszy inwestycyjnych (TFI), zaś OFE przekształcą się w SFIO. Aktywa netto OFE zostaną przekazane na IKE prowadzone w SFIO przez TFI. Ustawa ma wejść w życie z dniem 1 czerwca 2021 r.
W Ocenie Skutków Regulacji w projekcie wartość aktywów OFE oszacowano na ok. 131,7 mld zł.
Koniec OFE
Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE) działają od 1999 roku. Inwestycje funduszy na giełdzie i w obligacje (później umorzono część obligacyjną) miały być sposobem na wyższe emerytury niż te wypłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Rząd na początku marca przyjął projekt ustawy o przekształceniu OFE w IKE. Zgodnie z przepisami zmiana formy prawnej kosztowałaby przyszłych emerytów 15 proc. zebranych środków (tak zwana opłata przekształceniowa). Alternatywą byłoby skierowanie środków do ZUS po złożeniu przez członka OFE odpowiedniej deklaracji. Wówczas opłaty przekształceniowej nie ma, tracimy natomiast prawo do dziedziczenia tych środków.
Przepisy mają wejść w życie 1 czerwca 2021 roku. Czas na składanie deklaracji o przeniesieniu środków z OFE do ZUS został wyznaczony od 1 czerwca 2021 roku do 2 sierpnia 2021 roku.
- Ta propozycja ma cel głównie fiskalny. W krótkim i długim terminie zyskuje na niej budżet. Członek OFE, czy wybierze IKE, czy ZUS, to zawsze coś traci – tak o rządowej propozycji mówił w rozmowie z TVN24 Biznes prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i były główny ekonomista Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
- W przypadku tej zmiany zarówno w krótkim okresie, jak i długim zyskuje budżet – dodał.
Pytany o kwestię "prywatności" środków, które z OFE trafią na IKE oraz "oddawania pieniędzy Polakom" prof. Paweł Wojciechowski powiedział w rozmowie z TVN24 Biznes: - To nie będą środki prywatne, bo nie będzie można nimi dysponować. Z tego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy są w OFE, czy w IKE.
W ocenie skutków regulacji projektu wskazano, że na koniec grudnia 2020 roku członkami otwartych funduszy emerytalnych było ok. 15,43 mln osób. Centrum Informacyjne Rządu zwróciło uwagę, że średnie saldo na rachunku wynosi 9689 zł.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock