Czasami na targowisku widzimy, że ktoś fajnie wygląda, że to być może gospodarz. Ale nie wiemy, czy w przypadku produkcji wyrobów, które sprzedaje, były zachowane odpowiednie warunki przechowywania surowca, wyprodukowania towaru. Tu się pojawia problem - podkreśla w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl Witold Choiński, prezes zarządu Związku Polskie Mięso. - Absolutnie nie będę się podpisywał pod czymś takim, ale są konsumenci, którzy lubią ryzyko - dodaje.
Małżeństwo spod Mielca: 55-letnia Regina S. i 56-letni Wiesław S. zostali zatrzymani po tym, jak policja dostała informację, że w sobotę w szpitalu zmarł 54-letni obywatel Ukrainy Jurij N. Mężczyzna zjadł galaretę wieprzową kupioną na targowisku w Nowej Dębie. Domowymi wyrobami sprzedawanymi z samochodu zatruły się także dwie inne osoby: 67- i 72-latka, które trafiły do szpitala.
- Nie kupuje się żywności na targowiskach, której sposób wytworzenia odbywa się poza kontrolą instytucji do tego przeznaczonych - przestrzega w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl prezes zarządu Związku Polskie Mięso Witold Choiński.
Zaznacza, że żywność musi być wytwarzana w warunkach gwarantujących jej bezpieczeństwo. - W przypadku zatrucia jedzeniem zakupionym z samochodu na bazarze, to od razu wiemy, że nie było żadnej kontroli nad produkcją. Od hodowli począwszy, do wyrobu produktu i później do jego sprzedaży - ocenia.
"Absolutnie nie będę się podpisywał pod czymś takim"
Witold Choiński zwraca uwagę, że "w normalnych warunkach, gdzie żywność powstaje w zakładach przetwórczych nawet tych mniejszych, mamy do czynienia z kilka etapami kontroli".
- Począwszy od dostarczenia surowca, poprzez jego przetworzenie, a na sprzedaży kończąc. W przypadku produkcji żywności zakłady są zobligowane do wdrożenia różnych systemów bezpieczeństwa żywności, takich jak GMP/GHP, HACCP poprzez systemy wymagane przez odbiorców jak: BRC, IFS czy inne. Ponadto żywność produkowana w zakładach poddawana jest konserwacji, między innymi poprzez wędzenie, mrożenie, kiszenie, suszenie, pasteryzację czy sterylizację - wymienia.
Tłumaczy, że metody te mają na celu wydłużenie trwałości oraz zapewnienie bezpieczeństwa spożycia przechowywanych produktów. - Kolejnym ważnym etapem, kiedy produkt opuszcza już zakład, jest zapewnienie mu odpowiedniego łańcucha chłodniczego. Jeśli złamanie się te zasady, to może to skutkować rozwojem różnego rodzaju bakterii czy drobnoustrojów, które mogą doprowadzić nawet do śmierci - podkreśla.
- Czasami na targowisku widzimy, że ktoś fajnie wygląda, że to być może gospodarz. Ale nie wiemy, czy w przypadku produkcji wyrobów, które sprzedaje, były zachowane odpowiednie warunki przechowywania surowca, wyprodukowania towaru. Tu się pojawia problem - stwierdza.
Zastrzega, że nie chodzi o to, że cała żywność musi być produkowane w dużych fabrykach. - W Polsce mogą działać i działają również rzeźnie o małej zdolności produkcyjnej. Byłem w takiej małej firmie przydomowej, ale była ona zarejestrowana i spełniała wszystkie wymogi wynikające z przepisów prawa określonych w rozporządzeniach 852/2004 oraz rozporządzenia 853/2004 - przypomina.
- Taka rzeźnia rolnicza może się składać nawet z jednego pomieszczenia pod warunkiem zachowania bardzo dobrej organizacji pracy. Nie zwalnia to jednak tych podmiotów od spełnienia wymagań dla zakładów zatwierdzonych. Firma ta produkowała na bazie własnej hodowli mięso i przetwory. Wszystko odbywało się pod kontrolą lekarza weterynarii. Wtedy nie ma do tego zastrzeżeń. To, o czym dziś mówimy w związku ze śmiercią po spożyciu towaru zakupionego z samochodu na bazarze, to to, że tam hodowla zwierząt i produkcja żywości była poza kontrolą inspekcji, które powinny sprawować nad nimi nadzór. Absolutnie nie będę się podpisywał pod czymś takim, ale są konsumenci, którzy lubią ryzyko - stwierdza.
W rozmowie z tvn24.pl Witold Choiński podkreśla jednocześnie, że jest coraz mniej tego typu zatruć. - W Polsce to średniorocznie około dwadzieścia, może trzydzieści. W USA nawet sto dwadzieścia. Nie wszystkie przypadki są śmiertelne, ale chciałabym, aby nie było ani jednego zatrucia - zaznacza.
Kupujemy żywność na targowisku. Na co mamy zwrócić uwagę?
Pytany, na co trzeba zwracać uwagę, kupując żywność na targowisku, odpowiada, że "na produkcie powinny być etykiety".
- A na nich informacje, kiedy coś było wytworzone, w jaki sposób. Nawet w bazarach na życzenie klienta sprzedawca powinien móc okazać się odpowiednim zaświadczeniem inspekcji weterynarii, że jego produkt został przebadany - zwraca uwagę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock