Bez porozumienia zakończyły się prowadzone w Katowicach rozmowy z udziałem premier Ewy Kopacz i górniczych związków zawodowych na temat rządowego planu naprawczego Kompanii Węglowej. Związkowcy zapowiadają eskalację trwającego od wczoraj protestu.
Rozmowy, które rozpoczęły się w poniedziałek w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim o godz. 14.00, zakończyły się w nocy z poniedziałku na wtorek, po 12 godzinach.
- Przyjechałam tu na Śląsk z bardzo konkretną propozycją - ochrony miejsc pracy dla górników, dla których pracy mam olbrzymi szacunek. Rozstaliśmy się w atmosferze, że propozycja, którą złożyliśmy, pozostaje nadal na stole - powiedziała premier. Rządowy plan naprawczy zakłada likwidację czterech kopalń należących do Kompanii Węglowej. W ośmiu kopalniach Kompanii Węglowej górnicy protestują pod ziemią.
Premier jest przykro
Jak powiedziała Kopacz, jest jej przykro, że górnikom protestującym w kopalniach nie można przekazać wieści o zawarciu porozumienia. Według niej, rządowa propozycja jest bardzo konkretna i „rozwiązuje na długi czas problem w polskim górnictwie”. Wyraziła nadzieję, że zostanie ona przyjęta.
Premier powiedziała, że punktem wyjścia do rozmów ze związkowcami był przyjęty przez rząd plan naprawczy KW. - Chcieliśmy pomagać przede wszystkim nie dosypując kolejnych pieniędzy do nierentownych kopalń, ale przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń zrestrukturyzować te kopalnie – zaznaczyła. Premier przekonywała, że choć dotychczas SRK kojarzyła się z wygaszeniem i likwidacją kopalń, teraz ma być „główną siłą w restrukturyzacji”. - Restrukturyzacja to również ograniczenia, w tym ograniczenia w zatrudnieniu, ale te, które są konieczne i taką propozycję złożyliśmy, aby tę taką najmniej wdzięczną rolę właśnie SRK, co znalazło odzwierciedlenie w zmianie statutu (…), no ale ta propozycja też się nie spotkała z uznaniem – powiedziała.
Kopacz przypomniała, że kopalnie mają zarówno części generujące straty jak i te, które są rentowne. - Nikt nie podejmuje dzisiaj decyzji i nikt nie mówi: Zamykamy tę kopalnię od jutra na kłódkę (…) Od początku mówiliśmy o restrukturyzacji i wygaszaniu, natomiast dzisiaj najprostszą retoryką jest powiedzieć "Chcą zamknąć kopalnie" – zaznaczyła i dodała, że kopalnie, które są zdrowymi organizmami mogą być dobrym partnerem „dla dobrej energetycznej spółki”.
"Na to zgody nie może być"
Premier relacjonowała, że choć przed północą pojawiła się szansa na kompromis, później strony oddaliły się od siebie. - Nadal uważam, że restrukturyzacja tych kopalni, w których albo kończą się pokłady, albo wydobycie węgla jest nierentowne, zasługuje na olbrzymi wysiłek. Wiele lat mówiono tylko o tym, że trzeba naprawić polskie górnictwo. Dzisiaj przyszedł czas, i to bardzo krótki czas na to, żeby oprócz gadania przystąpić do działania – podkreśliła.
Pytana o deklarację mysłowickiej spółki Universal Energy, która podała, że jest zainteresowana przejęciem od KW trzech z czterech przewidzianych do likwidacji kopalń premier odpowiedziała, że trudno wypowiadać się na ten temat bez lepszego poznania tego inwestora.
- Ja też złożyłam taką propozycję obecnym tu przedstawicielom związków zawodowych. Skoro macie lepszy program, to weźcie to. Weźcie to, a ja wam w tym pomogę (…) Nie można w pewnym momencie tylko i wyłącznie mówić o tym, co trzeba zrobić, nie biorąc odpowiedzialności - oświadczyła.
- Na pewno nie ma zgody na jedno – na dotychczasowe traktowanie nierentownych kopalń. Na to zgody nie może być - dodała.
Związkowcy: nie można było się zgodzić
Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „S” Dominik Kolorz powiedział, że strona związkowa podawała podczas rozmów propozycje „bardzo głębokiej restrukturyzacji i bardzo głębokich programów naprawczych kopalń przeznaczonych do likwidacji”. - Te propozycje nie zostały przez stronę rządową przyjęte, a te przedstawione przez rząd tak naprawdę nie dają żadnej gwarancji, że te kopalnie będą mogły funkcjonować więcej niż rok czy półtora roku. Biorąc pod uwagę to, że one funkcjonują w bardzo trudnych pod względem rynku pracy gminach czy miastach, na tę chwilę nie można było absolutnie zgodzić się na propozycję strony rządowej – oświadczył Kolorz.
- Były momenty, kiedy była nadzieja, że coś osiągniemy, ale to były tylko momenty. Zgodziliśmy się, żeby te kopalnie szły do SRK i były poddane głębokiemu procesowi restrukturyzacji, również zatrudnieniowemu, zgodziliśmy się na głęboki proces restrukturyzacji zatrudnienia w KW. Nikt jednak nie dawał gwarancji, że jak te zakłady przejdą proces naprawczy, to będą mieć gwarancję dalszego funkcjonowania. W związku brakiem tych gwarancji nie byliśmy w stanie dzisiaj podpisać porozumienia - dodał Kolorz. Przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Dariusz Potyrała powiedział, że kolejne rozmowy są możliwe. Podkreślił, że wszystkie decyzje będą konsultowane z załogami. - Jestem niezadowolony – przyznał. - Mimo, że po raz trzeci podchodzimy do rozmów ze stroną rządową, nie przeważyła chęć otwarcia w kontekście ludzi, którzy są na dole. Nasze argumenty społeczne utonęły w gąszczu argumentów ekonomicznych – ocenił. We wtorek o godz. 10 ma się spotkać sztab protestacyjny. Związkowcy zapowiadają eskalację protestu, nie informując na razie o szczegółach. - My i tak dziś już nie panujemy nad tym, co się dzieje, bo to co się dzieje w Brzeszczach czy na Bobrku to samoistne zachowanie tych pracowników. Nie wiem, co się jutro wydarzy. Po zerwaniu niedzielnych rozmów mieliśmy radykalny wzrost niezadowolenia, jak będzie dzisiaj, trudno mi wyrokować – powiedział Potyrała.
Prezydent: nie mam uprawnień
Wczoraj prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że nie ma uprawnień do proponowania rozwiązań ws. sytuacji w górnictwie i nie chce włączać się w konflikt między związkami górniczymi a rządem. Zadeklarował jednak pomoc w prowadzeniu dialogu między stronami.
Komorowski podczas konferencji po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaznaczył, że rozmawiał o sytuacji w górnictwie m.in. z wicepremierem i ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim.
Prezydent podkreślił, że udział w konflikcie nie jest jego rolą. - Dla mnie jest rzeczą oczywistą, że rola prezydenta w tym zakresie jest ograniczona - zaznaczył.
- Uprawnienia prezydenta nie obejmują kwestii reformy systemu górniczego - to jest domena rządu i rządowa odpowiedzialność. Natomiast prezydent może być pomocny w rozwiązywaniu sytuacji konfliktowych. I taką rolę zamierzam utrzymać, to znaczy nie chcę stać się częścią sporu, do czego zachęcają mnie niektóre apele opozycji - oświadczył Komorowski.
Kopalnie do likwidacji
Rząd zapowiedział w środę, że w ramach planu naprawczego Kompanii zamierza zlikwidować cztery należące do tej spółki kopalnie: Brzeszcze w miejscowości o tej nazwie, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej. W kopalniach przeznaczonych do likwidacji - oraz czterech innych z KW - trwa protest, prowadzony także pod ziemią.
Rząd zapewnia, że w przypadku realizacji planu naprawczego KW redukcja zatrudnienia dotknie maksymalnie ok. 3 tys. osób, które zostaną objęte programami osłonowymi. W przeciwnym razie spółce grozi upadłość, w wyniku której pracę straci blisko 50 tys. osób - ostrzega resort gospodarki.
Według przyjętego w środę przez rząd planu dla KW możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację czterech kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł.
Plan naprawczy dla KW zakłada sprzedaż nowej zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być zlikwidowane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK).
Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które zostaną przeniesione do SRK jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat.
Autor: mn/bgr / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP | PAP/Andrzej Grygiel