No to jest nasza ostatnia szansa, dlatego że czas płynie, a środki z Krajowego Planu Odbudowy są skończone w czasie - podkreśliła w TVN24 doktor Małgorzata Bonikowska, prezes ośrodka THINKTANK i Centrum Stosunków Międzynarodowych, członek TEAM EUROPE.
- Pamiętajmy, to był fundusz, który został zmobilizowany poza budżetem Unii Europejskiej ogólnym, w nadzwyczajnych okolicznościach pandemii i jego cel to jest wyciągnięcie Unii Europejskiej, wyciągnięcie krajów członkowskich z zapaści i różnych kłopotów, zwłaszcza gospodarczych, w wyniku pandemii pojawiających się, a także wcześniejszych kryzysów. I myśmy z tego nie skorzystali - podkreśliła Bonikowska.
Jej zdaniem "bez względu na to kto rządzi, jest oczywiste, że te pieniądze są niezwykle istotne nie tylko dla gospodarki, ale także dla polskich organizacji, dla przedsiębiorstw, dla polskich instytucji i dalszego rozwoju Polski".
- W sytuacji ogromnych wydatków po stronie budżetowej, które poprzedni rząd zaplanował, to tym bardziej te środki unijne są niezbędne i my praktycznie od lat 90. mamy nieprzerwaną historię wydatkowania pieniędzy unijnych na różną skalę. Oczywiście to były dziesiątki milionów albo setki milionów euro w latach 90., a potem z funduszami przedakcesyjnymi to wzrosło do około miliarda rocznie. Potem znowu to wzrosło do kilku miliardów rocznie w ramach już członkostwa Polski w Unii Europejskiej, ale nigdy nie mieliśmy jeszcze takiego okresu, gdzie by w ogóle pieniądze stanęły - mówiła prezes ośrodka THINKTANK.
Zaznaczyła, że Polska była "krajem, który miał najwyższe w Unii Europejskiej wskaźniki tak zwanej absorpcji, czyli właśnie korzystania ze środków unijnych i dotyczyło to również okresu poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości".
Do kiedy można wykorzystać KPO?
- Marnujemy ten czas, zmarnowaliśmy półtora roku i to w sposób bardzo lekceważący. Nie uruchomiliśmy tych środków, a przypomnę, one są na lata, tak naprawdę były zaplanowane na lata 2023-2024 z wydatkowaniem do sierpnia 2026, czyli mamy tak naprawdę bardzo niewiele czasu. Zwłaszcza, że w logice unijnej początek projektu to jest tylko początek, ale jeszcze trzeba ten projekt zrealizować, skończyć i rozliczyć i to wszystko ma się wydarzyć do połowy 2026 roku - wyjaśniła Bonikowska.
Dodała, że "większość krajów unijnych korzysta z tego funduszu i te środki ma wykorzystane albo w jednej trzeciej, albo nawet w połowie", a "my jesteśmy na etapie zero".
- Drugi problem to jest, że w ogóle ta umowa może wygasnąć, dlatego że znowu wracamy do tego samego - ona jest na pewien określony cel w pewnym określonym czasie, postcovidowa i ona do końca roku wygaśnie. (...) Paradoks tej sytuacji jest taki, że polski rząd zaczął realizację projektów z własnych środków, czyli niejako licząc na to, że to KPO będzie odblokowane i także odblokowana będzie umowa partnerstwa - powiedziała.
Wytłumaczyła jeszcze, że "mamy również środki z tego głównego budżetu Unii Europejskiej, 70 miliardów euro, których również żeśmy nie uruchomili".
- Ze względu na to, że podejście do Polski wynikało z sytuacji wewnętrznej i z tego zaburzenia dotyczącego praworządności przede wszystkim i spełniania kamieni milowych, które dotyczą KPO, więc nie wykorzystaliśmy ani jednej, ani drugiej tak naprawdę transzy pieniędzy - podkreśliła Bonikowska.
Środki z UE - na co czekamy?
Polska czeka na łącznie prawie 134 miliardy euro z Unii Europejskiej - informuje Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 w Brukseli. To równowartość ponad 600 miliardów złotych. To nie tylko pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), ale również środki z funduszy spójności.
Czytaj więcej: Na tyle pieniędzy z UE czekamy >>>
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Wiola Wiaderek/Shutterstock