Rozwiązania z tak zwanej ustawy lex pilot są nakierowane wyłącznie na promowanie programów nadawcy publicznego - piszą prawnicy w opiniach, do których dotarła Gazeta Wyborcza i portal gazeta.pl. Zwracają uwagę, że przepisy są niezgodne z regulacjami unijnymi oraz orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
W grudniu Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy Przepisy wprowadzające ustawę - Prawo komunikacji elektronicznej - tak zwany lex pilot. Jeżeli przepisy wejdą w życie, to operatorzy płatnej telewizji będą musieli obowiązkowo udostępniać, na pierwszych miejscach listy, jedynie pięć kanałów telewizji rządowej.
Do tej pory w wykazie były też stacje komercyjne, w tym TVN. Według obowiązujących przepisów operator musi włączać do swojej oferty kanały: TVP1, TVP2, TVN, Polsat, TV4, TV Puls i regionalną antenę TVP. Jeśli nowelizacja wejdzie w życie, z obowiązkowej listy wypadną wszystkie komercyjne kanały. Zostaną TVP1, TVP2, TVP3 oraz dodatkowo pojawią się TVP Info i TVP Kultura. Pięć stacji nadawanych przez TVP znajdzie się też na pierwszych pięciu przyciskach na pilotach.
Czytaj więcej: Rząd szykuje zmiany dla telewidzów. Media: faworyzują TVP
Prawnicy krytykują przepisy
W opinii, którą opisała gazeta.pl, dr hab. Piotr Bogdanowicz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, że ustawa jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej oraz orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Zdaniem profesora rozwiązania "w zakresie obowiązku 'must carry' nie realizują celu leżącego w interesie publicznym, są nieproporcjonalne oraz nieprzejrzyste". "Co prawda, w uzasadnieniu projektu ustawy prawodawca wskazuje różne cele, które ma realizować ustawa, jednak są one równe lub nawet szersze niż całość zadań radiofonii i telewizji wynikających z art. 1 pkt 1 i 1a) ustawy o radiofonii i telewizji. Ponadto, z orzecznictwa TSUE wprost wynika, że samo sformułowanie celu ogólnej polityki nie jest wystarczające, aby spełnić wymagania wynikające z prawa unijnego" - pisze prawnik.
Jak opisuje gazeta.pl, zdaniem prawnika także podział na "listę ustawową" (5 programów nadawcy publicznego) oraz "listę uzupełniającą" (pozostałe programy, przy czym niekoniecznie muszą to być programy nadawców prywatnych - ustalane w drodze rozporządzenia KRRiT) prowadzi do sytuacji, w której "decyzje KRRiT mogą być podejmowane w sposób dyskrecjonalny. "Jest to sprzeczne z zasadą proporcjonalności" - ocenił.
Według prof. Bogdanowicza przepisy określające kolejność programów w EPG (Electronic Program Guide - lista kanałów dostępnych w ofercie operatora) nie spełniają warunków wynikających z prawa unijnego. "Mając na uwadze wyrażane przez Komisję Europejską wątpliwości co do niezależności polskich mediów publicznych, nie ma żadnych podstaw do tego, aby twierdzić, że uprzywilejowany dostęp do programów nadawcy publicznego miałby być, jak twierdzi prawodawca, 'dogodny dla odbiorcy'" - napisano w opinii.
"Regulacja kolejności programów w EPG będzie miała negatywne skutki dla pluralizmu mediów, a nie przyczyniała się do jego realizacji, jak wymaga tego prawo unijne. Należy pamiętać, że jak wynika z ostatniego sprawozdania Komisji Europejskiej, w Polsce już istnieje zagrożenie pluralizmu mediów" - czytamy w opinii profesora.
Według prawnika "rozwiązanie może mieć więc negatywny wpływ na interesy konsumentów i uczciwą konkurencję, a więc kolejne ze względów interesu ogólnego, które prawodawca powinien chronić, a nie ja naruszać".
"Pod pretekstem rzekomo 'dogodnego dla odbiorcy' rozwiązania, zapewniając preferencyjne traktowanie do programów nadawcy publicznego, prawodawca chce wdrożyć rozwiązanie, którego sposób stosowania będzie dyskryminacyjny wobec programów nadawców prywatnych, w tym podmiotów korzystających ze swobody przedsiębiorczości i wykonujących działalność gospodarczą w Polsce za pomocą spółek zależnych. Działanie takie jest wprost sprzeczne z prawem unijnym, na mocy którego państwa członkowskie muszą zapewnić, by krajowe władze wykonywały swoje uprawnienia w sposób bezstronny oraz zgodnie z celami prawa unijnego, w szczególności pluralizmem mediów, ochroną konsumentów, dostępnością, niedyskryminacją, i wspieraniem uczciwej konkurencji" - twierdzi profesor.
Prawnik: przepisy faworyzują określone media
Kolejna opinia została przygotowana przez prof. Stanisława Piątka z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak opisuje Gazeta Wyborcza, zdaniem prawnika "zaproponowane przez rząd zmiany nie powinny być uchwalone w proponowanym kształcie".
Dziennik w punktach opisał wszystkie zastrzeżenia profesora. Zdaniem prawnika "wszystkie rozwiązania ustawowe są nakierowane wyłącznie na promowanie programów nadawcy publicznego, tymczasem pluralizm mediów, obejmujący oferty nadawców publicznych i komercyjnych, jest podstawowym wymogiem dotyczącym odpowiedniej ekspozycji programów w świetle prawa UE".
Według profesora naruszane są również "konstytucyjne zasady demokratycznego państwa prawnego wynikające z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego (zakaz naruszania interesów w toku, naruszenie zasady ochrony praw słusznie nabytych)". Ekspert zwraca również uwagę na "brak obowiązkowych konsultacji publicznych projektu oraz oceny skutków to naruszenie zasady prawidłowej (przyzwoitej) legislacji" oraz "naruszenie wymogu równego traktowania nadawców publicznych i nadawców programów komercyjnych w sprawie sprzedaży czasu reklamowego prowadzi do dyskryminacji nadawców komercyjnych". Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", prof. Piątek wskazuje również na "naruszenie przepisów Konstytucji dotyczących możliwości ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw".
Źródło: Gazeta Wyborcza, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock