Po niemal trzech godzinach zakończył się protest związkowców z NSZZ "Solidarność" przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. Demonstrujący chcieli wyrazić sprzeciw wobec postanowień TSUE w sprawie kopalni węgla brunatnego Turów. Policja w Luksemburgu w czwartek rozstawiła zasieki, płoty z drutem kolczastym w okolicach TSUE, siedzibę ochraniały również wozy opancerzone.
Protest miał pokojowy przebieg. Według organizatorów w demonstracji wzięło udział nieco ponad 2 tys. osób. Związkowcy manifestowali przed siedzibą TSUE, skąd przemaszerowali pod ambasadę Czech w Luksemburgu.
Spór o kopalnię Turów. Protesty w Luksemburgu
"W wyniku jednoosobowej absolutnie bezdusznej decyzji TSUE o zamknięciu kopalni Turów stajemy w obliczu utraty setek tysięcy miejsc pracy, paraliżu całego regionu, wepchnięcia nas i naszych rodzin w nędzę energetyczną. Nigdy nie pozwolimy się traktować jak polityczni zakładnicy. Jesteśmy zmuszeni bronić naszych praw i miejsc pracy w każdy dostępny dla nas sposób. Stąd ten protest" - wyjaśniali swoje stanowisko w ulotkach protestujący.
Jest jak na granicy z Białorusią - tak przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podsumował zasieki i płoty ustawione w dzielnicy Kirchberg, gdzie znajdują się siedziby instytucji unijnych. Dodał, że urzędnicy TSUE, mimo wcześniejszych ustaleń, nie chcieli odebrać petycji ze stanowiskiem protestujących.
- To nie jest granica z Białorusią. To jest serce Unii Europejskiej. Jak rozejrzymy się wokół, to tak jakbyśmy byli na granicy białoruskiej - mówił podczas protestu w Luksemburgu przewodniczący Solidarności Piotr Duda.
- My jesteśmy tutaj. Tylko jako reprezentacja, bo w całym kraju, w całej Polsce i nie tylko wspierają nas pracownicy, bo mamy prawo w naszym kraju, w naszej ojczyźnie, w państwie narodowym a nie jakiejś kolonii tanich miejsc pracy, pracować, dbać o nasze miejsce pracy - kontynuował.
- Ostrzegamy i dajemy wam czas do namysłu - jeżeli nie, to podpalimy Europę, ale podpalimy ją w naszych sercach, aby dać odpór tym idiotom, którzy dzisiaj decyzjami jednoosobowymi zamykają tysiące miejsc pracy i pozbawić chcą energii elektrycznej miliony Polaków - mówił.
Demonstracja została zorganizowana przez Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" i Komisję Międzyzakładową NSZZ "Solidarność" KWB Turów.
Plan protestów w Luksemburgu
O planowanej demonstracji pod siedzibą TSUE informował pod koniec września Duda. Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Kopalni Węgla Brunatnego "Turów" Wojciech Ilnicki informował, że protestujący mają zamiar wręczyć petycję i postanowienie o zamknięciu Trybunału.
- Jak nas chcą zamknąć, to my zamykamy TSUE. Krajowy zjazd delegatów NSZZ "Solidarność" przez uprawnienia nadane przez przewodniczącego i komisję krajową podjął decyzję o zabezpieczeniu przez zamknięcie TSUE. Podjął tę decyzję jednoosobowo, bo krajowy zjazd delegatów dał takie pełnomocnictwo przewodniczącemu Piotrowi Dudzie - mówił związkowiec.
Decyzja TSUE w sprawie kopalni Turów
20 września br. wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta zobowiązała Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 tys. euro dziennie. Chodziło o niewykonanie postanowienia wiceprezes z 21 maja 2021 r. ws. natychmiastowego wstrzymania wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy. Pod koniec lutego Czechy wniosły do TSUE ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów skargę przeciwko Polsce wraz z wnioskiem o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia.
Ilnicki informował, że po piątkowej demonstracji przed TSUE związkowcy chcą udać się pod ambasadę Republiki Czeskiej w Luksemburgu. Tam również chcą wręczyć petycję.
- Nie podoba nam się to, co zrobił oligarcha Babisz, który dla swoich prywatnych korzyści pogarsza stosunki między naszymi krajami, między sąsiadami - wskazywał związkowiec.
16 października szef Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki "S" Jarosław Grzesik informował, że związkowcy dostali oficjalną zgodę ze strony władz Luksemburga na protest przed siedzibą TSUE. Tłumaczył, że maksymalnie można było zgłosić 2000 uczestników demonstracji i tyle też zgłoszono.
Kopalnia Turów - wyrok i kary dla Polski
W maju TSUE - odpowiadając na wniosek Czech - nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Od czerwca trwały też bezpośrednie polsko-czeskie negocjacje dot. wypracowania umowy międzyrządowej ws. Turowa. Po 17 rundach rokowań z udziałem przedstawicieli resortów ochrony środowiska i spraw zagranicznych oraz ekspertów i przedstawicieli samorządów, a także kierownictwa kopalni, 30 września minister klimatu Michał Kurtyka poinformował, że rozmowy zakończyły się fiaskiem. Według informacji czeskiej strony nie porozumiano się co do czasu obowiązywania umowy. Strona polska krytykowała brak możliwości jej wypowiedzenia.
W środę czeskie ministerstwo środowiska zaproponowało stronie polskiej wznowienie negocjacji w sprawie kopalni Turów. Rzeczniczka resortu Petra Roubiczkova powiedziała, że ma on poparcie przedstawicieli koalicji, która negocjuje powstanie nowego rządu Czech. Propozycja wznowienia negocjacji jest odpowiedzią na opublikowany w środę apel samorządowców kraju (województwa) libereckiego, którzy wezwali ministrów odchodzącego rządu Czech do kontynuowania negocjacji z Polską. Przekonywali, że nie można czekać dwa-trzy miesiące, aż po wyborach ukonstytuuje się nowy gabinet.
Szef resortu klimatu Michał Kurtyka wskazał, komentując propozycję Czechów, że chęć powrotu strony czeskiej do rozmów daje nadzieje na korzystne rozwiązanie sporu. Dodał, że propozycja jest analizowana.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24