- Nie spodziewałem się, że będę bohaterem w kampanii, w której nie kandyduję - tak najnowszy spot PiS skomentował Janusz Lewandowski, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze. - To dowód bezradności - dodał gość programu "Świat" w TVN24 Biznes i Świat.
Janusz Lewandowski w TVN24 Biznes i Świat odniósł się do spotu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, w którym partia przedstawia go jako osobę odpowiedzialną za wyprzedaż polskich przedsiębiorstw w latach 90.
Zaskoczenie
- Nie spodziewałem się, że będę bohaterem w kampanii, w której nie kandyduję. Dla mnie to powrót do przeszłości, do lat 90., kiedy wraz z Leszkiem Balcerowiczem byliśmy atakowani przez Tymińskiego, potem przez Samoobronę, a teraz pałeczkę przejął PiS. To dowód bezradności. Oczywiście ja mam własny rozrachunek z tymi reformami z początku lat 90., ale to, że Polska jako jedyny kraj ma w Europie dwa i pół razy większy produkt globalny dziś niż miała na początku lat 90. jest powodem do satysfakcji. Stoi za tym olbrzymia przedsiębiorczość Polaków, ale jakąś cząstkę stanowi ręką moja czy Leszka Balcerowicza. Należy spytać tych, którzy atakują: gdzie jest wasza cegiełka - mówił Janusz Lewandowski, autor programu gospodarczego PO. - Mam własny rozrachunek z tym co można było zrobić lepiej. Udało nam się to zrobić lepiej niż innym. To jest dostatecznym powodem do satysfakcji. Nie ma drogi na skróty do prywatnej własności. Te wszystkie przyśpieszone metody, ale wynikające z ogromnej chęci, aby te akcje trafiły pod strzechy, nie spełniły oczekiwań. Ale oczywiście nie było z tym takiego dramatu, jak pokazano w tych spotach - dodał Lewandowski.
Wysokie zarobki?
Lewandowski odniósł się również do tego, że w spocie PiS podkreślono, że zarabiał ponad 50 tys. złotych miesięcznie. - Ja się chyba opłacałem jako komisarz (UE-red.), bo obiecywaliśmy, że uzyskamy 300 mld złotych z funduszy europejskich i doprowadziliśmy do tego, że uzyskaliśmy 400 mld złotych. To dla mnie powód do satysfakcji, bo to będzie procentowało i pracowało w polskiej gospodarce przez następne lata ktokolwiek będzie rządził - powiedział Lewandowski.
Kryzys imigrancki
Lewandowski mówił też o imigrantach i solidarności w Europie. - Cieszę się, że narastający problem uchodźców wybuchł w 2015 roku, a nie w roku 2013 kiedy to Polska wołała o solidarność budżetową i się jej doczekała. Bo to są niebywałe ilości funduszy na modernizację kraju, która jest chyba widoczna dla każdego kto patrzy trzeźwo na swoje otoczenie. Tak samo było w roku 2014, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie i Polska wołała o solidarność energetyczną i w pewnej mierze, nie całkowitej, ją mamy. To nie był problem istotny dla Hiszpanów, czy Włochów. To był problem istotny dla Litwinów, Polaków, czy Słowaków. Doczekaliśmy się tej solidarności. Przy dzisiejszym odbiorze Polski byłoby to niemożliwe, bo powiedziano by nam "to nie nasz problem" - ocenił Lewandowski.
Kraj specjalnej troski?
Lewandowski odniósł się również do słów Jarosława Kaczyńskiego o uchodźcach, który stwierdził, że to problem Niemiec. - To słownictwo, które przypomina lata 2005-2007. Prezes Jarosław Kaczyński jest takim wykopaliskiem z okresu międzywojennego, kiedy Polska była otoczona przez wrogie mocarstwa. Prezes Kaczyński patrzy na współczesną Polskę przez takie okulary podczas, gdy jesteśmy w systemie zbiorowego bezpieczeństwa, czyli NATO oraz systemie zbiorowego podciągania się cywilizacyjnego, jakim jest Unia Europejska. Trzeba szanować swoje otoczenie i nie obrażać słowem, bo to słowo zapada za granicą i nam niezwykle trudno będzie bronić polskich interesów, mając taką partię, która zmierza do władzy i jednocześnie już odstrasza. Sprawa, że Polska, tak jak w latach 2005-2007 może być traktowana, jako kraj specjalnej troski - powiedział Lewandowski. - Prezes Kaczyński jest wirtuozem złych emocji – ocenił.
Autor: msz//bgr / Źródło: tvn24bis.pl,