Na tę chwilę kara wynosi ponad sto milionów złotych - mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. To konsekwencja opóźnienia przez PiS wdrożenia unijnej dyrektywy. - To są pieniądze wyrzucone w błoto, tak jak miliardy na inwestycję w Ostrołęce - stwierdza. Jak informuje wiceszef MC, projekt w tej sprawie, wyczyszczony z wcześniejszych wrzutek takich jak lex pilot, został złożony już do Rządowego Centrum Legislacji.
W Ministerstwie Cyfryzacji trwa sprawdzanie wszystkich projektów, które były realizowane za rządów Prawa i Sprawiedliwości. - Potrzebujemy jeszcze kilku tygodni, żeby zobaczyć, w jakich obszarach pieniądze były wydawane nieefektywnie, w jakich coś było poukrywane - komentuje w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski.
Jak dodaje, "poprzedni rząd miał dużo czasu, bo osiem lat, na to, żeby ukrywać wydatki".
- Nadawać projektom odpowiednie nazwy, a wykorzystywać je do czego innego, jak na przykład Dział Przeciwdziałania Dezinformacji w Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej, który był wykorzystywany do monitorowania nastrojów i opinii na temat Prawa i Sprawiedliwości, szczególnie intensywnie w czasie kampanii wyborczej. Monitorowano na przykład reakcje na to, że premier (Mateusz) Morawiecki wysłał córkę do prywatnej szkoły, czy to, jak użytkownicy social media reagują na interwencję policji wobec posłanki Kingi Gajewskiej - wylicza.
Czytaj także: Kinga Gajewska: policjanci trzymali mnie za obie ręce, szarpali, nie miałam możliwości pokazania legitymacji
"Kara wynosi ponad sto milionów złotych"
Dariusz Standerski zwraca również uwagę na kosztowny problem, jakim jest niewdrożona unijna dyrektywa o łączności elektronicznej.
- I to od tysiąc dwustu dni. Za to codziennie płacimy. Na tę chwilę kara wynosi ponad sto milionów złotych. Wynika to z tego, że do tej ustawy (nowe Prawo komunikacji elektronicznej) próbowano wpisać rozwiązania nazywane lex pilot. Jeszcze będąc w opozycji, protestowaliśmy przeciwko wrzutkom politycznym do tego projektu. Doprowadziliśmy do wysłuchania publicznego, którego poprzedni rząd się przestraszył i wycofał projekt ustawy - przypomina.
Czytaj także: Koniec lex pilot. Kancelaria premiera wyjaśnia
Standerski podkreśla, że pierwszą decyzją po objęciu rządu było złożenie wniosku o ponowny wpis projektu ustawy wdrażającej do planu rządu. - Przystąpiliśmy do czyszczenia projektu. W nowej wersji jest on już złożony w Rządowym Centrum Legislacji. Ze względu na wysokość kar za nieterminowość poprzedniego rządu, poprosiliśmy o skrócenie terminu na konsultacje - wyjaśnia.
Jego zdaniem nie tak powinien wyglądać proces legislacyjny. - Ale dobrze wiemy, że na obecnym etapie każdy dzień zwłoki to kilkanaście tysięcy złotych. Za chwilę to może być już kilkadziesiąt tysięcy dziennie, bo 14 marca poznamy wyrok w TSUE w tej sprawie - zaznacza.
Chodzi o dyrektywę z dnia 11 grudnia 2018 roku ustanawiającą Europejski kodeks łączności elektronicznej, którą powinniśmy wdrożyć do 21 grudnia 2020 roku. Komisja Europejska złożyła w tej sprawie skargę przeciw Polsce do TSUE 8 lipca 2022 roku. Prawo komunikacji elektronicznej kompleksowo reguluje obszar usług łączności elektronicznej, w tym zapewnia lepszą ochronę konsumenta w zetknięciu z firmami.
Jak komentuje Standerski w naszej rozmowie, "pracownicy ministerstwa cyfryzacji wszystko przygotowywali na czas, ale już na politycznym poziomie była blokada". - Za takie podejście polscy obywatele będą musieli zapłacić kary. To są pieniądze wyrzucone w błoto, tak jak miliardy na inwestycje w Ostrołęce, siedemdziesiąt milionów złotych na wybory kopertowe, setki milionów dla Polskiej Fundacji Narodowej - stwierdza.
Dodaje, "możemy wymieniać wiele przykładów z tego bogatego katalogu, który idzie w miliardy złotych i jeszcze dodać te ponad sto milionów na kary za brak wdrożonego Prawa komunikacji elektronicznej".
- Dla rządu premiera (Mateusza) Morawieckiego to też pewnie nie byłby to problem, i tak by pożyczyliby te pieniądze - stwierdza Standerski.
Głosowanie online w wyborach. "Nie sztuką jest zrobić apkę"
Pytamy wiceministra cyfryzacji również o nowe projekty resortu, np. czy będzie możliwe głosowanie online w wyborach? - To jest możliwe, tylko że nie dzisiaj ani jutro. To nie jest kwestia ani wyborów samorządowych, ani parlamentarnych, ani zapewne prezydenckich. Każde rozwiązanie, które po pierwsze może podwyższyć frekwencję, po drugie może ułatwić dostęp obywateli do wykonywania swojego prawa wyborczego, jest pożądane. Jednak nie sztuką jest zrobić apkę do głosowania, dać login i powiedzieć: głosujcie. Sztuką jest przeprowadzenie procesu tak, żeby po pierwsze nie było błędów, po drugie nie było ryzyka nielegalnego wpływania na wybory - wyjaśnia Standerski.
Wiceminister odnosi się też do aplikacji mObywatel. - Przygotowywane są zmiany, które mają na celu rozszerzenie działania aplikacji, na przykład wysłanie wniosku o zastrzeżenie dowodu osobistego, gdy ten zostanie ukradziony. Jeżeli logując się przez stronę internetową, możemy złożyć wniosek do urzędu gminy, do wydziału komunikacji, czy nawet złożyć wnioski podatkowe, to dlaczego nie można byłoby tego zrobić na telefonie, logując się do aplikacji? Nad tym pracujemy - podkreśla.
Jak tłumaczy, do tego potrzeba zwiększenia współpracy "nie tylko z poszczególnymi ministerstwami, ale w oparciu o wymianę danych z rejestrów, których w Polsce jest wiele".
- Od rejestru PESEL, po rejestr CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców - red.), swoje mają też przecież Ministerstwo Finansów czy Ministerstwo Zdrowia. Chodzi o wymianę tych danych i ich ustandaryzowanie. Do tego potrzebna jest architektura informacyjna państwa - zbiór zasad, który mówi, jak ma wyglądać każdy rejestr państwowy, jakie standardy ma spełniać aplikacja. To było bardzo zaniedbane przez ostatnie lata - podkreśla.
Pięćset milionów złotych na rozwój sztucznej inteligencji
Wiceszef MC informuje również, że powstanie fundusz do spraw sztucznej inteligencji. - W dialogu z Ministerstwem Finansów będziemy pracować nad funduszem ds. AI. Chcemy, żeby był on na poziomie pięciuset milionów złotych. Mam nadzieję, że uda się to wprowadzić od przyszłego roku, kiedy obecny rząd będzie miał już pełny wpływ na zaprojektowanie budżetu państwa. Niemcy i Francuzi takie fundusze mają na wielokrotnie większą skalę - mówi.
Wyjaśnia, że chodzi o to, aby przeznaczyć pieniądze na wdrożenie rozwiązań technologicznych. - Myślimy o tym, aby fundusz pomagał mniejszym firmom, które jeśli nie będą wdrażać sztucznej inteligencji, to zagraniczna konkurencja z niższymi kosztami produkcji i większą efektywnością będzie dla nich coraz większym problemem - tłumaczy Standerski w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl.
- Inwestowanie i pomoc firmom w rozwoju sztucznej inteligencji jest taka samo ważna jak inwestowanie w kolej, remonty dróg czy budowę szkół. Sztuczna inteligencja to kolejny element wielkich inwestycji, które wspierają polski biznes - zaznacza.
Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grand Warszawski/Shutterstock