Zawiodły instytucje państwa odpowiedzialne za wody śródlądowe, które włączyły się zdecydowanie za późno w kryzys pomimo naszych licznych alarmów - piszą przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarskiego, odnosząc się do katastrofy ekologicznej w Odrze. Związek zaznacza, że zamierza powziąć wszelkie możliwe czynności zmierzające do należytego zbadania, wyjaśnienia i następnie surowego ukarania wszystkich podmiotów i osób odpowiedzialnych za skażenie wody.
Związek zapowiada, że po zebraniu i przygotowaniu stosownej dokumentacji złoży odpowiednie zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie.
"Katastrofa, z jaką obecnie się zmagamy, nie trwa od kilku dni. Członkowie PZW, wędkarze, już 27 lipca zgłaszali do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu pierwsze przypadki śnięcia ryb, z prośbą o zbadanie jakości wody w Odrze. Dzień później, po powtórnym zawiadomieniu, pobrano próbki wody poniżej Jazu Lipki, tj. miejsca, gdzie zaczyna się obwód rybacki rzeki Odry" - opisuje PZW.
Katastrofa ekologiczna w Odrze. PZW: państwo zawiodło
"Pobrano również próbki z Oławy oraz w Łanach koło Wrocławia. Przeprowadzone badania wody wskazywały wysokie prawdopodobieństwo zawartości mezytylenu, silnego, toksycznego związku. Ten trujący środek stosowany jest często jako rozpuszczalnik, który wykorzystywany jest przez wiele zakładów przemysłowych w naszym kraju" - czytamy.
Jak informuje związek, 30 lipca w sobotę członkowie PZW natrafili na masowe śnięcia ryb na kanale w Oławie.
"Następnie Odrą zaczęły płynąć tysiące martwych ryb, woda wydzielała zapach chloru i ścieków, wypalając gumowe rękawice osób zbierających ryby. W naszej ocenie, w tym momencie brakowało reakcji instytucji odpowiedzialnych za działania kryzysowe i za działania właścicielskie, jak np. Wody Polskie. To członkowie PZW, wędkarze i ochotnicy wyłowili ponad 10 ton śniętych ryb, w tym: boleni, sandaczy, szczupaków, leszczy, płoci, brzan i sumów" - piszą członkowie PZW.
"Następnie Okręg PZW Wrocław zamierzał wysłać próbki martwych ryb do Puław, do instytutu badawczego, aby przebadać przyczyny śnięcia ryb. Niestety, jak się okazało, instytucja ta nie dysponuje odpowiednimi odczynnikami w tym zakresie" - opisuje związek.
Zdaniem PZW "zawiodły instytucje państwa odpowiedzialne za wody śródlądowe, które włączyły się zdecydowanie za późno w kryzys, pomimo naszych licznych alarmów". "To członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego i ochotnicy wybrali z rzeki 10 ton martwych ryb i tylko dzięki wędkarzom nie doszło do jeszcze większej katastrofy ekologicznej" - zauważają.
"Zanieczyszczenie było i jest mocno skondensowane. Cały czas wypływają na powierzchnię śnięte ryby. Minie wiele lat, zanim Odra wróci do normalnego stanu. Jako Związek będziemy się ubiegać o pokrycie kosztów uzupełnienia rybostanu w Odrze. Związek zamierza również prowadzić wszelkie, zdecydowane działania mające na celu ukaranie wszystkich osób i podmiotów, przedstawicieli instytucji, którzy doprowadzili do tej katastrofy, a także tych, którzy nie zareagowali na tę sytuację, a mieli taki obowiązek nałożony prawem" - pisze PZW.
Katastrofa ekologiczna w Odrze
Z dnia na dzień w Odrze, na kilkuset kilometrach długości, odnajdywanych jest coraz więcej martwych zwierząt - głównie ryb, ale też ptaków czy bobrów. Jak podała w piątek Żegluga Szczecińska, śnięte ryby znaleziono na kąpielisku w tym mieście. Aktywiści mówią o katastrofie ekologicznej. Niemiecki nadawca rbb podał, że w wodzie w Odrze naukowcy wykryli rtęć.
Sprawą masowego śnięcia ryb w Odrze, po zawiadomieniu Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu, zajmie się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Postępowanie sprawdzające w tej sprawie, z zawiadomienia władz Oławy, prowadzi też miejscowa prokuratura rejonowa.
Po godzinie 12 w piątek do abonentów telefonii komórkowej z części powiatów województwa lubuskiego RCB wysłało alert dotyczący skażenia wody w Odrze. "Uwaga! Zanieczyszczona woda w Odrze. Nie kąp się w Odrze i nie używaj wody z rzeki. Śledź komunikaty Sanepidu" - przekazano w wiadomości, która trafiła na komórki.
Źródło: PAP, TVN24